Wszystko wskazuje na to, że nikt nie usłyszy zarzutów w sprawie śmierci operatora koparki, który zginął podczas prac rozbiórkowych przy ul. Śniadeckich w Kielcach.
Około południa z pryzmy gruzu zsunęła się koparka, która przewróciła się do góry gąsienicami. Strażacy rozpoczęli akcję ratunkową, zabezpieczono gruzowisko, jednocześnie próbując dostać się do operatora maszyny budowlanej. Niestety życia 69-letniego mężczyzny nie udało się uratować.
W tej sprawie nadal prowadzone jest postępowanie – informuje Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
– Obecnie czekamy jeszcze na opinie z badania zabezpieczonych do sprawy nośników elektronicznych. Kiedy prokurator otrzyma akta, to podejmie decyzję co dalej. Natomiast mając na uwadze, że te roboty, według naszych ustaleń, były wykonywane przez właściciela firmy, który sam je podjął i zginął, raczej nie ma podstaw, by komukolwiek innemu postawić zarzuty. Nie wskazuje też na to zgromadzony materiał dowodowy – wyjaśnia rzecznik.
O tym jak zakończy się śledztwo, prokurator ma zdecydować do końca września.