Zagrożenie cyfrową inwigilacją nigdy nie było tak wielkie jak dzisiaj. Firmy oferujące tzw. spyware rosną jak grzyby po deszczu, a klientów nie brakuje – pisze poniedziałkowa „Rzeczpospolita”.
Według analityków waszyngtońskiego think tanku Carnegie Endowment for International Peace (CEIP), których badania przytoczono, od 2015 r. zanotowano użycie tego typu programów w 73 krajach.
„Ujawnione w ubiegłym tygodniu oprogramowanie szpiegujące Reign mogło śledzić lokalizację ofiar, nagrywać rozmowy w otoczeniu ich telefonów, a także czytać wiadomości. Narzędzie infekowało urządzenia poprzez wysyłanie zaproszeń z kalendarza iCloud do użytkowników smarfonów, którzy byli celem służb. Ofiary nie zostały powiadomione o zaproszeniach z kalendarza, ponieważ były wysłane na wydarzenia zarejestrowane w przeszłości, przez co inwigilowani nie wiedzieli o włamaniu” – wyjaśniła gazeta.
„Rzeczpospolita” zauważyła, że możliwości obrony przed tak zaawansowanymi systemami szpiegowania są bardzo ograniczone, szczególnie dla osób prywatnych. Zalecane jest jednak regularne aktualizowanie komputerów, telefonów i aplikacji w celu zminimalizowania skutków takich ataków .
Co więcej, nie tylko osoby prywatne narażone są na cyberzagrożenia. Jak przekazała gazeta, według badań Forrester Consulting, aż 60 proc. przedsiębiorstw na problemy z bezpieczeństwem IT reaguje doraźnie.