„Wesoły Wdowiec” – tak brzmi roboczy na razie tytuł spektaklu, nad którym pracuje kielecki Teatr TeTaTeT. W obsadzie znaleźli się aktorzy dobrze znani z tej sceny. Jak wyjaśnia Mirosław Bieliński, wiceprezes teatru, widzowie znów będą mieli okazję się pośmiać.
– Rzecz się dzieje w Londynie, czas jest mało istotny. Wdowiec przyjeżdża do swojego syna i synowej, i z tego wynikają różne perypetie. Zabawa jest przednia – zapewnia.
Mirosław Bieliński wciela się w Wesołego Wdowca, ale zajmuje się także reżyserią. Obie role dzieli z Jarosławem Rabendą – aktorem związanym z Teatrem Powszechnym w Radomiu.
– Myślimy podobnie o tym tekście, patrzymy na niego w ten sam sposób, a każdy z nas odkrywa w nim coś nowego i dodaje od siebie, więc ta współpraca jest bardzo udana. Sądzę, że efekt też będzie super – dodaje Mirosław Bieliński.
„To nie Szekspira najtrudniej zrobić”
Jarosław Rabenda w Teatrze TeTaTeT zadebiutował w ubiegłym roku jako ksiądz w „Szczęściarzach”. O swoim nowym bohaterze mówi, że właśnie pochował żonę, więc uznał, że już wszystko może.
– Ma dość swobodne podejście do życia, co jest źródłem bardzo wielu nieporozumień, jak przystało na dobrze skrojoną komedię. Ma niezwykłą słabość do atrakcyjnych pań, zwłaszcza dużo, dużo młodszych od siebie, co też powoduje wiele nieporozumień. Myślę, że widownia będzie się fajnie bawić, bo to jest bardzo dobrze skrojony tekst – zapewnia.
Jarosław Rabenda przyznaje, że lubi współpracować z Teresą i Mirosławem Bielińskimi.
– Uwielbiam z nimi grać, bo mają niezwykłą vis comicę i ogromne doświadczenie w komedii, a to, wbrew pozorom, jest jedna z trudniejszych sztuk teatralnych. To nie Szekspira najtrudniej zrobić, tylko dobrą komedię, bo tu się nie da ludzi oszukać. Łatwiej ludzi wzruszyć niż rozśmieszyć, więc przy okazji sporo się uczę, i to jest bardzo fajne doświadczenie, tym bardziej, że widownia pięknie reaguje na „Szczęściarzach”. Mam nadzieję, że tak samo będzie reagowała na „Wesołym Wdowcu” – zaznacza.
W obsadzie „Wesołego Wdowca” znaleźli się też: Justyna Sieniawska, Ewelina Gnysińska, Magda Szczepanek, Teresa Bielińska, Ewa Pająk oraz Łukasz Oleś. Spiąć terminy wszystkich nie jest łatwo, bo większość aktorów dojeżdża do Kielc, i to z różnych części Polski. Dlatego wykorzystają każdy możliwy termin i, nawet jeśli sale w Kieleckim Centrum Kultury, gdzie swoją siedzibę ma Teatr TeTaTaT, są zajęte, korzystają z gościnności takich miejsc, jak Dom Środowisk Twórczych.
Miłosne podboje i piękne kobiety
Justynę Sieniawską na co dzień można zobaczyć w serialu „Na sygnale” w TVP2, gdzie gra dr Górską. Przed laty była związana z Teatrem im. Stefana Żeromskiego. W ubiegłym roku zadebiutowała na scenie TeTaTeT. Przyznaje, że było to dla niej zaskoczenie.
– Z Kielcami mam wspaniałe wspomnienia, pełne fantastycznych zdarzeń, natomiast nie sądziłam, że w takiej formie wrócę. Niecały rok temu Teresa i Mirek zaprosili mnie do teatru, żebym zagrała w „Prawdzie” zamiast Magdy Wójcik. Zostałam, bo bardzo mi się spodobało. Świetnie też zostałam przyjęta. Dobrze mi się gra, no i pojawiła się propozycja kolejnej sztuki i bardzo się cieszę, że znalazło się w niej dla mnie miejsce, że udało się to wszystko pogodzić – zaznaczyła.
Tym razem, jak zdradza, zagra kobietę lekkich obyczajów.
– Ale ona chciałaby, żeby się tego nie domyślali. Nie mówi wprost, czym się zajmuje. Poznaje swojego Wesołego Wdowca, który czeka na wielki majątek, czym już zdążył się pochwalić piękniej nieznajomej, poznanej w barze. Ona zamierza ten fakt wykorzystać. A jak to się skończy, to już wkrótce widzowie zobaczą – dodaje.
Na drodze Wesołego Wdowca pojawi się także kolejna kobieta, w którą wciela się kielczanka, Magda Szczepanek, na co dzień związana z krakowskim Teatrem Variete. Wyjaśnia, że jej bohaterka ma na imię Sharon.
– Jest to bibliotekarka, którą nasz tytułowy wdowiec spotyka w pociągu, a potem pojawia się w domu syna i synowej naszego wdowca i tam zostaje w niej odkryty zupełnie inny potencjał, w kontrze do tego, co robi w swoim życiu. Więcej nie zdradzę, ale powiem, że trochę namiesza – śmieje się.
Trudne i zabawne relacje rodzinne
Następną kobietą w życiu bohatera będzie Harriet, ale jak mówi Ewelina Gnysińska, która ją kreuje, z tą Wdowiec nie będzie miał łatwo.
– Jest to babka, która wie, czego chce. Ma męża – tym razem również moim scenicznym partnerem będzie Łukasz Oleś – i silny charakter, który nie podlega negocjacji. I tak, jak bardzo kocha swojego męża, tak samo mocno nie znosi swojego teścia. Na tym polu są różne zgrzyty, a w związku z tym wynikają też różne śmieszne sytuacje, które będzie można zobaczyć już na scenie – zaznacza.
Ewelina Gnysińska także pochodzi z Kielc. Jak przyznaje, na scenie TeTaTeT „rozegrała się” w komediach.
– Bardzo wdzięcznie się gra komedie i im bardziej śmieszna postać, im więcej także na próbie jest między nami interakcji, tym bardziej rozsmakowuję się w tych komediach. Dlatego dla mnie jest to bardzo fajne wyzwanie, i bardzo przyjemna praca. Atmosfera jest zawsze bardzo domowa. Możemy sobie wszystko powiedzieć. Jesteśmy jedną, wielką TeTaTeTową rodziną – mówi.
Do tej rodziny i teatralnej i w „Wesołym Wdowcu” należy także przywołany już Łukasz Oleś. Jak tłumaczy, tym razem będzie grał Richarda Madisona, czyli syna tytułowej postaci.
– Jest to postać, która ucieka ze swojego rodzinnego domu przed swoimi rodzicami. Umiera mu matka i fabuła spektaklu rozpoczyna się w momencie, kiedy ojciec, Thomas Madison, zamierza odwiedzić swojego syna i swoją synową. Wtedy Richard staje między młotem a kowadłem, ponieważ tata jest specyficzny, żona zresztą też, ale jest to postać bardzo ciepła. Jest fotografem, który ma swój problem zawodowy i próbuje go rozwiązać, a odwiedziny taty wszystko jeszcze bardziej komplikują – zapowiada.
Łukasza Olesia można zobaczyć także m.in. w serialu „Pomóż mi” w TV4.
– To serial o młodzieży i jej problemach. Poruszamy tam bardzo ważne tematy. Warto się im przyjrzeć – zachęca.
Premiera w maju
Premiera „Wesołego Wdowca” odbędzie się maju. Jak wyjaśnia Teresa Bielińska, szefowa TeTaTeT, termin jeszcze nie jest precyzyjnie ustalony.
– 12 albo 13 maja, czyli niedziela albo ewentualnie poniedziałek, ponieważ chcemy, żeby publiczność mogła zobaczyć także Jarka, a Jarek w tym czasie jest bardzo zajęty w teatrze – wyjaśnia.
Teresa Bielińska zaznacza, że być może w tym roku TeTaTeT zaprosi widzów na jeszcze jedną premierę.