Bazylika kolegiacka w Wiślicy znów wypełniła się muzyką. We wtorek (4 lipca) wieczorem wystąpiły w niej orkiestra i chór Capella Gedanensis pod batutą Rafała Kłoczko oraz Konstanty Andrzej Kulka na skrzypcach. Wydarzenie odbyło się w ramach XXIX Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego im. Krystyny Jamroz.
Koncert nosił tytuł „Gloria”, w nawiązaniu do tytułu dzieła Antonio Vivaldiego, ale jak podkreślił ks. Andrzej Waligórski, proboszcz parafii Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Wiślicy, ta gloria z tego miejsca płynie nieprzerwanie od 1350 roku.
– Odkąd ten kościół stoi, cały czas płynie ta gloria w kierunku świata i ten świat coraz bardziej odkrywa Wiślicę, z czego się bardzo cieszę, bo przyjmujemy wiele osób, turystów, grup, które napełniają się radością odwiedzenia tej świątyni – powiedział.
Duchowny dodał, że w Wiślicy odbywa się kilka koncertów w roku. Tradycyjnie już gości tu także festiwal im. Krystyny Jamroz.
– To tutaj mamy korzenie naszej Ojczyzny, tutaj w Wiślicy mamy korzenie chrześcijaństwa. To jedna ze starszych miejscowości w Polsce, więc trudno sobie wyobrazić, żeby tutaj nie działo się coś, co jest związane z kulturą, tradycją. Dlatego ten koncert zawitał do naszej bazyliki – wyjaśnił.
Po raz drugi w Wiślicy pojawiły się orkiestra i chór Capella Gedanensis wraz z solistkami. Przed rokiem ich występ zdobył ogromny aplauz publiczności. Nie inaczej było w tym roku. Artyści musieli bisować. Ale nie dlatego artyści chętnie tutaj wrócili. Marek Więcławek, dyrektor Capella Gedanensis wyjaśnił, że powodów jest kilka.
– Wydaje mi się, że to jest jakieś cudowne miejsce, pełne znakomitych fluidów, świadczących o historii Polski. Jestem zawsze wzruszony, kiedy tutaj przyjeżdżam, a to już nasz drugi raz. Natomiast ja dodatkowo raz byłem prywatnie. Znakomita akustyka i to przepiękne wnętrze bazyliki, i przepiękna uśmiechnięta Matka Boska, i filar, który też ma znaczenie takie bardzo symboliczne. Dodatkowo także znakomici organizatorzy. Wiślica – małe miasto, a tak wielka organizacja i poziom tego festiwalu – chwalił.
Ponownie na festiwalu gościł także wybitny skrzypek, Konstanty Andrzej Kulka. – Zawsze, jeżeli jest to możliwe, to staram się grać na tym festiwalu, zwłaszcza że pana Jaronia znam od bardzo dawna – powiedział.
Wirtuoz skrzypiec wykonał kompozycje Henryka Wieniawskiego oraz zapomnianego kompozytora, Karola Lipińskiego, którego pamięć Konstanty Andrzej Kulka stara się przywracać.
– Uważam, że jego twórczość jest bardziej interesująca niż na przykład Niccolo Paganiniego. Obaj żyli w tym samym czasie, grali wspólnie koncerty. Zawsze była dyskusja, kto jest lepszy, czy Paganini czy Lipiński, podobno nawet Paganini kiedyś pytany, kto jest najlepszym skrzypkiem na świecie, powiedział, że nie wie, kto jest numer jeden, ale numer dwa to na pewno Lipiński. Są różne takie opowiastki, być może to wszystko jest nieprawda, ale Lipiński był wspaniałym człowiekiem. Schumann mówił: panowie, kapelusze z głów, przyjeżdża Lipiński. Także to była wielka postać, ale został zapomniany. Staram się przywrócić do życia jego utwory, które były wygrzebane w archiwach i mam nadzieję, że to będzie impuls do przywrócenia pamięci tego kompozytora – zaznaczył.
Środa (5 lipca) jest piątym dniem festiwalu. Najważniejszym wydarzeniem będzie „Requem” Giuseppe Verdiego, które o godz. 20.00 zabrzmi w kościele pod wezwaniem św. Brata Alberta w Busku-Zdroju. Wśród wykonawców znalazła się Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Świętokrzyskiej pod dyrekcją Jacka Rogali.