Za nami inauguracja prac nowej kadencji parlamentu. Zarówno w Sejmie, jak i w Senacie klub parlamentarny PiS, jako jedyny, nie ma swoich przedstawicieli w prezydium. Czy to nowe standardy demokracji, o których tak wiele mówią marszałek Sejmu i posłowie dotychczasowej opozycji, czy też polityczna zemsta? – Na ten temat dyskutowali goście Studia Politycznego Radia Kielce.
Zdaniem Tomasza Plebana z Prawa i Sprawiedliwości – sytuacja, kiedy największy klub nie ma swojego przedstawiciela w prezydium Sejmu i Senatu nie jest właściwa i nie powinna mieć miejsca.
– Gdyby to miały być nowe standardy polityczne, to złamałyby tę całą retorykę, którą opozycja do tej pory głosiła. Nie może być tak, że to opozycja wybiera przedstawicieli innych partii do prezydium izb – powiedział działacz PiS.
– Klub Prawa i Sprawiedliwości jest największy w Sejmie i powinien mieć godną reprezentację, którą sam wskazuje. Natomiast argument, który jest wytaczany przeciwko marszałek Elżbiecie Witek jest nieadekwatny do sytuacji, która zaistniała w Senacie, kiedy to nie wybrano kandydata PiS-u na wicemarszałka, Marka Pęka, mimo że większość senacka nie miała przeciwko niemu zastrzeżeń. Widać zatem wyraźnie, że nowe ugrupowania, które chcą przejąć władzę, chcą sterować również stanowiskami w Sejmie i w Senacie. To jest nie do przyjęcia, absolutnie – stwierdził Tomasz Pleban.
Michał Godowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego powiedział, że głosy płynące ze strony wciąż jeszcze rządzącego PiS-u, jakoby to, co wydarzyło się w obu izbach parlamentu stało się za karę, czy też z zemsty są niewłaściwe.
– Tak się stało, ale w roku 2015, kiedy pozbawiono klub PSL stanowiska wicemarszałka i to politycy PiS-u wskazali wówczas taki powód, że jest to najmniejszy klub. To było polityczne działanie, wymierzone przeciwko mojemu obozowi politycznemu. Natomiast w tym przypadku, (podczas inauguracji X kadencji Sejmu – przyp. red.) każdy klub parlamentarny miał prawo wskazać swojego wicemarszałka i każdy klub z tego skorzystał – stwierdził.
– A co do kwestii głosowań i co do sumienia poszczególnych posłów, to mają wolny mandat i głosują na tego, kto zasłużył na ich poparcie. Przypomnę, że klub PiS nie głosował na kandydatów na wicemarszałków z PSL, KO i z Lewicy. Natomiast cały czas miejsce na kandydata PiS na wicemarszałka czeka. Jeżeli pani Elżbieta Witek nie zdobyła zaufania posłów, to coś u podstaw tej sytuacji leży, przede wszystkim jej decyzje o zarządzaniu reasumpcji głosowań w poprzedniej kadencji – powiedział Michał Godowski.
Przemysław Dawid z Nowej Lewicy stwierdził, że posłowie X kadencji mieli prawo do głosowania na kandydatów zgłoszonych przez poszczególne ugrupowania, zgodnie z własnymi przekonaniami.
– W ocenie większości parlamentarnej pani marszałek Witek na to stanowisko się nie nadaje. Nie tylko zarządzane przez nią reasumpcje, ale także anulowanie głosowań w sprawie wyboru posłów PiS do KRS w 2019 roku, unikanie przez marszałek postępowania prowadzonego przez Najwyższą Izbę Kontroli, paraliżowanie prac izby poprzez nie uzupełnienie składu kolegium NIK, wszystko to wpłynęło na brak zaufania do niej – powiedział.
– Jeśli Prawo i Sprawiedliwość zgłosi innego kandydata, spełniającego standardy, zostanie on poddany merytorycznej ocenie. Co do kandydata PiS na wicemarszałka Senatu, pana Pęka, to nie do przyjęcia były jego słowa o większości parlamentarnej pod wpływami rosyjskimi, i one zostały skierowane do komisji etyki – mówił działacz Nowej Lewicy.
– Nowa większość parlamentarna cechuje się dialogiem i refleksją, której zabrakło PiS-owi w ostatnich 8 latach – dodał Przemysław Dawid.
Tomasz Jamka z Suwerennej Polski zaznaczył z kolei, że demokracja, to rządy większości z poszanowaniem mniejszości.
– W tym przypadku widać jasno, że kandydatury Prawa i Sprawiedliwości nie zostały uznane ani w Sejmie, ani w Senacie. Większość parlamentarna chce dyktować PiS-owi, kogo ma wskazać na przedstawicieli w prezydiach obu izb. Tak nie może być. Tradycja polskiego parlamentaryzmu wymaga, by każdy klub wskazywał swojego kandydata, ale nie narzuconego przez większość – powiedział Tomasz Jamka.
Zdaniem Roberta Kaszuby z Polski 2050 – jeżeli większość sejmowa podejmuje uchwałę dotyczącą liczby marszałków i wicemarszałków, i daje każdemu ugrupowaniu możliwość wystawienia własnego kandydata, to powinno być to uszanowane. Tymczasem, jak przypomniał działacz, w 2015 roku, kiedy nie przyjęto kandydatury PSL, tak się nie stało. Konfederacja w poprzedniej kadencji też nie miała własnego wicemarszałka. W obecnej kadencji pokazujemy, że szanujemy wolę wyborców. Każdy klub może mieć swojego przedstawiciela w prezydium izby. Nie może być jednak tak, że ktoś, kto łamie standardy demokratyczne nie mógł być poddany ocenie większości. Dziwi mnie upór Prawa i Sprawiedliwości, które obstaje przy kandydaturze Elżbiety Witek – powiedział polityk Polski 2050.
– Nowi posłowie pokazują właściwe standardy. Zarówno Sejm, jak i Senat reprezentują obywateli, a PiS nie wyciąga właściwych wniosków z wyniku wyborów parlamentarnych – stwierdził Robert Kaszuba.
Kamil Żurek z Platformy Obywatelskiej podkreślił, że miejsce w prezydium Sejmu cały czas czeka na przedstawiciela PiS-u. – Zastrzeżenia merytoryczne były co do pracy Elżbiety Witek. Funkcja marszałka Sejmu, co do zasady, powinna być ponadpartyjna, tymczasem Elżbieta Witek łamała regulamin, nie tylko zarządzając reasumpcję głosowań, ale dopuszczając szeregowego posła Jarosława Kaczyńskiego do wystąpień na mównicy bez żadnego trybu. Gdyby pani marszałek pełniąc funkcję marszałka w poprzedniej kadencji respektowała wolę mniejszości sejmowej, to w obecnej kadencji nie byłoby problemu z jej kandydaturą – stwierdził Kamil Żurek. Jak zaznaczył – kolejną kwestią jest to, że wyborcy oczekują zmiany standardów w polskim parlamentaryzmie, więc niedopuszczenie kandydatury Elżbiety Witek jest przejawem tych zmian. Natomiast – jak dodał – PiS obstając przy tej kandydaturze stawia się w roli męczennika politycznego.