W meczu 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy piłkarze Korony przegrali z Lechem Poznań 2:3 (1:1).
Trzy gole dla gości zdobył Szwed Patrik Walemark w 14., 61. I 63., obie bramki dla Korony strzelił Portugalczyk Pedro Nuno w 27. i 57. z rzutu karnego.
– Jak zawsze jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa, bo ono jest najważniejsze. Niewątpliwie był to trudny mecz, być może najtrudniejszy z rozegranych w tym sezonie. Przeciwnik grał dobrze zarówno w ataku jak i w obronie. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że rywale prezentowali podobny poziom. Oczekujemy jednak od siebie więcej, jeśli chodzi o kontrolę piłki, ale koniec końców te trzy punkty trafiają na nasze konto. Zadecydowała o tym większa jakość piłkarska. Znowu powtórzę, że najważniejsze są jednak zdobyte przez nas punkty – podkreślił trener poznańskiego zespołu Duńczyk Niels Frederiksen.
– Szkoda tego meczu, bo zostawiliśmy na boisku mnóstwo zdrowia. Chłopaki dali z siebie wszystko, ale na Lecha to nie wystarczyło. Bolą takie porażki, bo człowiekowi się wydaje, że rywal jest na wyciągnięcie ręki, ale nagle budzi się z palcem w nocniku. Chyba za szybko uwierzyliśmy po bramce na 2:1, że ten mecz jest już wygrany. Szkoda tych paru minut dekoncentracji. Z korzystnego rezultatu robi się 2:3 i trzeba gonić wynik. Ale jeśli z takim zaangażowaniem, podejściem i charakterem będziemy grali w następnych spotkaniach, to te punkty przyjdą, o to jestem spokojny – podsumował trener kieleckiej drużyny Jacek Zieliński.
Szkoleniowiec Korony skomentował również słowa Nielsa Frederiksena na temat gry kieleckiego zespołu.
– To na pewno miłe słowa, bo staraliśmy się Lechowie podnieść wysoko poprzeczkę, ale mamy zero punktów. Słowa ich nie zastąpią, ale dziękuję trenerowi za fajną ocenę naszej drużyny – stwierdził.
– To trudne kiedy grasz dobry mecz, ale finalnie nie zdobywasz nawet jednego punktu. Udowodniliśmy jednak, że potrafimy robić na boisku dobre rzeczy. Pokazaliśmy zupełnie inną twarz niż w tym przegranym spotkaniu w Radomiu. Musimy być dobrej myśli i udowodnić w kolejnych starciach, że może być jeszcze lepiej – powiedział Pedro Nuno.
Co zdaniem wahadłowego Konrada Matuszewskiego zadecydowało, że Żółto – Czerwoni schodzili z boiska pokonani?
– Zaważyło kilka minut po strzeleniu przez nas gola na 2:1. W tej sytuacji z rzutem rożnym, to wcześniej był faulowany Pedro, ale to już nieważne. W każdym razie, nie możemy tak stracić dwóch bramek. To nie wynikało z nie wiadomo jakiej jakości Lecha, tylko z naszych głupich błędów. Na gorąco mogę powiedzieć, że początek trochę przespaliśmy. Po straconej bramce się obudziliśmy, druga część pierwszej połowy i pierwsza drugiej, należały do nas. Można powiedzieć, że ten mecz jest dobrym prognostykiem przed kolejnymi, ale myślę, że nie możemy się też zachłystywać. Już cztery spotkania mieliśmy bez porażki, a później przyszła „wtopa” w Radomiu, dlatego każdy trzeba traktować indywidualnie. Jeżeli jednak będzie takie zaangażowanie jak dzisiaj, to z drużynami jakościowo słabszymi od Lecha, będziemy zdobywać punkty – ocenił wychowanek Deko Włoszczowa.
W najbliższy piątek Korona Kielce zmierzy się na wyjeździe z Widzewem Łódź.
Trener Korony Jacek Zieliński, który 14 lat temu zdobył mistrzostwo Polski z drużyną z Poznania, w porównaniu do ostatniego ligowego spotkania z Radomiakiem (przegranego przez kielczan 0:4) dokonał jednej zmiany, za Jewgienija Szykawkę od pierwszej minuty pojawił się Mateusz Fornalczyk. Podobnie było w zespole Lecha. W zwycięskim starciu ze Śląskiem (1:0), mecz rozpoczynał Filip Szymczak, teraz zastąpił go Mikael Ishak.
„Kolejorz” przyjechał do Kielc z chęcią zmazania pucharowej plamy z Rzeszowa. Podopieczni trenera Nielsa Frederiksena sensacyjnie przegrali z II-ligową Resovią 0:1. Do drugiej rundy Pucharu Polski awansowali natomiast kielczanie, którzy po rzutach karnych pokonali u siebie Stal Mielec.
Zgodnie z oczekiwaniami od początku inicjatywa należała do lidera tabeli. Goście mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, a gra toczyła się głównie na połowie Korony. Na pierwszy celny strzał w tym meczu kibice na stadionie przy ulicy Ściegiennego czekali do 13. min. Uderzenie Dino Hotica było jednak zbyt lekkie, aby zaskoczyć Xaviera Dziekońskiego. Minutę później bramkarz Korony nie miał już nic do powiedzenia. Po składnej akcji Lecha niepilnowany w polu karnym gospodarzy Patrik Walemark pewnie skierował piłkę do kieleckiej bramki. Dla szwedzkiego piłkarza było to pierwszy gol w barwach klubu z Poznania.
Po stracie bramki kielczanie odważniej ruszyli do przodu, ale początkowo nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną defensywę rywali. Ale ta 27. min. popełniała pierwszy błąd. Adrian Dalmau wypatrzył zupełnie nie pilnowanego Pedro Nuno, a portugalski pomocnik gospodarzy w sytuacji sam na sam z Bartoszem Mrozkiem pewnym uderzeniem doprowadził do wyrównania.
Zdobyta bramka dodała animuszu Koronie. Na strzał zza pola karnego gości zdecydował się Fornalczyk, ale tym razem bramkarz Lecha nie dał się zaskoczyć. Kilka minut później napastnik Korony po efektownym rajdzie ograł Joela Pereirę, ale jego uderzenie poszybowało ponad poprzeczką bramki „lechitów”.
Tuż po zmianie stron kielczanie mogli wyjść na prowadzenie. Po rzucie rożnym piłka trafiła do Fornalczyka, ale jego strzał zablokowali obrońcy lidera tabeli. Chwilę później piłkarz Korony zdecydował się na strzał z 20 metrów, ale piłka minęła słupek bramki Lecha. Kielczanie atakowali dalej. Konrad Matuszewski wypuścił w uliczkę Fornalczyka, ale jego strzał z ostrego kąta Mrozek wybił na rzut rożny. W 53. min w polu karnym Lecha Dino Hotic faulował Yoava Hofmeistera i sędzia Piotr Lasyk po analizie VAR podyktował karnego. Do piłki podszedł Nuno i pewnym uderzeniem wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Goście rzucili się do odrabiania strat i błyskawicznie doprowadzili do wyrównania. Po rzucie rożnym strzał głową Alexa Dauglasa trafił w poprzeczkę, ale dobitka Walemarka trafiła już do siatki gospodarzy. Dwie minuty później szwedzki piłkarz miał już na swoim koncie hattricka i poznańska drużyna prowadziła 3:2.
Gospodarze, mimo otrzymania w tak krótkim czasie dwóch ciosów, cały czas dążyli do odwrócenia losów spotkania. Jacek Zieliński wprowadził do gry czterech nowych zawodników: Wiktora Długosza, Shumę Nagamatsu, Dawid Błanika i Jewgienija Szykawkę. Na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry na boisku pojawił się też Danny Trejo. Zespół z Kielc ambitnie walczył o wywalczenie choćby punktu, ale mimo kilku okazji nie doprowadził do wyrównania. Najlepszą okazję miał Szykawka, ale uderzył ponad poprzeczkę bramki Lecha. Mimo porażki schodzących do szatni piłkarzy gospodarzy żegnały zasłużone brawa kieleckich fanów. Zespół gości odniósł w lidze szóste zwycięstwo z rzędu, ale na te trzy punkty musiał się solidnie napracować.
Korona Kielce – Lech Poznań 2:3 (1:1)
Bramki: 0:1 Patryk Jens Walemark (10), 1:1 Pedro Nuno (27), 2:1 Pedro Nuno (57-karny), 2:2 Patryk Jens Walemark (61), 2:3 Patryk Jens Walemark (63).
Żółta kartka – Korona Kielce: Miłosz Trojak, Martin Remacle. Lech Poznań: Dino Hotic, Antonio Milic, Bryan Fiabema.
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 12 923.
Korona Kielce: Xavier Dziekoński – Miłosz Trojak, Pau Resta, Marcel Pięczek – Hubert Zwoźny (68. Wiktor Długosz), Yoav Hofmeister, Martin Remacle (75. Shuma Nagamatsu), Pedro Nuno (81. Danny Trejo), Konrad Matuszewski – Mariusz Fornalczyk (75. Dawid Błanik), Adrian Dalmau (68. Jewgienij Szykawka).
Lech Poznań: Bartosz Mrozek – Joel Pereira, Alex Douglas, Antonio Milic, Michał Gurgul – Radosław Murawski, Antoni Kozubal, Afonso Sousa (73. Filip Jagiełło) – Dino Hotic (59. Ali Gholizadeh), Mikael Ishak (89. Filip Szymczak), Patryk Jens Walemark (73. Bryan Fiabema).