W meczu 30. kolejki PKO Ekstraklasy piłkarze Korony Kielce przegrali w Mielcu ze Stalą 1:2 (1:1). Prowadzenie dla Korony uzyskał w 9. Kyryło Petrow, wyrównał Kamil Kruk w 40. Ten sam zawodnik zapewnił zwycięstwo mielczanom, strzelając swojego drugiego gola w 72.
Mielczanie pokonując Koronę Kielce 2:1 odnieśli pierwsze na swoim obiekcie ligowe zwycięstwo w 2023 roku. Trzy punkty mocno przybliżyły ich do utrzymania w ekstraklasie.
Pierwszego gola zdobyli jednak goście. W dziewiątej minucie Bułgar Kyryło Petrow będąc jeszcze na swojej połowie, w okolicy środka boiska, zdecydował się uderzyć piłkę w stronę bramki Stali i wysunięty zbyt daleko na własne przedpole golkiper Bartosz Mrozek został przelobowany.
W 34. min bliski zdobycia gola był estoński napastnik Stali Rauno Sappinen, jednak Marcel Zapytowski wyszedł daleko poza pole karne i zażegnał niebezpieczeństwo.
Wyrównujący gol padł pięć minut przed przerwą. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Macieja Domańskiego Kamil Kruk wykorzystał gapiostwo obrońców Korony i skierował głową piłkę do siatki.
Ten sam piłkarz zdobył gola, także głową, w 72. minucie. W tym przypadku z rzutu rożnego dośrodkował Domański, a potem trzech graczy Stali odbijało piłkę głowami, aż w końcu Kruk skierował ją do siatki.
Potem Korona miała cztery dogodne okazje do zdobycia gola, ale za każdym razem na posterunku był Mrozek.
Mecz był dwa razy przerywany. Po raz pierwszy w 22. min ze względu na odpalenie środków pirotechnicznych przez fanów Korony. Grę wznowiono po 110 sekundach. W drugiej połowie – w 74. min – race odpalili fani Stali po tym, jak Kruk zdobył gola na 2:1. Także w tym przypadku grę wznowiono po ok. dwóch minutach.
– Dziękuję kibicom za wsparcie, bo było ono bardzo odczuwalne. Stworzyliśmy sobie idealne warunki do tego, żeby zdobyć w tym meczu trzy punkty, ale byliśmy mało konkretni. Gdyby było inaczej, to zamknęlibyśmy ten pojedynek po kwadransie. Potem Stal zyskała optyczną przewagę, nie miała jednak zbyt wielu okazji do strzelenia gola z gry. Są jednak jeszcze stałe fragmenty. Jeśli nie jesteś skoncentrowany, zdeterminowany, to kończy się to niestety porażką. Momentami nieźle prezentowaliśmy się na boisku i za to chciałem chłopakom podziękować. W naszych poczynaniach musimy być bardziej zdeterminowani. Będzie czas na analizę występu naszego bramkarza. Wiem jedno, że popełniliśmy błędy, za które odpowiada cały zespół – stwierdził trener Korony Kamil Kuzera.
– Po boksersku mogę powiedzieć, że patrząc na tabelę, to było spotkanie wagi ciężkiej. Drużyna ten ciężar udźwignęła. Strata bramki z połowy boiska na pewno mocno nas usztywniła. Mieliśmy jednak plan na ten mecz i szybko zaczęliśmy go wdrażać. W przerwie wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać z Koroną, która przecież nie przegrała od siedmiu kolejek. Różne momenty były w tej drugiej połowie. Zdobyliśmy bramkę, niby mieliśmy wszystko pod kontrolą, ale goście w końcówce mogli doprowadzić do wyrównania. Mocno polepszyliśmy swoją sytuację, ale to nie znaczy, że już się utrzymaliśmy – ocenił trener Stali Kamil Kiereś.
– Trudno jest się pogodzić z tą porażką, bo nie przegraliśmy od siedmiu kolejek. Prowadziliśmy dziś 1:0, ale nie strzeliliśmy drugiego gola. Mieliśmy okazję do tego, żeby już w pierwszej połowie zakończyć ten mecz. Daliśmy im jednak szanse na to, żeby wrócili do gry. Nie możemy jednak już myśleć o tym spotkaniu. Przed nami jeszcze cztery i musimy patrzeć do przodu. Jesteśmy źli, bo gramy o utrzymanie i wszystkie mecze są ważne. Wszystko jest jednak w naszych rękach i musimy dalej walczyć – powiedział obrońca Korony Dominick Zator.
Stal Mielec – Korona Kielce 2:1 (1:1)
Bramki: Kamil Kruk 40, 72 – Kyryło Petrow 9
Stal: Mrozek – Hiszpański (90. Wolski), Kruk, Matras, Flis, Getinger – Hinokio (72. Mak), Vallejo, Wlazło, Domański (90. Ciepiela) – Sappinen (72. Lebedyński).
Korona: Zapytowski – Godinho, Zator, Trojak, Briceag – Podgórski (75. Kostorz), Petrow, Deaconu, Nono, Łukowski (69. Błanik) – Szykawka.
Żółta kartka: Kruk.
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 6492.