– Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w Stanach Zjednoczonych ma istotne znaczenie, nie tylko w kontekście zakupu sprzętu wojskowego, służącego bezpieczeństwu kraju, ale także w aspekcie politycznym – stwierdził Witold Sokała, wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
– Amerykanie doceniają rolę Polski i rolę wschodniej flanki NATO dla bezpieczeństwa międzynarodowego – podkreślił gość Radia Kielce.
– Zorganizowana w 25. rocznicę przystąpienia naszego kraju do Paktu Północnoatlantyckiego wspólna wizyta prezydenta i premiera w USA pokazuje, że nasz sojusznik liczy na to, iż wewnętrzne spory w Polsce nie zakłócą jej podejścia do polityki bezpieczeństwa – stwierdził publicysta Dziennika Gazeta Prawna.
– Po drugie, było to także wskazanie na Polskę, jako kraj kluczowy w tej układance. I ciąg dalszy tej wizyty, czego świadkiem będziemy dziś, w piątek, czyli szczyt Trójkąta Weimarskiego, mocno już powiązany z wizytą Donalda Tuska w Waszyngtonie. Ten aspekt polityczny wpływa też na nasze bezpieczeństwo, uspokaja nas, co do amerykańskich intencji wobec Europy Środkowo-Wschodniej i roli Polski w tej układance strategicznej. Kraj o takim potencjale jak Polska, tak traktowany przez kluczowego sojusznika może czuć się odrobinę bezpieczniej – dodał.
Witold Sokała przyznał, że fakt amerykańskiej pomocy dla Polski może oznaczać, że nasz sojusznik ma ważne informacje na temat możliwych zmian w Europie, jednakże takie wiadomości nie są przekazywane podczas oficjalnych, dyplomatycznych wizyt, w świetle fleszy, lecz poprzez „czerwone, gorące linie”, kontakty pomiędzy agencjami wywiadowczymi.
– Tę hipotezę może także potwierdzać fakt ożywienia przez prezydenta Emmanuela Macrona i kanclerza Olafa Scholza, na wezwanie Donalda Tuska, martwego niejako formatu weimarskiego. Ale raczej spodziewałbym się, że jest to sygnał dotyczący nowych elementów strategii amerykańskiej, a nie gwałtownie pojawiającego się zagrożenia. Chłodna analiza danych z otoczenia wskazuje, że żadna tragedia nam nie grozi. Rosja, owszem straszy, pręży muskuły, Władimir Putin niedawno powiedział, że jego kraj jest technicznie gotowy do wojny nuklearnej, ale to jest kolejny taki straszak – powiedział.
Gość Radia Kielce zaznaczył, że tryb wojenny w istocie rujnuje gospodarkę Rosji, a tylko wykorzystanie rezerw pozwala jej dostarczać proste produkty na front, „oskrobywać stare czołgi z rdzy”, kasuje jednak możliwości i szanse rozwojowe.
– Owszem, ten stary i wyliniały niedźwiedź ma pazury i kły, a broń jądrowa należy do tych kłów, natomiast jej użycie przez Rosję, zwłaszcza w pełnej skali jest dziś skrajnie nieprawdopodobne. Moim zdaniem, to jest rosyjski blef, gra na to, żeby nas, kraje Zachodu przestraszyć i wymusić wstrzymanie pomocy dla Ukrainy na tle lęku przed eskalacją działań wojennych. To jest dla Rosji ostatnia szansa na to, by wycofać się z awantury, w którą się wpakowała – stwierdził politolog.
Witold Sokała przyznał, że w dziedzinie rozpoznania satelitarnego zagrożeń mamy braki, ale jako państwo jesteśmy częścią szerszego sojuszu, którego członkowie takimi środkami dysponują, więc ten deficyt nie jest dla Polski aż tak dotkliwy. Ponadto – jak zaznaczył – rozpoznanie satelitarne nie jest jedynym narzędziem wywiadowczym, jest też wywiad osobowy i inne środki rozpoznania zagrożeń.
– Nie jest tak, że my jesteśmy ślepi i głusi na to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. A taka panika, to jest kwestia niekompetencji niektórych mediów, pogoni za „klikalnością”, co należy mocno piętnować, albo w niektórych przypadkach jest to element świadomej inspiracji rosyjskiej. Nie znaczy to jednak, że pewnych naszych deficytów nie należy poprawiać. W dziedzinie walki radioelektronicznej one nadal są dosyć poważne i tu oczekiwałbym większych inwestycji. Także w dziedzinie wywiadu trzeba wiele poprawić. Bardzo się cieszę, że będziemy mieć te wyczekiwane helikoptery, bo „śmiglaki” są niezwykle potrzebne na każdym polu walki. I wreszcie rakiety dalekiego zasięgu, to jest coś, co bardzo cieszy w tej puli zakupów. W ogóle to wzmocnienie polskiej obronności, uzbrojenia, jest krokiem w dobrą stronę, szczególnie wobec napiętej sytuacji na wschodniej flance NATO – podkreślił Witold Sokała.
Gość Radia Kielce odniósł się też do raportu Najwyższej Izby Kontroli dotyczącego schronów i miejsc schronienia w Polsce. NIK twierdzi w nim, że na te bezpieczne miejsca może liczyć tylko 4 proc. Polaków, a ponadto w kraju nie istnieje obrona cywilna. Zdaniem Witolda Sokały – brak obrony cywilnej jest jednym z najpoważniejszych deficytów, który istnieje w Polsce znacznie wcześniej, niż od początku wojny na Ukrainie, a jest szczególnie widoczny w obliczu ataków terrorystycznych w innych krajach.
– Naprawa tego stanu rzeczy wymaga przede wszystkim świadomości decydentów i pieniędzy, kierowanych na obronność – podkreślił.