Dziś mija 80-ta rocznica śmierci legendarnego dowódcy partyzanckiego Jana Piwnika „Ponurego”. Na polanie „Wykus” gdzie była baza wojsk „Ponurego” odbywają się uroczystości. Nie wiem, czy tę rocznicę w jakiś sposób uczczono we wsi Jewłasze na nowogródczyźnie, gdzie został śmiertelnie ranny i gdzie zdołał wyszeptać opatrującemu go również rannemu doktorowi Janowi Kondratowi pseudonim „Jontek”: Powiedz żonie i rodzicom, że ich bardzo kochałem, i że umieram jako Polak… I pozdrówcie Góry Świętokrzyskie…Myślę, że nie, bo dziś wieś leży w państwie Białoruś a dwa lata temu ktoś zniszczył tablicę poświęconą Ponuremu i jego żołnierzom na pomniku ustawionym w lesie nieopodal miejscowości. To ostatnie zdanie, ostatnie słowa jakie wypowiedział Jan Piwnik, wybrał na tytuł swojego reportażu historycznego Cezary Chlebowski i książka stała się dosłownym bestsellerem, wydana w krótkim okienku wolności w 1981 roku była praktycznie niedostępna, w wolnej Polsce jej wydanie wielokrotnie wznawiano a sam Cezary Chlebowski w środowisku żołnierzy Ponurego uznawany był niemal za honorowego kronikarza zgrupowań. Później historią zgrupowań Ponury-Nurt zajmował się Marek Jedynak naukowiec z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej, ostatnio zaś, stosując już nowe formy docierania do pasjonatów historii, mam tu na myśli publikacje internetowe postać Jana Piwnika „Ponurego” przybliża Wojciech Königsberg. Krakowskie Wydawnictwo „Znak” właśnie opublikowało jego monumentalną książkę: „Pułkownik Ponury. Biografia cichociemnego Jana Piwnika. Mówię monumentalną, bo książka liczy niemal 850 stron i śmiało można powiedzieć, że jest biografią kompletną. Autor korzysta ze znanych publikacji wcześniejszych autorów, ale przede wszystkim z dokumentów źródłowych, jakimi są głównie zanotowane i utrwalone na różnych nośnikach wspomnienia samych żołnierzy Ponurego. Jest to o tyle istotne, że przy zawodnej ludzkiej pamięci często relacje uczestników zdarzeń nie są identyczne. Wojciech Königsberg przytacza te różne wersje kierując czytelnika ku najbardziej prawdopodobnym. Przykładem może być sama śmierć Jana Piwnika dokładnie 80 lat temu w okolicach wsi Jewłasze, czy zmarł podczas opatrywania go na miejscu postrzelenia, czy później przetransportowany już do przysiółka. Jak wielu Niemców i jak wielu partyzantów zginęło w ostatniej, nieudanej akcji. Nie zmienia to jednak faktu, że z książki dowiemy się praktycznie o wszystkich najważniejszych zdarzeniach z życia legendarnego dowódcy. Taki też jest układ książki, chronologiczny, począwszy od dzieciństwa i młodości na kielecczyźnie skończywszy również na kielecczyźnie, czyli pośmiertną legendą dowódcy i sprowadzeniem jego szczątków do wąchockiego klasztoru ojców cystersów, co pod koniec PRL-u przerodziło się w wielką patriotyczną manifestację. Książka, jak już powiedziałem sprawia wrażenie monumentalnej, jednak sama historia opisana przez autora zajmuje dwie trzecie jej objętości, pozostała część to obszerny aneks z reprodukcjami dokumentów, z których wiele po raz pierwszy zostało upublicznionych, wyszło z zamkniętych teczek archiwów.
Autor nie rozstrzyga kontrowersyjnych faktów związanych z biografią Ponurego i jego żołnierzy jak choćby sprawy zesłania dowódcy na nowogródczyznę, zdrajców i konfidentów w oddziale czy przypadków zabijania ludzi pochodzenia żydowskiego. Wychodzi z założenia, niech przemówią dokumenty.
Pułkownik Jan Piwnik „Ponury” jest dla autora niekwestionowanym autorytetem i bohaterem i dał temu wyraz w swojej biografii, którą gorąco polecam. Wojciech Königsberg „Pułkownik Ponury. Biografia cichociemnego Jana Piwnika. Wydawnictwo Znak. Kraków 2024.
Ta witryna wykorzystuje pliki cookie. Kontynuując przeglądanie wyrażasz zgodę na ich używanie. Zachęcamy do odwiedzenia naszej strony Polityki prywatności. Rozumiem