Nawet trzy lata pozbawienia wolności grożą 30-letniemu mężczyźnie, podejrzewanemu o posiadanie 12 gramów amfetaminy. Sprawa wyszła na jaw, bo w mieszkaniu, które wynajmował mężczyzna doszło do awarii instalacji wodnej.
W poniedziałkowy poranek (20 lutego) do skarżyskich policjantów dodzwonił się zarządca wspólnoty mieszkaniowej. Poprosił o asystę mundurowych przy wejściu do mieszkania, w którym wystąpiła awaria instalacji wodnej. Usterka zagrażała zalaniem innych lokali, więc administrator skontaktował się z właścicielem mieszkania, który na stałe przebywa w Warszawie, a lokal wynajmuje. Z uwagi, że mieszkanie było zamknięte, a najemcy nie odbierali telefonów, właściciel wyraził zgodę na rozwiercenie wkładek zamków i wejście do środka. Stróże prawa udzielili asysty pracownikom administracji i zakończyli interwencję.
Po chwili zostali wezwani ponownie. W otwartym mieszkaniu, robotnicy ujawnili dwa woreczki z białym proszkiem. Substancję zbadali kryminalni i okazało się, że jest to amfetamina. W tym czasie, do mieszkania przyszła 27-latka, która oświadczyła, że wynajmowała lokal i mieszkała w nim z chłopakiem. Dodała, że nie ma pojęcia skąd w domu znalazły się narkotyki i kto jest ich właścicielem. Kobieta została przewieziona do komendy, gdzie została przesłuchana.
Niebawem do okienka dyżurnego skarżyskiej policji przyszedł mężczyzna i poinformował, że została tutaj przewieziona jego partnerka. Zaniepokojony jej losem przyszedł dowiedzieć się o co chodzi. Okazało się, że to wielokrotnie notowany 30-latek, dawny mieszkaniec Suchedniowa. Został zatrzymany i trafił na przesłuchanie. Przyznał, że odnalezione środki należą do niego.
Zabezpieczony proszek trafił do policyjnego laboratorium. Jeśli biegli potwierdzą wstępne ustalenia policjantów, 30-latkowi grozić będzie do trzech lat pozbawienia wolności.