Słynna korona sandomierska przypisywana królowi Kazimierzowi Wielkiemu wcale nie musiała do niego należeć. Co więcej, niewykluczone, że pochodzi z czasów nowożytnych, a nie ze średniowiecza. Do takich wniosków doszedł dr hab. Tomisław Giergiel z Muzeum Zamkowego w Sandomierzu.
Jego zdaniem korona mogła być elementem ceremonialnego stroju rycerskiego, co widać na przedstawieniach herbów rycerskich w XVI wieku. W tym czasie już w 270 herbach polskich występuje korona i był to powszechny obyczaj. Korona znaleziona w Sandomierzu mogła być wykorzystywana w różnego rodzaju ceremoniach, turniejach, a nawet widowiskach.
Jeden z wcześniejszych badaczy, Marian Morelowski przypisując koronę Kazimierzowi Wielkiemu stwierdził, że mamy do czynienia z królewską, podróżną koroną hełmową nakładaną na przyłbicę.
Zdaniem Tomisława Giergiela jest to interpretacja zbyt dowolna. Przede wszystkim hełm, z którym znaleziono koronę rozmiarowo nie pasuje do niej, ma większą średnicę, a poszczególne otwory w obu elementach także nie harmonizują ze sobą. Zdaniem Tomisława Giergiela, dopiero gdy zostanie wykonana diagnostyka obrazowa materiału i struktury zarówno korony, jak i hełmu wiadomo będzie, czy te dwie rzeczy mają ze sobą jakiś związek.
Poszerzeniu wiedzy o koronie służą najnowsze osiągnięcia, czyli przede wszystkim to, że wiele zabytków i publikacji zostało zdigitalizowanych i dostępna jest w internecie. Są też inne źródła informacji, którymi badacze nie dysponowali wcześniej.
Korona została znaleziona w Sandomierzu w 1910 roku w ogrodzie przy dawnym klasztorze benedyktynek, gdzie obecnie jest siedziba Wyższego Seminarium Duchownego. Odkrycia dokonano przypadkowo w trakcie prac ogrodniczych. W Muzeum Zamkowym w Sandomierzu znajduje się wierna kopia korony wykonana z mosiądzu z 1980 roku. Oryginał jest w zbiorach Muzeum Katedralnego w Krakowie na Wzgórzu Wawelskim.
Dr hab. Tomisław Giergiel opisał wyniki swoich ostatnich prac w publikacji Muzeum Zamkowego. Jej promocja odbędzie się w piątek (24 marca).
Dr Mikołaj Getka-Kenig, dyrektor Muzeum Zamkowego w Sandomierzu powiedział, że prof. Tomisław Giergiel od lat pracuje nad koroną sandomierską, dlatego ufa jego wiedzy. Szczególnie, że dotyczy ona m.in. heraldyki, tak istotnej przy tym zagadnieniu. Jego zdaniem, mit korony sandomierskiej wziął się z tego, że nigdy nie została ona dokładnie przebadana, w tym jeżeli chodzi o materiał i strukturę wykonania, a oprócz tego bardzo ważny jest kontekst jej odkrycia. Nastąpiło to w 1910 roku, Sandomierz był pod zaborami rosyjskimi, a koronę potajemnie wywieziono do Galicji, czyli do Krakowa. Ludzie czekali na niepodległość, potrzebowali przypominania wątków o silnej Polsce, w grę wszedł wówczas wątek emocji patriotycznych. Oprócz tego brano pod uwagę związki króla Kazimierza Wielkiego z Sandomierzem oraz podobieństwo korony sandomierskiej do korony grobowej tego władcy, dlatego jednoznacznie przypisano ją temu królowi.
Dyrektor Getka-Kenig dodał, że nie chodzi o deprecjonowanie korony sandomierskiej, bo ona wciąż jest niezwykle fascynującym zabytkiem, i już sam jej mit jest ważnym fenomenem historycznym, ale rolą takich instytucji jak Muzeum Zamkowe i w ogóle historyków jest to, aby dochodzić do prawdy, a wokół korony sandomierskiej nadal jest wiele niejasności i tajemnic. Książka wydana przez Muzeum Zamkowe być może pobudzi i zachęci innych do badań nad koroną sandomierską.