„Spicilegium” – pod tą łacińską nazwą kryje się dzieło, które przez lata uchodziło za zaginione. Teraz ujrzało światło dzienne. Jego wartość jest ogromna, bo opisuje nieznane dzieje opactwa na Świętym Krzyżu i pokazuje potęgę świętokrzyskiej biblioteki. Promocja książki odbędzie się w Wielkanocny Poniedziałek (10 kwietnia) w kościele na Świętym Krzyżu.
Pod łacińską nazwą „Spicilegium” kryje się kilka znaczeń. Jak wyjaśnia prof. Krzysztof Bracha z Instytutu Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, najlepsze tłumaczenie to „spichlerz”.
– Choć kalka językowa, to „zbieranie kłosów”. Wiadomo, że kłosy zbiera się i przetrzymuje w spichlerzu. To alegoria, której użył Gerard Lefebvre de Lassus – francuski bibliotekarz, ostatni bibliotekarz opactwa benedyktynów na Świętym Krzyżu i chyba najwybitniejszy, który pojawiwszy się na Świętym Krzyżu w 1797 roku, jako uciekinier przed rewolucją francuską osiadł na parę lat na Łyścu i zajął się pracą stricte intelektualną, czyli opracowaniem biblioteki – największej średniowiecznej biblioteki polskiej oraz archiwum – wyjaśnia.
Pełna, oryginalna nazwa dzieła w tłumaczeniu na język polski brzmi: „Zbiór albo kolekcja niektórych dawnych pisarzy, którzy poukrywani są w bibliotekach polskich, zgromadzonych w porządku w sposób uporządkowany do sporządzenia historii ogólnej klasztorów zakonu świętego Benedykta istniejących w tymże Królestwie”.
Benedyktyńska praca
– Oczywiście w tym przypadku „Spicilegium” dotyczy wyłącznie opactwa benedyktynów na Łyścu – podkreśla historyk. – Złożone z siedmiu tomów ze skomplikowaną strukturą wewnętrzną, bo są to wypisy z tego wszystkiego, co Lefebvre widział i uważał za godne utrwalenia i sporządzenia takich długich notatek.
Gerard Lefebvre de Lassus krótko przebywał na Świętym Krzyżu. Po pięciu latach, w 1802 roku, wyjechał z klasztoru na Łyścu.
– Myślę, że w owym czasie myślał już o powrocie do Francji – mówi prof. Krzysztof Bracha. – Ale z Łyśca udał się na Morawy, do opactwa benedyktyńskiego w Rajhradzie. Tu przebywał przez parę lat i opuścił go ostatecznie, powracając do Francji. Jego losy francuskie nie są zbadane. Dla nas najważniejsze jest to, że pozostawił dzieło niezwykłe, które zostało odkryte dopiero w latach 80. XX wieku – wyjaśnia.
„Spicilegium” przez dziesiątki lat było uważane za zaginione. Historyk wyjaśnia, że jego historia nie jest znana. Najprawdopodobniej oryginał spalił się w Bibliotece Narodowej w 1944 roku, wraz z innymi cennymi starodrukami, pochodzącymi z biblioteki świętokrzyskiej. To, czym dziś dysponujemy, to kopia sporządzona przez jednego ze współbraci Gerarda Lefebvre de Lassus z opactwa w Rajhradzie.
Cenna kopia i pomnikowe wydawnictwo
– Oryginału autografu samego Gerarda Lefebvre de Lassus nie mamy. Mamy wierną kopię spisaną przez jednego z jego współbraci i ta kopia pozostała w Brnie, w tamtejszym archiwum, które przechowuje zbiory dawnego opactwa benedyktyńskiego w Rajhradzie. W Brnie, w Morawskim Ziemskim Archiwum w połowie lat 80. XX wieku odkrył ją prof. Marek Derwich – wybitny znawca struktury, majątku i początkowych dziejów opactwa benedyktyńskiego na Łyścu – mówi.
Rękopis czekał kolejne lata na poznanie. Jak podkreśla prof. Krzysztof Bracha, dłuższy pobyt w Brnie i prace badawcze stały się możliwe dopiero dzięki wsparciu sponsora – Polskiego Radia Kielce.
– Udałem się do Brna wraz z moją doktorantką Eweliną Kaczor. Poznaliśmy i opisaliśmy ten rękopis z autopsji. Wcześniej zamówiliśmy profesjonalną fotokopię całości i przywieźliśmy ją do Polski. Dzięki sponsorowi Radia Kielce zdecydowaliśmy się na wydanie „Spicilegium” w sposób pomnikowy, czyli z kilkoma komentarzami naukowym i wierną fotokopią. Mamy książkę gotową do pokazania światu – podkreśla.
Komentarze przygotowało trzech historyków: prof. Krzysztof Bracha, ale także prof. Marek Derwich z wydziału historii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz prof. Jerzy Kaliszuk z Instytutu Historii Nauki PAN.
Absolutny unikat
Prof. Krzysztof Bracha cieszy się, że zbiór ujrzał światło dzienne, bo to cenne źródło wiedzy o świętokrzyskiej książnicy.
– Sądzimy, że samych rękopisów średniowiecznych, czyli do końca XV wieku mogło być około tysiąca woluminów. Natomiast do momentu kasaty w 1819 roku, w świetle szacunkowych obliczeń mogła liczyć 8-9 tys. woluminów wraz ze starodrukami. Więc była to olbrzymia biblioteka, niestety w większości stracona. Dlatego te wypisy, które sporządził Gerard Lefebvre de Lassus w swoim „Spicilegium” to jest absolutny unikat. To jest jedyne świadectwo godne studiów naukowych o takiej wartości poznawczej, którego nie jesteśmy w stanie w inny sposób zastąpić, bo oryginały nie istnieją. Więc posługujemy się wiernymi wypisami które, sporządził człowiek niezwykle dobrze wykształcony, wywodzący się z najlepszego, bo francuskiego środowiska intelektualnego, promieniującego na całą Europę. Dlatego ta „Spicilegium” ma taką wartość i zdecydowaliśmy się na taką nobilitację tego rękopisu, aby wydać to w formie monumentalnego reprintu, podobizny, rękopisu, czyli kolorowej fotokopii z komentarzami naukowymi – zaznacza.
Sekrety klasztornego życia, niszczący ogień i atak… szarańczy
Na kartach „Spicilegium” można też znaleźć wiele informacji, odsłaniających sekrety życia w świętokrzyskim opactwie. Wprawdzie prof. Krzysztof Bracha zwraca uwagę, że dopiero opublikowanie dzieła otworzy historykom furtkę do badań i odkryć. Może jednak już wskazać pewne ciekawostki.
– Na przykład „Spicilegium” zwiera 14 excerptów, czyli takich wyciągów z dokumentów i kronik, dotyczących klasztoru. W tym najstarszy katalog opatów łysogórskich z listą, sięgającą XIII wieku. Jest też wykaz klasztornych reguł opactwa łysogórskiego z 1421 roku. W „Spicilegium” nie zabrakło wpisów o różnego rodzaju klęskach żywiołach, które spadły na opactwo, jak na przykład o pożarze z 1459 roku. Mowa jest też o szarańczy, jaka nawiedziła opactwo w roku 1690. To są bardzo rzadkie doniesienia – zauważa.
Badacz wskazuje też inne ważne opisy.
– W kolejnych notach kronikarskich znajdujemy wzmiankę o pobycie w klasztorze, w roku 1473, króla Kazimierza Jagiellończyka, czyli najwybitniejszego polskiego monarchy, jak sądzi wielu historyków. Przebywał tu z całą rodzina i dwiema córkami. Z kolei w tomie ostatnim zjadają się najznakomitsze życiorysy benedyktynów łysogórskich. Można też tu znaleźć opisy życia mnichów w murach opactwa, m.in. kulinaria, czym się żywili, na jakim posłaniu spali. Tom zamyka żywot świętego Emeryka – dodaje.
Promocja „Spicilegium”
Promocja książki wydanej przez wydawnictwo „Jedność” odbędzie się w Wielkanocny Poniedziałek, 10 kwietnia, w kościele na Świętym Krzyżu, o godz. 16.00, po mszy świętej o godz. 15.00. Wydarzenie uświetni koncert organowy i występ chóru Echo Łysicy.
Zapraszają: Polskie Radio Kielce, Wojewoda Świętokrzyski Zbigniew Koniusz oraz Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej.