Piłkarze drugiej drużyny Korony nie będę miło wspominać kończącego się miesiąca. Kielczanie nie wygrali w maju żadnego meczu, dwa zakończyły ich porażkami, a trzy remisami. Podopieczni Mariusza Ludwinka wciąż nie zagwarantowali sobie matematycznego utrzymania w 4. grupie 3. ligi.
Humory „żółto-czerwonym” poprawiła nieco informacja o wycofaniu się z rozgrywek rezerw Cracovii. Oznacza to, że będzie mniej spadkowiczów. Nie mniej jednak niedzielna porażka przed własną publicznością z Wisłoką Dębica 2:4 i przede wszystkim styl jaki zaprezentowali zawodnicy, chluby zespołowi nie przynosi.
– Dobrze, że Cracovia pomogła nam trochę swoją decyzją, bo byśmy cały czas drżeli. Wydaje się, że jeszcze brakuje „kropki na i”, ale jesteśmy w miarę bezpieczni. To niczego jednak nie załatwia. My musimy się rozwijać, mieć swoje DNA i grać. Z Wisłoką mieliśmy być agresywni, doskakiwać wysoko do przeciwnika, a byliśmy wolni i apatyczni. Graliśmy bez pomysłu i przewidywalnie, popełniając indywidualne błędy, słabo broniąc. To był chyba najsłabszy mecz za mojej kadencji, ale co dziwniejsze, nic na to nie wskazywało – ocenił Mariusz Ludwinek.
Do końca sezonu druga drużyna Korony Kielce rozegra jeszcze trzy mecze – z niżej notowaną Wisłą Sandomierz i wyżej sklasyfikowanymi Avią Świdnik i Czarnymi Połaniec.