Mateusz „Master” Masternak, pochodzący z okolic Iwanisk pięściarz, będzie w niedzielę (10 grudnia) wieczorem walczył o pas mistrzowski federacji WBO.
Jego przeciwnikiem jest aktualny mistrz świata WBO w wadze junior ciężkiej, Chris Billam-Smith.
Mateusz Masternak w rozmowie z reporterem Radia Kielce nie ukrywa, że jego początki były trudne. Pochodzi ze Starej Łagowicy w powiecie opatowskim. Wychował się w wielodzietnej rodzinie, ma dziesięcioro rodzeństwa. Życie w małej wsi nie ułatwiało kariery w boksie, a o tym, że chce być pięściarzem Mateusz Masternak wiedział od dziecka.
– Jeszcze nie trenując boksu, już kupowałem miesięczniki bokserskie. W zasadzie to pierwszą książkę jaką poznałem w swoim życiu, jeszcze jako bardzo mały chłopiec, była pozycja o Andrzeju Gołocie. Niestety już nie pamiętam tytułu, wiem tylko, że miała czerwoną okładkę. Nie zapomnę momentu, gdy kolega oświadczył, że chce rozpocząć treningi bokserskie. Podsłuchałem gdzie i jak, a następnego dnia sam pojawiłem się na sali. Tak to się wszystko zaczęło – wspomina pięściarz.
Pierwsze pięściarskie kroki nastoletniego „Mastera” to również chęć udowodnienia sobie i bliskim, że może zrobić coś, o czym mieszkańcy tak małej miejscowości nawet nie odważyli się marzyć. Mateusz Masternak zaznacza, że cała jego kariera sportowa jest wynikiem tego, co otrzymał w genach. Od małego był nadpobudliwy, miał bardzo dużo energii.
– Boks miał moim przeznaczeniem – twierdzi.
– Na treningi zmuszony byłem dojeżdżać ponad 40 kilometrów do Ostrowca Świętokrzyskiego. Nie każdy miałby tyle chęci. Sytuacja wygląda inaczej gdy jesteś w wielkim mieście, a sale masz na sąsiedniej ulicy. W zasadzie odkąd zacząłem boksować, to nie miałem już czasu na życie prywatne. Najpierw była szkoła, a potem treningi – dodaje sportowiec.
„Master” zapewnia, że jako nastolatek był raczej grzecznym chłopakiem, ale sprowokowany nie odpuszczał.
– Nie ukrywam, że parę razy zdarzyło mi się wejść w konflikty z kolegami z innej wsi. Często było tak, że stawałem w obronie swoich znajomych, więc zupełnie święty też nie byłem – mówi Mateusz Masternak.
Rodzice starali się kibicować Mateuszowi od samego początku, jednak nie bez obaw. Byli świadomi tego, że boks nie jest łatwym sportem, a jego istotą jest walka. Jako nastolatek, „Master” zaryzykował. Wyjechał do Wrocławia, żeby tam trenować boks.
– Mając 15 lat nie myślałem, że coś może pójść nie tak. Na tamten moment żyłem myślą, chwilą i nadziejami. Nie miałem w swojej głowie nawet sekundy zwątpienia i cieszyłem się, że robię to, co chcę robić – mówi pięściarz.
Pięściarz uważa, że jeżeli ktoś pragnie osiągnąć swój cel i będzie robił wszystko żeby zrealizować marzenia, to z pewnością odniesie sukces.
– Ryzyko zawsze się opłaca. Najczęściej jest tak, że kiedy podejmujemy jakieś odważne decyzje to osiągamy swój cel. Jeżeli natomiast nie zaryzykujemy, to nie dajemy sobie szansy by sprawdzić, czy czeka nas sukces – podsumowuje pięściarz.
Wieczorem 36. letni „Master” stanie przed szansą by zostać mistrzem świata federacji WBO. Gala w angielskim Bournemouth rozpocznie się o godzinie 19. Transmisja odbędzie się na TVP Sport.
Mateusz „Master” Masternak w swojej karierze stoczył 52 walki, z czego 47 wygrał.