Palmiarnia, szklarnia, a teraz ogrody w stylu północnoamerykańskim. Na terenie kieleckiego ogrodu botanicznego ma pojawić się nowa atrakcja, lecz na razie nie ma nawet gotowej dokumentacji, która jest niezbędna do otrzymania dofinansowania.
Pierwszy konkurs na opracowanie koncepcji budowy ogrodu botanicznego wraz z palmiarnią został rozstrzygnięty na początku sierpnia 2005 roku. Zwycięski projekt opracowali architekci Marcin Kamiński i Bartosz Bojarowicz, a miasto wydało na ten cel milion złotych. Po wyliczeniach okazało się, że budowa pełnowymiarowej palmiarni byłaby zbyt kosztowna, więc po latach pojawił się pomysł budowy mniejszej szklarni.
Teraz koncepcja się zmieniła trzeci raz, gdyż kielecka Geonatura zamierza utworzyć na 3-hektarowym terenie ogrodu botanicznego ogród w stylu północnoamerykańskim.
Mirosław Hejduk, dyrektor Geonatury informuje, że przy obecnych kosztach energii budowa palmiarni i jego utrzymanie palmiarni jest nie do zrealizowania.
– Dostajemy sygnały od innych palmiarni, m.in. z Łodzi, że rachunki za ogrzewanie wzrosły tam o 800 czy 900 proc. i grozi jej bankructwo. Tworzenie w tej chwili palmiarni, w której muszą być bardzo wysokie temperatury, jest w tej chwili „samobójstwem” – wyjaśnia dyrektor.
Obecnie prowadzone są prace nad zmianą koncepcji. Na terenie ogrodu botanicznego mają pojawić się ogrody w stylu północnoamerykańskim.
– Miałyby być to otwarte ogrody tematyczne z ośrodkiem konferencyjno-edukacyjno-szkoleniowym z mnóstwem pergoli i obiektów małej architektury. To coś na kształt Butchart Gardens w kanadyjskim Vancouver. Pracujemy nad tym i myślę, że do końca roku uda się stworzyć koncepcję. Jeśli chodzi o wykonanie to już zależy od rozmów polskiego rządu z Komisją Europejską. My jesteśmy na liście projektów kluczowych, więc jesteśmy w miarę bezpieczni. Jeśli fundusze z Unii Europejskiej się odblokują i miasto przeznaczy pieniądze na wkład własny, to będziemy mogli myśleć o realizacji. Lecz myślę, że zanim tam coś powstanie to i tak muszą minąć dwa lub trzy lata – dodaje dyrektor.
Piotr Kisiel z klubu Prawa i Sprawiedliwości uważa, że dobrze mieć pomysły, lecz trzeba mieć też jasno określony kierunek, którego nie tu nie ma.
– Jeżeli my jako decydenci upieramy się, że będzie tam palmiarnia, szklarnia, a później zmieniamy koncepcję i chcemy, by powstały ogrody, to widać pewne rozchwianie. Dobrze, że są pomysły, natomiast miasto musi się na coś zdecydować, bo za chwilę trzeba będzie składać wnioski i okaże się, że jest pełno pomysłów, a brak wymaganych dokumentów. Wchodzimy już w etap, kiedy fundusze z nowej perspektywy unijnej będą uruchomione i nie ma czasu na zastanawianie się, bo dokumentacja powinna być już gotowa. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się pozytywnie, lecz patrząc na to jak działa miasto, mam pewne obawy – podkreśla radny.
Katarzyna Suchańska z klubu Bezpartyjni i Niezależni uważa, że miasto specjalizuje się w wydawaniu pieniędzy, a nie inwestowaniu.
– Mam wrażenie, że władze miasta wydają niemałe pieniądze jedynie na koncepcje i projekty, które nie są realizowane. Miasto specjalizuje się w wydawaniu pieniędzy, a nie w inwestycjach, czego przykładem jest ogród botaniczny. Jeżeli pojawia się pomysł to powinien za tym iść cały plan dotyczący finansowania. Tutaj powstaje pomysł, później powstaje projekt, za który płaci miasto, a na końcu rezygnujemy z inwestycji z powodu braku źródła finansowania. Jeżeli chcemy by cokolwiek w Kielcach powstało, musimy zmienić kolejność planowania i wyciągać konsekwencje – przyznaje Katarzyna Suchańska.
Geonatura Kielce z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Świętokrzyskiego na lata 2021-2027 ma otrzymać 33 mln zł.