Marsz milczenia przeszedł w niedzielę (7 lipca) ulicami Kielc. W ten sposób kieleckie organizacje i środowiska patriotyczne upamiętniły ofiary rzezi wołyńskiej, która miała miejsce 81 lat temu.
Apogeum ludobójstwa nastąpiło 11 i 12 lipca 1943 roku, kiedy ukraińscy nacjonaliści zaatakowali mieszkańców około 150 miejscowościach na Wołyniu. Robert Surma, wiceprezes Stowarzyszenia Kieleccy Patrioci, podkreśla, że nie można dopuścić do marginalizowania zbrodni wołyńskiej.
– Ani strona polska nie stara się o możliwość ekshumacji ofiar, ani strona ukraińska nie ma zamiaru przeprosić i nie chce udostępnić pola do ekshumacji. Było to ludobójstwo, o którym należy pamiętać, dlatego, co roku, od 12 lat organizujemy w Kielcach marsz – zaznacza.
Andrzej Łącki, przewodniczący Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Rzeź Wołyńska w Kielcach, podkreśla, że najważniejsza jest pamięć o pomordowanych Polakach.
– To byli bezbronni ludzie, w większości mieszkańcy wsi polskich. Zginęli za Polskę, byli mieszkańcami naszego kraju na Kresach Wschodnich. Pamiętamy o nich i będziemy pamiętać – zapewnia.
Bernadeta Szewczyk-Syska co roku uczestniczy w marszu w rocznicę rzezi wołyńskiej. Jak mówi, należy głośno mówić o tej zbrodni. – Jako Polacy domagamy się ekshumacji zwłoki i godny pochówek dla Polaków. Zostali oni wymordowani w sposób okrutny i bestialski – stwierdza.
Według szacunków Instytutu Pamięci Narodowej w latach 1943-1945 na Wołyniu, w Galicji Wschodniej i na Lubelszczyźnie zginęło około 100 tys. Polaków.