Siódmej porażki w sezonie doznali piłkarze Korony Kielce. W 13. kolejce PKO BP Ekstraklasy podopieczni Jacka Zielińskiego przegrali w Białymstoku z Jagiellonią 1:3 (0:1).
Gole dla aktualnego mistrza Polski strzelili: Nené (10.), Jesús Imaz (51.) i Darko Čurlinov (67.). Autorem honorowego trafienia dla zespołu ze świętokrzyskiej stolicy był w 49. minucie Adrián Dalmau.
– To było trudne spotkanie. W pierwszej połowie było widać po kielczanach dobre nastawienie, szczególnie w pojedynkach. Byli bardzo agresywni w obrębie własnego pola karnego, przechwytywali piłki poprzez wyprzedzenie i konstruowali kontrataki. Korona się odgryzała przez swoje momenty w ataku pozycyjnym, czy poprzez stałe fragmenty gry. Brakowało nam drugiego gola, a okazje na podwyższenie wyniku mieliśmy. Kluczowa była sytuacja, w której szybko strzeliliśmy gola po bramce zdobytej przez Koronę. Znów mogliśmy prowadzić ten mecz na swoich zasadach – ocenił trener Jagiellończyków Adrian Siemieniec.
– Trudno tak na gorąco zebrać myśli. Po meczu specyficznym, bo w sumie był naprawdę niezły w naszym wykonaniu. Po bramce strzelonej przez Adriana Dalmau liczyłem, że podniesiemy Jagiellonii mocno poprzeczkę i powalczymy o pełną pulę. Niestety, bramka którą dostaliśmy na 1:2 to było kuriozum. 30 sekund po strzeleniu gola dostajemy „gonga” i skończyło się, tak jak się skończyło. Jagiellonia dysponuje zbyt wielką jakością i zbyt dobrymi zawodnikami, by takich właśnie błędów nie wykorzystać. Próbowaliśmy, mieliśmy swoje sytuacje, chłopcy naprawdę walczyli, graliśmy naprawdę nieźle w defensywie, bo wielu sytuacji sobie Jagiellonia w tym meczu nie stworzyła. Ale nie wystarczyło to do zdobycia choćby jednego punktu – podsumował Jacek Zieliński.
– Wydaje mi się, że zagraliśmy niezłe spotkanie, ale niestety nie wywozimy stąd nawet jednego punktu. Boli gdy stwarza się siedemnaście sytuacji w starciu z Jagiellonią, a strzela się tylko jednego gola. Gospodarze mieli osiem sytuacji pod naszą bramką, z których wykorzystali trzy. Boli gdy wyrównujemy, a 30 sekund później rywale znów wychodzą na prowadzenie. Za dużo jest bramek, które nie powinny wpaść. Powinniśmy ten mecz przynajmniej zremisować – podkreślił kapitan Korony Miłosz Trojak.
– Jeżeli chodzi o samą grę, to były fragmenty, z których powinniśmy być dumni. Problemem są za łatwo stracone bramki. Strzelamy gola na 1:1 i kilkadziesiąt sekund później znów przegrywamy. Musimy się nad tymi rzeczami pochylić. Trudno mi na gorącą powiedzieć z czego to wynika, wydaje mi się, że to jest jakaś głębsza sprawa. Na stadionie mistrza Polski wykreowaliśmy sobie siedemnaście sytuacji, ale musimy pracować, żeby więcej było w sieci – powiedział pomocnik Wiktor Długosz.
Kielczanie, którzy mają w dorobku 12 punktów, zajmują 15. miejsce w tabeli. To ostatnia lokata niezagrożona degradacją do Betclic 1.ligi. Za Żółto – Czerwonymi są jedynie Lechia Gdańsk (10 pkt.), Śląsk Wrocław (9 pkt.) i Puszcza Niepołomice (8 pkt.).
W 14. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona w poniedziałek 4 listopada zmierzy się na wyjeździe z GKS – em Katowice.