„Requiem” Giuseppe Verdiego zakończyło piąty dzień festiwalu muzycznego w Busku-Zdroju.
Utwór pełen dramaturgii, ale i nastrojowości zachwycił publiczność, która długo oklaskiwała wykonanie tego dzieła. Koncert odbył się w środę (5 lipca), w kościele pod wezwaniem św. Brata Alberta w Busku-Zdroju, z okazji 100. rocznicy urodzin Krystyny Jamroz.
„Requiem” Verdiego bywa określane jako opera o sprawach ostatecznych. Ta msza żałobna powstała w 1874 roku i była dedykowana pisarzowi Alessandro Manzoniemu. Premierę miała 22 maja tego samego roku, w mediolańskim kościele św. Marka.
Podczas wystawienia w buskiej świątyni wystąpili soliści: Iwona Socha – sopran, Roksana Wardenga – mezzosopran, Tomasz Kuk – tenor, Robert Gierlach – bas, a także Chór Filharmoników Katowickich przygotowany przez Jarosława Wolanina. W koncercie wzięła udział także Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Świętokrzyskiej pod dyrekcją Jacka Rogali, który odpowiadał za przygotowanie całego dzieła. Przyznał, że zadanie było wymagające.
Z grzmotami i piorunami w tle
– Muzyka przepiękna, dramaturgia gigantycznie rozpostarta, trzeba ją prowadzić od niuansu, do wielkich wybuchów, dramaturgii rozdzierającej duszę. To wszystko, od wszystkich wykonawców wymaga precyzji, świadomości, wyczucia, a za każdym razem, na próbie i podczas koncertu to wychodzi zupełnie inaczej. Ogromny aparat wykonawczy. Dla mnie oznaczał nieustanny kontakt ze wszystkimi, pilnując tych wszystkich detali, żeby było razem, żeby były oddechy, końcówki słów, i żeby jeszcze niezależnie od tego wszystkiego, była w tym muzyka, nastrój, opowieść. Niektórzy mówią, że zrobiliśmy taką interpretację operową. Tak, ale to jest przecież pewna historia to, co się tam dzieje, więc staraliśmy się podążać za tekstem i tak budować ten utwór, żeby on był o czymś – podkreślił po koncercie.
W czasie trwania „Requiem” nad Buskiem rozpętała się burza. Grzmoty było słychać także w kościele, a w pewnym momencie, kiedy artyści na chwilę zamilkli po wykonaniu części „Dies irae” („Dzień gniewu”), piorun uderzył niedaleko świątyni.
Jacek Rogala wspominał, że przyroda czasami zaskakuje.
– Kilka razy miałem takie sytuacje: raz w Ameryce Południowej, że w drugiej części „Symfonii” Beethovena” przestaliśmy słyszeć orkiestrę, bo tak mocno lunął deszcz i tłukł o dach. Raz, na ostatnich akordach Vivaldiego, kiedy graliśmy na wolnym powietrzu, część muzyków łapała za pulpit, a część dogrywała ostatnie akordy, bo zaczęło tak mocno wiać. Dzisiaj jest to kolejne takie przeżycie. Czy to przeszkadza? Chyba tak, troszeczkę rozprasza, daje jakiś dodatkowy rytm, ale też byliśmy na to przygotowani, bo wiedzieliśmy, co się działo przed koncertem, jak się zanosi na burzę. Nawet żartowaliśmy, że fajnie by było, jakby grzmot nas wsparł w najgłośniejszych momentach „Dies irae”, ale jak słyszę, uderzenie po też miało swój dramaturgiczny wymiar – żartował.
„Wielkie gratulacje”
Publiczność była pod wrażeniem koncertu, czego przejawem były długie brawa po jego zakończeniu. Magdalena Pamuła – prezes Fundacji Wspierania Kultury „Amadeusz” ze Stalowej Woli cieszyła się, że dotarła na festiwal.
– Nie słyszałam dotychczas tego utworu w całości, tylko w różnych fragmentach: bardzo wymagający, bardzo trudny. I tak na czasie powiem, z tą burzą „Dies irae” było fenomenalne. Aparat wykonawczy też mi się podobał. Znakomicie, wielkie gratulacje – podkreśliła.
Emocji nie krył Waldemar Sikora, burmistrz Buska-Zdroju.
– Dzieło wyjątkowe. Ta muzyka tak wewnętrznie człowieka podbudowała i dodała jeszcze więcej energii. Cieszę się, że po raz kolejny tu, w kościele św. Brata Alberta mieliśmy okazję wysłuchać takiego dzieła – powiedział.
Jak przypomniał Artur Jaroń, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego im. Krystyny Jamroz, już po raz drugi „Requiem” Verdiego zabrzmiało w kościele św. Brata Alberta. – Wtedy jeszcze nie było w kościele okien, drzwi, ani podłóg, ale graliśmy – mówił.
Do tych czasów nawiązał ks. prałat Marek Podyma, wieloletni proboszcz i budowniczy tej świątyni.
– Akustyka była zupełnie odmienna, bo blacha odbijała dźwięki, nie było okien, więc było słychać ulicę, która żyła swoim życiem. Ale to już historia. A to „Requiem” dziś było jeszcze bardziej dramatyczne za sprawą burzy, która dawała o sobie znać. Dla mnie to ogromne przeżycie, zwłaszcza, że tego typu dzieła sztuki gromadzą ludzi. Dzisiejszy koncert – nie wiem, czy nie był tu jednym z najliczniejszych. Ludzie stali w przedsionku, na zewnątrz. Dla mnie to jest okazja, żeby dziękować Panu Bogu, że udało się ten kościół zbudować, że on jest w jakiś sposób komplementarny nie tylko do liturgii, ale i do sztuki, którą tu można wykonywać – podkreślił.
Koncert Kroke w Radiu Kielce
W czwartek (6 lipca) kolejne festiwalowe wydarzenia. W programie znalazł się m.in. koncert zespołu Kroke w synagodze w Chmielniku, który będziemy dla Państwa transmitować na antenie Radia Kielce. Początek o godz. 21.05.