Mimo przyjęcia w ubiegłym roku tzw. uchwały krajobrazowej, w Kielcach pojawiają się kolejne wielkoformatowe reklamy. Za egzekwowanie przyjętych przez radnych przepisów, w ratuszu odpowiada tylko jedna osoba, a ewentualne kary za ich niestosowanie mają być nakładane dopiero za dwa lata.
O działania miasta w kwestii uporządkowania reklam wielokrotnie pytała Anna Myślińska, radna z klubu Koalicji Obywatelskiej. Jak twierdzi, z tym dokumentem w Kielcach nie dzieje się nic. – Uchwała krajobrazowa będzie miała konsekwencje dopiero za trzy lata wobec reklam już istniejących, ale te, które pojawiają się teraz, powinny być na bieżąco sprawdzane i likwidowane. Podczas sesji i poprzez interpelacje starałam się uczulić władze miasta na ten problem, ale kiedy poprosiłam o pomoc w zdjęciu dwóch reklam na ul. Wesołej, to pomógł mi Wojewódzki Konserwator Zabytków, a nie miasto. Zwracałam się też o zinwentaryzowanie dzikich reklam w pasach drogowych, wiem, że taki scanning został wykonany przez firmę zewnętrzną, opłaconą przez miasto, ale nie wyciągnięto z tego żadnych wniosków. Inne miasta radzą sobie z tym dużo lepiej, bo wzywają reklamodawców, którzy reklamują się w miejscach niedozwolonych i z nimi rozmawiają. Ostatnio pojawiły się też reklamy na ogrodzeniu na ul. Leonarda, a moja interpelacja dotycząca banneru na ul. Sienkiewicza 39 nie doczekała się skutecznej interwencji miasta od 9 stycznia br. Mamy też nową wielkoformatową reklamę firmy Dafi na zabytkowym młynie, lecz o tym, że jest to niezgodne z uchwałą powinien wiedzieć jeden z kieleckich radnych i jednocześnie dyrektor zarządzający firmą – zwraca uwagę Anna Myślińska.
Radna ubolewa też nad tym, ze na stronie internetowej miasta nie ma żadnej zakładki, w której umieszczone byłyby zapisy uchwały i wskazówki dla potencjalnych reklamodawców.
Natomiast Marcin Stępniewski z klubu Prawa i Sprawiedliwości uważa, że miasto nie ma odpowiednich narzędzi do realizowania uchwały krajobrazowej.
– Już podczas sesji rady miasta, gdy ta uchwała była przyjmowana, podnosiłem kwestię, że tych narzędzi obecnie brakuje i jeśli nie zostaną one wdrożone, to zapisy te nie będą respektowane. Z wypowiedzi rzecznika miasta wynika, że realizowanie uchwały jest przerzucane na mieszkańców, lecz to nie oni powinni zajmować się szukaniem nielegalnie zawieszonych reklam w przestrzeni miejskiej. Wskazanie konkretnych ram i ograniczeń spowoduje też, że mogą być one obchodzone przez odbiorców uchwały krajobrazowej. Im więcej ograniczeń, tym więcej metod znajdą przedsiębiorcy czy osoby prywatne. Moim zdaniem powinniśmy bardziej uświadamiać, że taka „reklamoza” jest niedobrym zjawiskiem – dodaje Marcin Stępniewski.
Marcin Januchta, rzecznik prezydenta Kielc twierdzi jednak, że ta kwestia nie stanowi wielkiego problemu. – Przeprowadzono laserowy scanning, w celu inwentaryzacji reklam przy ulicach wylotowych i w śródmieściu. Stwierdzono, że na tym terenie jest nieco ponad 15,5 tys. nośników reklamowych, o łącznej powierzchni ponad 90 tys. m2 – mówi.
Przez najbliższe dwa lata miasto nie będzie naliczać też kar za umieszczanie reklam w miejscach do tego nieprzeznaczonych. – Gdy uchwała zacznie obowiązywać w pełni, a reklamy nadal nie zostaną usunięte, to reklamodawcy będą musieli zapłacić karę finansową. Będzie to czterdziestokrotność maksymalnej stawki za umieszczenie reklamy, więc w przypadku tablicy, która ma 12 m2 będzie to kara w kwocie 7,8 tys. zł za 30 dni, a za kaseton o powierzchni 1m2 zapłacimy nieco ponad 4 tys. zł za 30 dni – wyjaśnia Marcin Januchta.
Obecnie trwa projektowanie vademecum uchwały krajobrazowej, która będzie obowiązywać w Kielcach. Przewodniki mają być gotowe w lipcu bieżącego roku.
Uchwała krajobrazowa została przyjęta w czerwcu 2022 r. Jej głównym celem było określenie liczby, wielkości oraz natężenia reklam w przestrzeni publicznej na terenie miasta. Reklamodawcy i przedsiębiorcy mają czas do 2025 r., by dostosować się do zapisów uchwały. Przez najbliższe dwa lata czeka nas jednak chaos reklamowy, ponieważ za ten dział w kieleckim ratuszu odpowiada tylko jedna osoba.