– To był niesamowite, ogromne emocje i wielka radość – powiedział prezes Polskiego Związku Bokserskiego, kielczanin Grzegorz Nowaczek, opisując zdobycie srebrnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu przez 20–letnią Julię Szeremetę.
Urodzona w Chełmie pięściarka w finale kategorii do 57 kg przegrała z Tajwanką Lin Yu-Ting.
– Dużo radości, dużo szczęścia. Czekaliśmy na ten wymarzony medal 32 lata. W 1992 roku w Barcelonie brąz zdobył Wojciech Bartnik, a ostatni srebrny 44 lata temu w Moskwie Paweł Skrzecz. Niesamowite emocje. Finał rozgrywany przy 15 tysiącach kibiców, więc było to coś pięknego. Wyjątkowe przeżycie – podkreślił prezes PZB.
Grzegorz Nowaczek dodał, że była szansa na zdobycie nawet trzech medali olimpijskich, ale w walkach Damiana Durkacza, Anety Rygielskiej i Elżbiety Wójcik, nie popisali się niestety sędziowie.
– Zarówno zawodnicy jaki i zawodniczki byli bardzo dobrze przygotowani, co było widać w kwalifikacjach olimpijskich. Damian pokazał w nich, że może wygrać z każdym. Niestety w starciu z Bułgarem Ramim Kiwanem, sędzia z Algierii nie dał mu boksować, pokazał ostrzeżenie i ustawił całą walkę. Agnieszka powinna wygrać z mistrzynią olimpijską Busenaz Surmeneli, ale została oszukana w pierwszej rundzie. W przypadku starcia Eli z Atheyną Bylon było podobnie. Po dwóch rundach był remis, ale trzecią powinna wygrać i widzieli to nawet ci, którzy na boksie się nie znają. Mogą powiedzieć, że to takie słodko – gorzkie igrzyska – podkreślił 52–letni kielczanin.
Na turnieju w Paryżu bardzo często narzekano na słaby poziom sędziowania pojedynków bokserskich.
– Ponieważ trwa konflikt pomiędzy Światową Federacją Bokserską (IBA), a Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim, sędziowie byli wybierani, moim zdaniem trochę z przypadku – ocenił Grzegorz Nowaczek.
Trzeba jeszcze dodać, że Julia Szeremeta zapisała się w historii polskiego sportu, bo jest pierwszą biało – czerwoną pięściarką, która wywalczyła medal na Igrzyskach Olimpijskich.