Piłkarze ręczni Industrii Kielce nie obronili brązowego medalu klubowych mistrzostw świata.
W decydującym spotkaniu turnieju IHF Super Globe przegrali w miejscowości Dammam w Arabii Saudyjskiej z FC Barcelona 30:33 (16:14).
Mecz obfitował w lepsze i słabsze momenty kielczan. W tych lepszych nie zawodziła przede wszystkim skuteczność oraz gra w obronie. Andreas Wolff w całym spotkaniu na 44 rzuty miał 13 interwencji, a jego odpowiednik po drugiej stronie Gonzalo Perez de Vargas na tyle samo rzutów zatrzymał o jeden więcej. Jednak w kluczowym elemencie, czyli skuteczności w ataku to Katalończycy byli lepsi – 70 do 64 procent. I to przy takiej samej liczbie rzutów na bramkę – 47. Lepiej rozgrywali akcje na dziewiątym metrze, bo z tego obszaru zdobyli aż 12 bramek, Industria jedynie cztery. Nie bez znaczenia był także fakt, że Duma Katalonii na bramki zamieniła wszystkie kontrataki, a kielczanie tylko połowę z nich. Rywale również bezbłędni byli w rzutach z koła i szóstego metra, a Industria z tej pozycji wykorzystała 64 proc. akcji. Tyle statystyki, a co mówią główni aktorzy tego spotkania.
– Pierwsza połowa była trochę lepsza. W drugiej popełniliśmy kilka niewymuszonych błędów, z których Barcelonie udawało się wyprowadzać kontrataki. Naszą bolączką była jednak słaba skuteczność i niewykorzystane sytuacje jeden na jeden. Do zdobycia medalu zabrakło nam „zimnej głowy”. Mieliśmy szanse, aby wygrać nawet obydwa mecze. Nie wykorzystaliśmy jednak wielu sytuacji. Brak skuteczności to był nasz największy problem – podsumował rozgrywający Paweł Paczkowski, który w Dammam grał na prawym skrzydle zastępując na tej pozycji kontuzjowanego Arkadiusza Morytę. Nominalny skrzydłowy cały turniej obserwował z trybun.
– Walczyliśmy przez cały mecz. Mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy, a jeszcze zgubiliśmy kilka piłek, co dało im szybkie kontry. Przeciwko Barcelonie nie można popełniać takich błędów. W drugiej części zabrakło nam też akcji w obronie – powiedział rozgrywający Industrii Daniel Dujszebajew.
– Jeśli grasz z Barceloną i nie wykorzystujesz sytuacji sam na sam, to ciężko myśleć o sukcesie. Mimo to, czapki z głów dla chłopaków, bo podeszli do tego meczu bardzo zmobilizowani. Nie przestraszyliśmy się rywali. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze. Gdybyśmy byli bardziej skuteczni, to do przerwy mogliśmy prowadzić wyżej niż dwiema bramkami. Po przerwie to rywale lepiej weszli w ten mecz, złapali rytm i wszystko kontrolowali. Staraliśmy się wrócić, ale Gonzalo Prezez De Vargas był w pewnych momentach nie do przejścia – podsumował drugi trener Industrii Krzysztof Lijewski.
Meczu nie dokończył Tomasz Gębala. Rozgrywający Industrii dostał czerwoną kartkę za brutalny faul na Melvynie Richardsonie.
W poniedziałek kielczanie wracają do kraju. Już w środę (15 listopada) wyjadą do Chorwacji, gdzie dzień później w stolicy tego kraju rozegrają mecz 7. kolejki Ligi Mistrzów z HC Zagrzeb. Spotkanie rozpocznie się w czwartek (16 listopada) o godz. 18.45 i będzie w całości transmitowane na antenie Radia Kielce.
Industria Kielce – FC Barcelona 30:33 (16:14)
Industria: Wolff – Nahi 1, Wiaderny 2, Gębala, Sićko 6, D. Dujszebajew 5, Karacić 2, Olejniczak, Thrastarson 3, A. Dujszebajew 3, Kounkoud 1, Paczkowski 1, Karaliok 3, Tournat 4
Barcelona: Perez De Vargas – Valera Rovira 2, Carlsbogard 4, Mem 8, Arino 1, Wanne 3, Janc 4, Gomez 2, Thiagus Petrus, Jelicić D., Langaro 2, Richardson 3, Frade 3, Jelicić P., Moreno 1