Wszystko wskazuje na to, że winorośle na Sandomierszczyźnie dobrze przetrwały zimę, mimo że nie była ona zupełnie bezstresowa dla plantatorów.
W grudniu oraz w pierwszej dekadzie lutego doszło do dużych spadków temperatury, ale dla odmian uprawianych w rejonie Sandomierza nie były to groźne mrozy – powiedziała prof. Magdalena Kapłan z Uniwersytetu Rolniczego w Lublinie, wiceprezes Sandomierskiego Stowarzyszenia Winiarzy. Jak dodała – w tym okresie winorośl jest w głębokim stanie spoczynku.
Obecnie w winnicach wykonywany jest zabieg cięcia krzewów. Jest bardzo ważny, ponieważ ma wpływ na plonowanie w sezonie. Polega na formowaniu rośliny i jej odbudowie. Ze względu na zmiany klimatyczne termin tego zabiegu ostatnio się zmienia. Jeszcze kilkanaście lat temu winiarze rozpoczynali cięcie w marcu, a teraz coraz częściej już w lutym, a nawet w styczniu, ponieważ należy je wykonać zanim rozpocznie się wegetacja.
W najbliższej perspektywie najgroźniejsze dla winorośli byłyby wiosenne przymrozki, które często występują na przełomie kwietnia i maja. Rośliny są już wtedy w stanie rozwoju i łatwo mogą ulec uszkodzeniu z powodu spadku temperatury – dodaje prof. Magdalena Kapłan.
Uprawie winorośli w powiecie sandomierskim sprzyja specyficzny mikroklimat, czyli m.in. nasłonecznione stoki i lessowe gleby. Ta uprawa została reaktywowana po kilkuwiekowej przerwie spowodowanej ochłodzeniem klimatu. Jako pierwsi wprowadzili ją na Sandomierszczyznę ojcowie dominikanie, w XIII wieku. Współcześni zakonnicy również powrócili do tej tradycji i przy kościele św. Jakuba w Sandomierzu prowadzą własną winnicę.