Policja zajęła już blisko 1,6 tys. samochodów kierowcom, którzy prowadzili po alkoholu; ta kara nie ograniczyła znacząco liczby pijanych na drogach – informuje w środę „Rzeczpospolita”.
– W ciągu pierwszych trzech tygodni po wejściu nowego prawa zajęto 480 aut, w kolejnych (do 24 maja) – 1091. Tempo zabezpieczeń wynikające z ujawniania nietrzeźwych kierowców – choć już mniej spektakularne – jest więc zbliżone. Wbrew oczekiwaniom wprowadzenie tak radykalnego środka nie odstraszyło definitywnie. Zimny prysznic był tylko na początku – przyznają policjanci. I tak, w pierwszym dniu obowiązywania konfiskaty złapano 167 jadących po alkoholu, a w pierwszy weekend – 260–270 – dziennie. Ale już np. 2 kwietnia we wtorek ujawniono ich już niemal pół tysiąca, a w ostatni weekend – ponad 300 dziennie – zaznacza gazeta.
Jak informuje, w samej Warszawie przed wejściem konfiskaty aut (od 4 stycznia do 13 marca) policjanci zatrzymali 107 nietrzeźwych kierowców i czterech po środkach odurzających. W porównywalnym okresie po wejściu konfiskaty (14 marca – 24 maja) – już 125 nietrzeźwych i dziesięciu odurzonych. Zauważa, że statystycznie nastąpił lekki wzrost, jednak to nie są dokładnie takie same miesiące.
– W całym kraju na podwójnym gazie złapano w tym roku 34 tys. kierowców (o 2,2 tys. mniej niż w tym samym okresie ubiegłego). Ilu miało ponad 1,5 promila podpadające pod konfiskatę samochodu – tego policyjne dane nie wyodrębniają. Jednak co roku więcej niż połowa z ogółu złapanych na jeździe po alkoholu to prowadzący w tzw. stanie nietrzeźwości, czyli popełniający przestępstwo. Utrzymująca się skala konfiskowanych aut wskazuje na duży odsetek – podkreśla „Rz”.
Zaznacza, że konfiskata samochodów nigdzie się nie sprawdziła w krajach, które wprowadziły podobne rozwiązania, jak Holandia, Łotwa, Litwa, za to generuje to większe koszty niż korzyści dla społeczeństwa.