Duet gitarowy w składzie Mateusz Kowalski i Tomasz Radziszewski wystąpił podczas koncertu wieńczącego drugi dzień X Ogólnopolskiego Festiwalu i Konkursu Gitarowego „Gitara Viva”. Wydarzenie odbywa się w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. Ludomira Różyckiego w Kielcach.
W piątek (17 marca) jury pod przewodnictwem prof. Marcina Zalewskiego wysłuchało prezentacji konkursowych uczestników do lat 16. Najlepszy okazał się Jakub Chachura z Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu.
Wystąpiły także zespoły ze szkół pierwszego stopnia. Tu zwyciężył Maksiu & Krzysiu Duo, czyli Maksymilian Śliwiński i Krzysztof Ginelli z Poznańskiej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I stopnia numer 1 w Poznaniu.
Wojownik kieleckiego konkursu
Ale o tym, że zwycięstwo nie zawsze od razu przychodzi, wie najlepiej Tomasz Radziszewski. Jeden z gitarzystów, który tym razem wystąpił w charakterze gwiazdy wieczoru. Żartował, że jest wojownikiem kieleckiego konkursu „Gitara Viva”.
– Startowałem na nim cztery razy. Za pierwszym razem w punktacji byłem bardzo nisko, a miałem wtedy 13 lat i myślałem, że jestem kimś – żartował. – Jury jednak miało inną opinię. Słuszną i motywującą do dalszej pracy, bo kolejnym razem już było wyróżnienie, potem drugie miejsce, aż wreszcie udało się zdobyć ten najwyższy laur – pierwszą nagrodę – zaznaczył.
Tomasz Radziszewski wspominał, że jako dziecko wcale nie myślał o gitarze.
– Jak miałem 6-7 lat, to chciałem być pianistą i byłem bardzo zły na moich rodziców, że zapisali mnie na gitarę. Ale z czasem ta miłość i fascynacja instrumentem pojawiły się. Myślę, że ważny jest ten bliski kontakt z gitarą, możliwości jakie daje i to, jak wiele osób sobie z tych możliwości nie zdawało sprawy. Ja zawsze uważałem, że te bariery w postaci wykonania transkrypcji utworów z innych instrumentów są do pokonania i po latach to okazało się prawdą – powiedział.
Dla Mateusza Kowalskiego gitara bez wątpienia jest najlepszym instrumentem.
– Oczarowała swoją uniwersalnością, tym, że ma zastosowanie w tak wielu gatunkach muzycznych. W gitarze kontakt z dźwiękiem jest niezwykle bliski, niezwykle intymny, ponieważ dotykamy palcami struny, czyli bezpośrednio źródła dźwięku – wyjaśnił.
Choć obaj gitarzyści mieszkają w różnych miastach, Tomasz we Wrocławiu, a Mateusz w Warszawie, od trzech lat tworzą koncertujący duet gitarowy.
„Nie ma nic piękniejszego niż gitara, no chyba że dwie”
Na kielecki koncert złożyły się głównie transkrypcje utworów orkiestrowych, ale zabrzmiała też muzyka oryginalnie zapisana na dwie gitary.
– Niezwykle urokliwe dzieła Ferdinando Carulli’ego, które są bardzo naturalne dla gitar i myślę, że właśnie o takim połączeniu gitar Fryderyk Chopin miał powiedzieć, że nie ma nic piękniejszego niż gitara, no chyba że dwie. Więc postaramy się na przykładzie tego Carulli’ego to zaprezentować – zapowiadał przed występem Mateusz Kowalski.
Transkrypcje przygotował Tomasz Radziszewski.
– To już powiedział Ludwig van Beethoven po koncercie jednego z najwybitniejszych gitarzystów XIX wieku, że gitara to orkiestra sama dla siebie, i może stworzyć takie dźwiękowe warunki, jak wielu muzyków naraz. Potem powtórzył to zdanie Hector Berlioz po koncercie Napoleona Coste, że gitara to taka orkiestra, ale mniejszych rozmiarów. Dzisiaj mamy zamiar wypełnić tę piękną salę tymi dźwiękami, naśladując różne instrumenty, ale pokazując piękno barw gitary i to, jak wiele możliwości zostawia ona jeszcze do odkrycia na kolejne dziesięciolecia, przez innych gitarzystów – stwierdził.
Nad przebiegiem festiwalu czuwa Artur Jaroń, dyrektor Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Kielcach.
– Cieszę się, że tyłu chętnych się zgłosiło do udziału w konkursie – prawie 70 młodych gitarzystów, a okazji mam możliwość wysłuchania świetnych wykonawców. Zapraszam na sobotni koncert finałowy. Wystąpi kwartet Erlendis, który już kilka razy u nas gościł – zaznaczył.
Poza granicami
Kwartet powstał w 2013 roku. Utworzyło go czworo muzyków, studentów Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu: Anna Chorążyczewska, Adrian Furmankiewicz, Wojciech Jurkiewicz i Karol Mruk.
Anna Chorążyczewska wspominała, że stworzenie zespołu było wymogiem zaliczenia przedmiotu kameralistyka na uczelni w Poznaniu.
– Ale ponieważ bardzo nam się spodobało wspólne granie w kwartecie gitarowym, to postanowiliśmy to kontynuować, bardziej profesjonalnie. Było to możliwe w Kopenhadze. Mogliśmy tam studiować kameralistykę, jako nasz główny przedmiot. Chcieliśmy dalej pracować, ale żeby jakiś pedagog miał pieczę nad tym, co robimy. Myślę, że to był dobry czas dla naszego rozwoju, bardzo intensywny. Chyba każdy z nas się wtedy bardzo dużo nauczył – zauważyła.
Gitarzystka dodała, że kwartet nieprzypadkowo nosi nazwę Erlendis.
– Erlendis w języku islandzkim oznacza poza granicami i staramy się te nasze granice przekraczać w każdym możliwym znaczeniu – tłumaczyła.
Kwartet gitarowy, choć spotkany coraz częściej wciąż jest rzadkością.
– Ten nietypowy skład jest dla nas najfajniejszy. Te cztery różne osobowości, które obsługują cztery gitary, dają taki ciekawy miks. Cztery różne osoby, z czterema różnymi spojrzeniami na muzykę, łączą to wszystko w jeden większy instrument – powiedziała artystka.
Od muzyki dawnej po Stinga
A sama gitara jest dla Erlendis niezwykłym instrumentem.
– Ma niesamowite możliwości barwowe, brzmieniowe, można wyczarować na niej wiele pięknych kolorów i dla mnie to jest najbardziej fascynujące – powiedziała Anna Chorążyczewska.
– Gitara jest instrumentem, który ma duże możliwości, jeśli chodzi o kreowanie barwy i daje bezpośredni kontakt muzyka z dźwiękiem – dodał Wojciech Jurkiewicz.
Z kolei Adrian Furmankiewicz wyliczał:
– Niuanse brzmieniowe, które nie wiem, czy na innym instrumencie są aż tak wyraziste. To też ważne, że bezpośrednio palcem dotykamy tej struny, a nie przez mechanizm, który jest łącznikiem między naszym ciałem, a instrumentem. To daje poczucie bliskości z instrumentem i możliwości wprowadzania zmiany. I takie ciągłe odkrywanie tego instrumentu, mimo że gramy już długo, to ciągle coś nas zaskakuje, znajdujemy coś nowego, i nie widać końca tego procesu. Nad tym też cały czas się zastanawiamy, czym zaskoczyć słuchaczy, żeby przyciągnąć ich na nasze koncerty – przyznał.
A jak zapowiedział Karol Mruk, na kielecką publiczność czeka przekrój muzyki.
– Od muzyki dawnej, Bacha, przez muzykę romantyczną, kończąc na muzyce rozrywkowej, bo przygotowaliśmy utwór Stinga – zapowiedział.
Koncert zespołu Erlendis rozpocznie się w sobotę, 18 marca, o godz. 18.00, w sali koncertowej Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Kielcach. Wstęp wolny.