Nietypowa kolizja z udziałem policyjnego radiowozu. W służbowy pojazd świętokrzyskich policjantów wjechała osobowa mazda, a kierowca próbował uciec z miejsca zdarzenia. Okazało się, że miał ku temu powody…
Asp. szt. Maciej Ślusarczyk z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach informuje, że do zdarzenia doszło we wtorek (28 stycznia) przed południem, gdy mundurowi wracali z Krakowa, gdzie zabezpieczali obchody 80. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz. Na ulicy Warszawskiej w Kielcach, z osiedlowej drogi wyjechała mazda, która uderzyła w policyjnego hyundaia.
– W służbowym aucie było trzech funkcjonariuszy, na co dzień pracujących w komendzie wojewódzkiej oraz jednostkach w Skarżysku-Kamiennej i Ostrowcu Świętokrzyskim. Na ulicy Warszawskiej w rejonie osiedla Na Stoku w bok radiowozu uderzyła mazda wyjeżdzająca z jednej z osiedlowych uliczek. Było tuż przed 11. Jeden z policjantów, po upewnieniu się, że wszyscy w radiowozie są cali, wysiadł i podszedł do mazdy, aby udzielić pomocy. Zdarzenie zgłoszono także dyżurnemu. Mężczyzna siedzący za kierownicą mazdy oświadczył, że zarówno jemu jak i młodszemu bratu, który siedział obok, nic się nie stało – opowiada policjant.
Jednak nagle sprawca kolizji zaczął uciekać pieszo.
– Dwaj policjanci natychmiast ruszyli w pościg, trzeci zabezpieczył miejsce zdarzenia i pilnował młodego pasażera. Mężczyzna został zatrzymany. Nie posiadał żadnych dokumentów, wylegitymował się jednak, podając dane policjantom ruchu drogowego wezwanym na miejsce – dodaje Maciej Ślusarczyk.
Wkrótce jednak policjanci nabrali wątpliwości, co do tożsamości kierowcy. Ponieważ młodszy z braci był nieletni, policjanci nawiązali kontakt telefoniczny z matką 14-latka, aby poinformować o zdarzeniu.
– Kobieta była zdziwiona, że sprawcą kolizji miał być jej syn Dawid. Według niej nie było to możliwe. „Jaki Dawid? Chyba Mateusz, bo Dawida nie ma..” – mówiła kobieta. Natychmiast pojawiły się wątpliwości, co do tożsamości mężczyzny. Po sprawdzeniu wnętrza mazdy policjanci znaleźli dokumenty należące do trzeciego z braci – Mateusza, jak się okazało, stojącego przed policjantami we własnej osobie. Po sprawdzeniu w policyjnych bazach danych szybko wyszło na jaw, dlaczego 27-letni kierowca uciekał i kłamał. Był poszukiwany do odbycia kary dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności za przestępstwo oszustwa – wyjaśnia policjant.
Pojazdy zabezpieczono, a 27-letni mężczyzna trafił do zakładu karnego. Odpowie także za spowodowanie kolizji.