Mamy w stolicy Świętokrzyskiego jeden z najwyższych wskaźników zwodociągowania i skanalizowania w Polsce – mówił na antenie Radia Kielce prezes Wodociągów Kieleckich Henryk Milcarz.
– Miasto Kielce ma ten wskaźnik na poziomie 98 proc. Gminy, które obsługujemy mają od 90 proc. W gminie Zagnańsk ten wskaźnik jest niższy z uwagi na oddaloną miejscowość Szałas. Mamy już jednak umowę z gminą, że w najbliższym czasie tę inwestycję tam wykonamy. Utrudnieniem jest górzysty i zalesiony teren. W Zagnańsku w ramach jednego projektu wybudowaliśmy np. 60 km sieci kanalizacyjnej. Kiedy zaczynaliśmy prace w Masłowie, to skanalizowana była tylko część Domaszowic. Teraz jest to już ponad 90 proc. Najbardziej, oprócz miasta Kielce, zyskały gminy należące do Związku – opowiada.
Henryk Milcarz dodaje, że w Kielcach i okolicznych gminach jest jeszcze nieco przestarzałych szamb. Spółce będzie zależało, by te gospodarstwa przyłączyć do sieci kanalizacyjnej.
– Nie chodzi absolutnie o to, że chcemy wszystko i wszystkich, ale wiadomo, że te szamba były budowane w różnych warunkach, różnymi systemami. Chodzi o to, żeby nie szkodzić środowisku. Poza tym, wywóz z szamba jest ok. 3-4 razy droższy, niż jak się podłączy do sieci – podkreśla.
Wodociągi Kieleckie świętują w tym roku 95-lecie istnienia. 20 października 1929 roku kieleccy radni podjęli decyzję o powołaniu spółki. Pierwszym dyrektorem został Olgierd Nowodworski. Wybudowano ujęcia, a następnie pierwsze wodociągi. Na otwarcie przedsięwzięcia przyjechał osobiście Prezydent RP Ignacy Mościcki – opowiada Henryk Milcarz.
– Prace geologiczne wykazały najpierw, że woda jest w dolinie białogońskiej, gdzie dziś jest ulica 7 Źródeł. To ujęcie jest do tej pory, choć my go nie eksploatujemy, ale dbamy o nie jako o historyczną perełkę wodociągową. Innym bardzo cennym dla nas do dziś obiektem są zbiorniki wody przy ul. Żeromskiego – opowiada.
Cztery lata później wybudowano pierwsze odcinki kanalizacji, jeszcze bez oczyszczalni.
– Te ścieki płynęły wtedy po prostu do Silnicy. Choć dziś to niewyobrażalna historia, to wtedy nie było to nic nadzwyczajnego. Wszystkie ścieki były wtedy wylewane z domów na ulice, z balkonów. Stąd przechodnie pilnowali się, żeby nie być zaskoczonym, kiedy szczególnie z rana, te wszystkie wiaderka opróżniano, by spływały do Silnicy – opowiada.
Wkrótce wybudowano jednak w Kielcach, przy ul. Pakosz oczyszczalnię ścieków, która była wówczas najbardziej nowoczesnym obiektem w Europie.
Henryk Milcarz podkreśla, że także współcześnie Wodociągi Kieleckie starają się prowadzić inwestycje z myślą o przyszłości. W ciągu ostatnich lat spółka wykonała inwestycje za łączną kwotę około miliarda złotych. Około połowa pieniędzy pochodziła z dotacji unijnych.
– My przeobraziliśmy firmę całkowicie. Najbardziej cenię sobie z tego wszystkiego monitoring, który kosztował ponad 8 mln zł. Wcześniej wykonaliśmy porządek na sieci wodociągowej, kanalizacyjnej, wymieniając zasuwy, przepustnice, ale monitoring był przełomowy, bo dzięki niemu dyspozytor widzi wszystko, co się dzieje w mieście. Wiemy nawet, kiedy jest przerwa w meczu, bo od razu skacze zużycie wody: a to idziemy wtedy do łazienki, a to po kawę – opowiada Henryk Milcarz.
Gość Radia Kielce podkreśla, że skala awarii jest obecnie nieporównywalnie mała w stosunku do tego co było.
W czwartek (17 października) odbędzie się uroczysta gala z okazji 95-lecia Wodociągów Kieleckich w KCK. Wręczone zostaną medale dla pracowników, wystąpi także Andrzej Piaseczny. Henryk Milcarz podkreśla, że spółka szczyci się tym, że pracownicy są z nią związani przez wiele lat, czasem całe swoje życie zawodowe. Dotąd najdłuższy staż pracy w Kieleckich Wodociągach to 55 lat.