Pozwólmy trawnikom rosnąć – o to apelują ekolodzy, ale i naukowcy. Krótko przystrzyżone trawniki, w warunkach panującej od kilku tygodni suszy, zamieniają się w wyschnięte rżyska. Podlewanie ich uratuje zieleń, ale nie jest ekologiczne ze względu na zużycie wody.
– Najlepszym rozwiązaniem jest schowanie kosiarki. Skorzystają na tym także na przykład pszczoły – mówi dr inż. Beata Płoszaj-Witkowska z Katedry Architektury Krajobrazu UWM.
– Warto pozostawić i zrobić to koszenie bardzo późno – nawet koniec lipca, początek sierpnia. Wysoka trawa obniża temperaturę, te rośliny, które tam rosną są pożyteczne dla wszystkich owadów, więc polecam jeden pas w ogrodzie pozostawić bez koszenia albo kosić tylko przejścia w ogrodzie, zrobić sobie w ogrodzie łąkę kwiatową.
W Olsztynie w ubiegłym roku koszenie miejskich trawników zostało ograniczone – odbyło się tylko raz w sezonie. W poprzednich latach koszenie odbywało się 2-3 razy w sezonie. To także oszczędność – na pojedyncze koszenie Olsztyn wydaje ponad milion zł.
Inne podejście mają jednak niektóre spółdzielnie mieszkaniowe i administratorzy – wciąż, mimo suszy, kosiarki pracują, przez co trawniki są przystrzyżone, ale także wyschnięte.