Mieszkańcy Gracucha w gminie Końskie nie chcą na terenie swojej miejscowości spalarni śmieci. Do magistratu wpłynął wniosek od inwestora, który zamierza postawić instalację do przetwarzania tworzyw sztucznych na paliwo syntetyczne.
Krzysztof Obratański burmistrz Końskich informuje, że do gminy wpłynął wniosek od kancelarii prawnej o wszczęcie procedury ustalenia decyzji o warunkach środowiskowych realizacji inwestycji polegającej na budowie zakładu, który by przetwarzał tworzywa sztuczne na paliwa syntetyczne.
– To budzi nasze obawy, ponieważ we wniosku nie ma wyjaśnień na temat planowanej technologii, ani nie wiemy kto jest podmiotem, właścicielem planowanej inwestycji. Korespondencję z nami prowadzi kancelaria prawna, która robi to w sposób profesjonalny.
Jak dodaje włodarz, samo wszczęcie postępowania jest początkiem procesu dochodzenia do decyzji o wydanie pozwolenia na budowę zakładu.
– Na naszą prośbę sołectwo Gracuch upowszechniło informację, prosząc o to, by mieszkańcy zgłaszali się w roli strony postępowania. To jest ważne, bo tego rodzaju decyzje są prowadzone ze wszelką starannością, ale organ jakim jest gmina musi zachować bezstronność, niezależnie od obaw, które mamy. To sami mieszkańcy powinni zadbać o to, by nie powstało tam nic groźnego – zaznacza.
Mieszkańcy Gracucha mają wiele obaw w związku z planowaną inwestycją. To troska o swoje zdrowie, wzmożony ruch, przyrodę i niebezpieczeństwo pożaru.
– Boimy się o swoje zdrowie, bo mamy dzieci, wnuczki, chcemy żeby żyły w czystym, zdrowym środowisku. Jesteśmy obszarem Natura 2000, to miał być obszar chroniony! – denerwuje się pani Halina.
– Obawiamy się, że jak tiry zaczną tu wozić śmieci, to rozjadą te gminne drogi, to będzie stwarzało też niebezpieczeństwo dla dzieci, które pieszo chodzą do szkoły, a latem jeżdżą rowerami. Pomijam to, że drogi są zupełnie niedostosowane do ciężkiego ruchu. Nie wiemy też, czy nie będą wozić substancji niebezpiecznych, czy to nie odbije się na naszym zdrowiu – dodaje pani Sylwia Wietrzykowska, sołtys wsi.
– Rozmawialiśmy z mieszkańcami sąsiednich wsi: Kornicy, Nałęczowa, Proćwina. Wszyscy są zgodni, jak będą tu chcieli wozić śmieci będziemy protestować i blokować drogę – mówi pani Katarzyna.
– Widzieliśmy pożary w Fałkowie, czy Nowinach. W Stąporkowie też jakaś firma dostała pozwolenie na przetwarzanie odpadów i porzucili tony niebezpiecznych chemikaliów. Teraz nie ma kto tego usunąć.
Mieszkańcy złożyli formalny wniosek do gminy, w którym wyrażają swoje obawy i sprzeciwiają się powstaniu spalarni.
Działania mieszańców umożliwią dalsze działanie władz gminy. Burmistrz mówi, że zgłosi się do rady miejskiej o przystąpienie do sporządzenia Planu Miejscowego Zagospodarowania Przestrzennego dla tego terenu, co może zablokować powstanie niechcianej inwestycji.
Inwestor, aby uzyskać pozwolenie na budowę musi wcześniej zgromadzić szereg pozwoleń.
– Musi być wydana decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji inwestycji. W przypadku przetwórstwa odpadów plastikowych wymagany jest raport oddziaływania na środowisko. Niezbędna jest decyzji lokalizacyjna, tam gdzie nie ma planu zagospodarowania, a na końcu pozwolenie na budowę wydaje starostwo powiatowe – wyjaśnia burmistrz.
Planowana instalacja ma powstać na terenie dawnej spółdzielni „Las”, gdzie do lat 90. XX wieku produkowano dżemy, ogórki i przetwory owocowe.