– Polityka migracyjna Unii Europejskiej musi być wspólna, nie wolno działać na zasadzie nakazu – powiedział w Radiu Kielce Andrzej Szejna.
Wiceprzewodniczący Nowej Lewicy skomentował w ten sposób przyjęty przez ministrów spraw wewnętrznych unijnych krajów pakiet migracyjny. Dodał, że jest przeciwny płaceniu kar przez państwa, które sprzeciwią się przymusowej relokacji migrantów, ale jest zwolennikiem wspólnej polityki migracyjnej.
Poseł zaznaczył, że Polska przyjęła miliony kobiet i dzieci, które uciekły przed wojną na Ukrainie, zatem słusznie domaga się większego wsparcia finansowego od Wspólnoty.
– W pewnym momencie, kraje Zachodu mogą mieć podobny problem, ale z uchodźcami z innych części świata, więc powinniśmy działać w Unii Europejskiej, tak jak w NATO: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – powiedział.
Andrzej Szejna stwierdził, że w Polsce obecnie mamy do czynienia z pewnym absurdem, bo tylko w zeszłym roku nasz kraj przyjął 130 tys. przybyszów z krajów arabskich, a zgodnie z pakietem miałby obowiązek przyjąć 3 tys. uchodźców, mimo to na zapisy tego pakietu nie wyraża zgody.
– Jeżeli to nie są uciekinierzy przed wojną, czy też przed klęskami żywiołowymi, suszą, tylko po prostu migranci zarobkowi, to każdy kraj, czy Unia Europejska może ich wydalić. Natomiast powinniśmy odróżnić tych, którzy uciekają przed śmiercią, przed głodem, przed Putinem, nie ważne, czy jest to Ukraina, Syria, czy inny kraj, od tych którzy chcą lepiej żyć. I tych musimy kontrolować – powiedział.
Dodał, że także z Polski wyjechały do krajów zachodnich 2 mln osób w poszukiwaniu pracy.
Parlamentarzysta stwierdził, że Polska powinna w inny sposób niż dotychczas prowadzić politykę zagraniczną. Podczas negocjacji w ramach Unii Europejskiej dotyczących relokacji uchodźców może zgodzić się na ich przyjęcie, ale pod warunkiem godnego i poważnego dofinansowania ich pobytu.
Andrzej Szejna odniósł się też do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który przeprosił za to, że Zachód nie słuchał ostrzeżeń Polski przed Władimirem Putinem wtedy, gdy wojna była zagrożeniem, a nie faktem. Zdaniem komentatorów – słowa prezydenta mają być wstępem do zbudowania koalicji negocjującej pokój, ale nie na ukraińskich warunkach. Według posła Nowej Lewicy – dobrze by się stało, gdyby wojna się zakończyła, ale pokój musi zostać zawarty na takich warunkach, jakie będą możliwe.
– Jeżeli chcemy, by Ukraina została przyjęta w przyszłości do Unii Europejskiej i NATO, to musi w którymś momencie nastąpić pokój. Nawet miesiąc zawieszenia broni wystarczyłby, że ten kraj mógłby zostać przyjęty do Wspólnoty Europejskiej. Wówczas Rosja zdałaby sobie sprawę, że stoi oko w oko z całym Paktem Północnoatlantyckim, a nie ma szans, by z nim wygrać – podkreślił.
Odpowiadając na pytanie, czy elektrownia i kopalnia Turów powinna zostać zamknięta, poseł stwierdził, że nie. Ale – jak zaznaczył – w tej sprawie brakiem profesjonalizmu wykazał się szczególnie minister aktywów państwowych Jacek Sasin i jego współpracownicy, którzy powinni dać profesjonalne wsparcie prawne, skutkujące inną decyzją sądu. Tymczasem sąd uwzględnił prawa organizacji ekologicznych, które zaskarżyły funkcjonowanie Turowa.
– Ja uważam, że to jest zaniedbanie rządu, tak samo, jak zaniedbaniem było to, że Polska musiała zapłacić kary Czechom, że wciąż nie ma KPO – powiedział poseł Nowej Lewicy.