Parlament Europejski przyjął w minioną środę rezolucję, pozwalającą na zmiany traktatów unijnych, które zakładają m.in. zniesienie zasady jednomyślności i oddanie kompetencji w ponad 60 obszarach Wspólnocie.
– Te zmiany są zagrożeniem dla polskiej suwerenności i wpłyną w konsekwencji na każdego z nas – stwierdził w Radiu Kielce Dominik Tarczyński, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.
– Zasada jednomyślności, to prawo weta. W trakcie posiedzenia Rady Europejskiej prezydent lub premier danego państwa mówią: „proponowane rozwiązanie nie jest dobre dla mojego kraju i nie zgadzam się na nie, ponieważ umówiliśmy się, że to, co robimy w Unii Europejskiej musi być rozwiązaniem, które przyjmują wszyscy”. Teraz ta pierwsza kompetencja suwerennościowa, czyli prawo weta ma być odebrane. To jest ogromne zagrożenie, ponieważ odbiera nam możliwość zablokowania złych dla Polski rozwiązań – zaznaczył europoseł.
Po drugie – jak powiedział – w projekcie tego dokumentu powstają dwa nowe obszary kompetencji, a więc władzy, która ma należeć tylko do Komisji Europejskiej, w składzie 15 osób, w którym Polska w ogóle nie będzie miała swojego reprezentanta. – Te dwie władze, które chce się dać Unii Europejskiej, to środowisko i bioróżnorodność. W praktyce może to doprowadzić do rozwiązań, które już w Unii są, czyli, że wstęp do lasów jest płatny, że tylko część lasów może być odwiedzana. Absurdalne pomysły w kwestii bioróżnorodności, to z kolei zagrożenie dla naszych rolników. A są tacy politycy w Unii, którzy chcą, żeby na przykład w naszej diecie były robaki, a wołowina, wieprzowina powinny być zakazane – przypomniał.
Dominik Tarczyński podkreślił, że wszystkich zmian, jakie miałyby być wprowadzone jest 267 w 65 obszarach.
– Najciekawsze jest to, że rozszerzenie kompetencji, czyli de facto oddanie władzy miałoby obejmować siedem najważniejszych obszarów, czyli politykę zagraniczną, bezpieczeństwo, ochronę granic, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację. Unia chce nam dyktować, kto ma przyjeżdżać do Polski, kogo mamy tolerować, i jeszcze mamy za to płacić. Wyobraźmy sobie, że w polityce obronności polskie decyzje są wyłączone, a podejmuje je niemiecki generał w Brukseli. Do tego się to sprowadza. Wyobraźmy sobie kwestie zdrowia. Będą nam mówić, do jakiego lekarza i kiedy mamy iść. Jeśli natomiast chodzi o edukację, to chyba już nie muszę przedstawiać, jakie formy edukacji mają miejsce w Szwecji, Hiszpanii, czy w innych państwach. Problem jest realny i bardzo ubolewam nad tym, że są europosłowie, np. pani Róża Thun, którzy zagłosowali za tymi szaleńczymi pomysłami odebrania nam suwerenności – mówił deputowany PiS.
Dominik Tarczyński podkreślił, że głosy płynące od polityków zachodnich, że zmiana traktatów zapewniłaby większą spójność Unii Europejskiej są nieprawdziwe.
– W konsekwencji, to ktoś za nas będzie podejmował decyzje w ważnych dla naszego kraju sprawach. Próbowano nam już narzucić budowę ośrodków dla migrantów. Na szczęście ten pomysł zablokowaliśmy. Spójrzmy, co się dzieje teraz w Europie. Europa płonie. Nielegalni migranci dopuszczają się ataków na jej obywateli, na kobiety i dzieci. Jeśli proponowane zmiany miałyby być wprowadzone w życie, to w Polsce czekałyby na nas dokładnie te same zagrożenia – powiedział.
Jak stwierdził deputowany, skandalem jest to, że 9 polskich europosłów, wybranych z list Donalda Tuska zagłosowało za tym projektem. Dominik Tarczyński zaznaczył, że w tym kontekście czerwcowe wybory do europarlamentu będą kluczowe dla przyszłości Polski.
– Na tym polega fundamentalna różnica pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością a Platformą Obywatelską, że PiS ostrzegał : „nie dawajcie postkomunistów na listy do Parlamentu Europejskiego”. Tymczasem Tusk to zrobił, ci ludzie zdobyli mandaty, a dziś głosują przeciwko Polsce. Oni prawdopodobnie tych dokumentów nie czytali. Po wprowadzeniu zmian, 15 największych, najsilniejszych krajów będzie decydowało o wszystkich członkach Wspólnoty. Polska nie będzie miała nawet swojego komisarza, swojego reprezentanta – stwierdził europoseł.
Dominik Tarczyński podkreślił, że proces federalizacji Unii Europejskiej można powstrzymać, ale wszystko zależy od wyników poszczególnych wyborów. – Aby przyjąć stosowny dokument zgodę musi wyrazić Sejm większością 3/5, a Platforma Obywatelska tej większości nie ma. Jednak, nawet gdyby się to udało, to tę ustawę musi podpisać prezydent. Andrzej Duda, wierzę, że tego nie uczyni. Ale kto wie, co stanie się w kolejnej kadencji. Zatem od wyniku wyborów prezydenckich też wiele zależy – zaznaczył Dominik Tarczyński.