Historycy szacują, że było ich od 30 do 300 tys. Za ludzki odruch mogła ich spotkać kara śmierci, ale nie ulegli terrorowi. O takich osobach w sposób szczególny pamiętamy 24 marca, który jest Narodowym Dniem Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.
24 marca 1944 roku do miejscowości Markowa na Podkarpaciu przebyła niemiecka ekspedycja karna. Żandarmi zamordowali rodzinę Ulmów – Józefa, Wiktorię, ich sześcioro dzieci. Wiktora była w zaawansowanej ciąży, ale Niemców nie powstrzymało to od zbrodni.
Powód? Od 1943 roku Ulmowie ukrywali w swoich zabudowaniach Żydów z rodzin Goldmanów, Didnerów i Grünfeldów.
W rocznicę mordu
Ulmowie stali się symbolem Polaków represjonowanych i zamordowanych za pomoc Żydom w czasie II wojny światowej. W rocznicę ich w mordu obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.
Dzień ten ustanowiono, jak zapisano w treści ustawy, „w hołdzie Obywatelom Polskim – bohaterom, którzy w akcie heroicznej odwagi, niebywałego męstwa, współczucia i solidarności międzyludzkiej, wierni najwyższym wartościom etycznym, nakazom chrześcijańskiego miłosierdzia oraz etosowi suwerennej Rzeczypospolitej Polskiej, ratowali swoich żydowskich bliźnich od Zagłady zaplanowanej i realizowanej przez niemieckich okupantów”.
Takich osób było wiele. Ile dokładnie? Dr Tomasz Domański z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej, który koordynuje centralny projekt badawczy: „Dzieje Żydów w Polsce i relacje polsko-żydowskie w latach 1917-1990” wyjaśnia, że ustalenia dotyczące skali udzielania pomocy ludności żydowskiej przez Polaków i obywateli polskich na ziemiach okupowanych wciąż trwają.
– Dotychczasowe szacunki są bardzo rozbieżne, wahają się od 30 do 300 tys. Polaków. Niektórzy badacze mówią, że ta liczba była wyższa – zaznacza. Historyk dodaje, że dyskusje budzi też kwestia znaczenia pomocy i ratowania.
– Niektórzy uważają, że powinniśmy te słowa stosować wymiennie. Inni twierdzą, że pomoc jest zjawiskiem szerszym niż samo ratowanie. Niemniej te szacunki, które są tak rozbieżne, i tak wymagają pewnej naukowej analizy. Ale jest to niezwykle trudne zagadnienie, bo ciężko odpowiedzieć, ilu Polaków udzieliło takiej pomocy spontanicznej, w odruchu serca. Oczywiście czym innym jest wzięcie na swoje barki ciężaru systematycznego ukrywania kogoś we własnych zabudowaniach. W tym przypadku możemy wskazać około 7 tys. Polaków, którzy otrzymali tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata – tłumaczy.
Pomoc w obliczu kary śmierci
W regionie kieleckim 284 osoby (dane z 2000 roku) zostały „Sprawiedliwymi”. Dr Tomasz Domański mówi, że to na pewno nie wszyscy.
– Ja tę liczbę Polaków pomagających Żydom w regionie szacowałbym na kilka tysięcy. Większość tych osób, które ratowały Żydów, udzielały im pomocy, to są mieszkańcy wsi. I tutaj powinny być skoncentrowane badania naukowe – wskazuje.
Wielu Polaków za swoją pomoc Żydom zapłaciło najwyższą cenę. Historyk wskazuje, że najbardziej wiarygodna liczba Polaków, którzy zginęli za pomoc Żydom to jest około 1 tys. osób.
– W regionie kieleckim te dane mówią o około 100 osobach. Są to i całe rodziny (Kowalskich, Kosiorów, Obuchowiczów – zamordowana 6 grudnia 1942 roku w Starym Ciepielowie, czy rodzina Olszewskich ze wsi Skórnice-Kopalnia zamordowana w 1943 roku), ale są też pojedyncze osoby, które ginęły za pomoc ukrywanym Żydom – tłumaczy.
Niektórzy byli rozstrzelani na miejscu, inni też ginęli z wyroków sądów niemieckich, w więzieniach w regionie kieleckim lub byli zamęczeni w obozach koncentracyjnych na okupowanych ziemiach polskich. Ale byli też i tacy, którym prawa łaski udzielił sam Hans Frank – Generalny Gubernator na podbitych ziemiach Polski.
Dr Tomasz Domański podkreśla, że mówiąc o liczbie Polaków, którzy ratowali Żydów, trzeba podkreślać, że było ich „aż” 30-300 tys., bo zdecydować się na takie działanie było poważnym wyzwaniem. Udzielanie pomocy Żydom było zagrożone karą śmierci.
„Zakładnicy” na wsi
– 15 października 1941 roku niemieckie władze okupacyjne w Generalnej Guberni wydały rozporządzenie, mówiące o karze śmierci za pomoc Żydom. Te rozporządzenia ewoluowały aż do kary śmierci za jakąkolwiek pomoc w 1942 roku. Dla nas to jest oczywiste, że z perspektywy niemieckiej skala kontaktów polsko-żydowskich, pomocy w 1941 roku, musiała być na tyle duża, że dla samych Niemców musiało to być zagrożeniem – zaznacza.
Losy Polaków pomagających Żydom znajdowały się w rękach dowódców poszczególnych jednostek policji niemieckiej, które dokonywały aresztowań lub najść na poszczególne gospodarstwa.
Badacz z IPN mówi, że Niemcy starali się też zmuszać Polaków do tego, by brali udział w działaniach antyżydowskich.
– Niemieckie zarządzenia stworzyły stróżę nocną. Na przykład na sołtysów został nałożony obowiązek podpisywania oświadczeń, pod karą śmierci, że w ich miejscowości nie przebywa żaden Żyd. Więc sołtys głową, własnym życiem musiał ręczyć za to, że w jego miejscowości Żydów nie ma. Ci stróże byli nazywani też zakładnikami. Ich nazwiska spisywano i wysyłano do najbliższego posterunku żandarmerii niemieckiej. Dzięki temu Niemcy wiedzieli, kto w danej wsi, w danym momencie taką stróżę pełni. Na tzw. odprawach sołtysów przypominano, że za ukrywanie Żydów grozi kara śmierci – tłumaczy.
Śmierć za… wiedzę
Ale Niemcy poszli jeszcze dalej. – Karany był również sam fakt nie donoszenia na ukrywanych i ukrywających się Żydów. W październiku i listopadzie 1942 roku Niemcy wydali zarządzenie mówiące o surowych karach dla osób, które wiedzą, że Żydzi są ukrywani lub się ukrywają i nie doniosą – dodaje historyk.
Okupant potrafił srogo karać niepokornych, ale jak zaznacza Tomasz Domański umiał także nagradzać tych, którzy z nim współpracowali.
– Z jednej strony mamy bardzo drakoński system kar, a z drugiej nagród, czyli wyłowienia ze społeczeństwa polskiego niegodziwców, antysemitów, którzy skuszeni nagrodami będą chcieli denuncjować ukrywanych Żydów. Tym samym doprowadzili do tak zwanego szmalcownictwa – mówi.
O tej historii przypomina wystawa „Polacy ratujący Żydów w czasie II wojny światowej”. Można ją oglądać na Skwerze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Obejmuje 15 bogato ilustrowanych plansz. Przybliża tytułowe zagadnienie, pokazując wybrane aspekty polskiej pomocy, zarówno indywidualnej jak i zorganizowanej, podejmowanej na terenie okupowanej Polski, ale również poza jej granicami. Opowiada o działaniach polskich władz na uchodźstwie, a także o indywidualnych inicjatywach polskich dyplomatów. Przedstawia również szerszy kontekst okupacyjnej rzeczywistości i terroru okupanta, a także represje, które dotknęły osoby zaangażowane w pomoc Żydom. Nie pomija również problemu donosicielstwa i innych działań części Polaków utrudniających udzielanie pomocy.
Ekspozycję będzie można oglądać do 12 kwietnia.
Więcej o Polakach ratujących Żydów w cyklu audycji przygotowanych przez Polskie Radio Kielce.