Od lipca można się spodziewać znacznego wzrostu cen za energię elektryczną.
Pewną szansą na oszczędności może być taryfa dynamiczna, z której odbiorcy prądu w Polsce będą mogli korzystać już pod koniec sierpnia.
– W skrócie, taryfa dynamiczna to taka, w której cena energii elektrycznej będzie się zmieniać nawet co 15 minut, w zależności od popytu i podaży – tłumaczył na antenie Radia Kielce Norbert Mortas, ekspert rynku energii, inżynier energetyk.
– Czyli np. energia elektryczna będzie droższa kiedy mamy szczyty poranne i wieczorne. Natomiast w nocy, albo w słoneczne dni lub kiedy mamy wietrzną pogodę, a więc kiedy mogą lepiej działać odnawialne źródła energii – prąd będzie zdecydowanie tańszy – wyjaśnia.
Zdaniem eksperta, taryfa dynamiczna będzie opłacała się szczególnie tym, którzy ładują samochody elektryczne, mają magazyny energii lub pompy ciepła. Ale skorzystać mogą także inni.
– Nie polega to na tym, że czekamy w domu i sprawdzamy, kiedy energia będzie tańsza. Chodzi o to, żeby np. zaprogramować zmywarkę i pralkę, by włączały się wtedy, gdy jest taniej. Wymaga to jednak posiadania urządzeń, które umożliwią nam zdalne zarządzanie całym systemem energetycznym w domu. W tym roku te taryfy dynamiczne mogą być wyjątkowo opłacalne z tego powodu, że cena prądu, która jest raz w roku ustalana przez prezesa URE, na ten rok jest dosyć wysoka, wynosi ok 72 groszy netto. To było spowodowane m.in. wojną na Ukrainie. Natomiast w tym momencie, na podstawie danych z 2,5 miesiąca, ta cena za kilowatogodzinę waha się realnie od 20 do 50 gr netto. Na pewno warto się zastanowić nad przejściem na taryfę dynamiczną, ale z ostateczną decyzją zaczekałbym na informacje, np. jakie marże będą dokładane do tych cen i jakie będą opłaty stałe przy tych taryfach. Dziś mamy za mało informacji, by taką decyzję podjąć – przyznaje Norbert Mortas.
Wejście taryf dynamicznych daje możliwość przejścia na nie, ale nie jest koniecznością. Można pozostać przy dotychczasowych. Warunkiem zmiany na taryfę dynamiczną jest posiadanie licznika odczytu zdalnego. Na razie ok 20 proc. odbiorców ma takie liczniki. Do końca roku ma to być ponad 30 proc. Koszty wymiany licznika pokrywa zakład energetyczny.