– Opinia ze strony tymczasowego nadzorcy sądowego jest dla nas niekorzystna, sugeruje upadłość. Teraz czekamy na decyzję sądu, co dalej – powiedział w Radiu Kielce Krzysztof Adamczyk, prezes zarządu spółki Chemar S.A. Jak informowaliśmy – zamiast milionów złotych dofinansowania z Agencji Rozwoju Przemysłu, są milionowe straty, a sąd rozpatruje wniosek o upadłość kieleckiej firmy, która przed laty zatrudniała 5 tysięcy osób.
– Podejmujemy pewne kroki, chcemy sądowi przedstawić argumenty, które pokażą jeszcze nasze możliwości – dodał Krzysztof Adamczyk.
– Opinia nadzorcy pokazuje nasze problemy, które narastały latami. Według niego szanse są niewielkie, by to wszystko poukładać, posklejać. Dług ciągnął się przez lata, był kryzys gospodarczy, wojna na Ukrainie, plus pandemia, które zrobiły swoje. Ceny poszły mocno do góry, zwłaszcza mediów, co spowodowało, że nasze problemy narastały. Wzrosły również koszty produkcji, koszty pracy, ceny materiałów, z których produkujemy – mówił.
Prezes Chemaru zaznaczył jednak, że mimo trudności spółce udało się w ostatnim roku zarobić na produkcji. – Iskra nadziei zaczęła się w nas rodzić. Ostateczna decyzja sądu w sprawie naszej spółki powinna zapaść w ciągu miesiąca, półtora – dodał.
Chemar chce uzyskać 23 miliony złotych rządowego dofinansowania z Agencji Rozwoju Przemysłu. Negocjacje z ARP trwają – poinformował Krzysztof Adamczyk.
– Ta kwota jest na pokrycie długu, ale nie ukrywam, że abyśmy mogli nadal produkować jest konieczna inwestycja w park maszynowy. Po prostu zużycie materiałów i sprzętu w firmie jest niewiarygodne. Abyśmy mogli obniżyć cenę za poszczególne produkty, musimy zainwestować w maszyny, dlatego w tej propozycji jest zakup kilku sprzętów, które nam pozwolą obniżyć koszty – wyjaśnił.
W latach 2020-2022 Chemar miał ponad 10 milionów złotych straty, wówczas ARP dokapitalizowała spółkę taką samą kwotą. W kolejnym roku było 6 milionów złotych dofinansowania, które to miało zostać przeznaczone na park maszynowy. Krzysztof Adamczyk powiedział, że z tych pieniędzy poprzedni prezesi regulowali bieżące zaległości, natomiast nie udało się zainwestować ich w maszyny. – Ja złożyłem propozycję, aby była to pożyczka celowa, konkretnie na zakup sprzętu, który pozwoli nam unowocześnić produkcję i obniżyć jej koszty. Powoli też stajemy się monopolistą, bo w Polsce pozostały już tylko dwie odlewnie staliwa, a zapotrzebowanie na nie jest ciągle bardzo duże w przemyśle górniczym, kolejowym, również w spółkach zagranicznych, które chcą składać zamówienia. W najbliższych latach państwo będzie inwestowało w rozwój kolei i tu widzimy olbrzymie szanse – stwierdził.
Prezes Chemaru zaznaczył, że bez wsparcia finansowego firma sobie nie poradzi, ponieważ ma zaległości, na przykład w opłatach za energię, które musi uregulować już dziś. Dodał, że udało mu się ograniczyć koszty, zredukować skład załogi ze 160 do 120 osób. Jeżeli spółka będzie zatrudniać tylko 100 osób, to uda się jej stan zbilansować i nadal prowadzić produkcję, tym bardziej, że ostatnio otrzymała zamówienia, które już realizuje. W sprawie Chemaru odbyło się też posiedzenie Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego. Prezes podkreślił, że liczy także na pomoc ze strony lokalnych władz. Krzysztof Adamczyk prowadzi rozmowy o sytuacji firmy z marszałek Renatą Janik, wojewodą Józefem Brykiem i prezydent Kielc Agatą Wojdą. Jak powiedział – kielecka spółka ma 70-letnią tradycję i szkoda byłoby ją stracić. – Pomóc mogłoby też Ministerstwo Aktywów Państwowych, bo mamy duże możliwości, nowoczesne laboratoria, chcemy wdrożyć nowe produkty. Spokojnie możemy, dorzucając nowe elementy produkcji, tę firmę dalej pociągnąć – dodał.
Prezes Chemaru poinformował również, że sprawa przejęcia spółki przez Świętokrzyską Grupę Przemysłową Industria jest już zamknięta.