Kilkunastoosobowa grupa mieszkańców gminy Górno chce referendum w sprawie odwołania rady gminy. Powód? Pat inwestycyjny i brak jakiejkolwiek współpracy między radą, a wójtem. O tym, że jej nie ma mówią zgodnie obie strony – i wójt, i rada, obie też sytuację w gminie opisują… zupełnie inaczej.
– Pomysł wyszedł od grupy mieszkańców, część z nich to sołtysi. Są to osoby zniecierpliwione i oburzone stylem działania rady. Grupa radnych, która wygrała wybory i stanowi większość w obecnej radzie w trakcie kampanii wyborczej krytykowała stan finansów gminy, wójta za rozrzutność, natomiast ta sama grupa proponowała równocześnie nowe inwestycje – tłumaczy.
Sołtys wskazuje, że poziom zadłużenia gminy okazał się nie tak alarmujący i gmina powinna się dalej rozwijać przy harmonijnej współpracy między radą, a wójtem. Jednak rozwoju, zdaniem grupy mieszkańców nie widać. Są za to działania, które paraliżują funkcjonowanie gminy.
– Budżet dla Gminnego Ośrodka Kultury został obcięty o ponad 200 tysięcy złotych, co skutkuje tym, że dyrektorka instytucji zastanawia się nad wypowiedzeniem umów, ponieważ musi planować wydatki w pewnym cyklu – zaznacza.
Janusz Krzysiek zwraca również uwagę na rezygnację rady z programu tanich mieszkań czynszowych, czyli tzw. „SIM-ów”, które miały powstać w Cedzynie. Inwestycja również z powodu oporu mieszkańców, została w tej lokalizacji przez radnych odrzucona.
Grzegorz Skiba, przewodniczący rady gminy w Górnie uważa, że sołtys Radlina działa w zmowie w wójtem Łysakiem, czego efektem jest inicjatywa organizacji referendum. Dodaje, że siostra sołtysa jest dyrektorem biblioteki w Górnie, jednostki podległej gminie. Twierdzi, że brak nowych inwestycji to wina wójta.
– Zdecydowana większość radnych, w sumie 12 osób ma odmienne zdanie niż wójt. Ten nie zgadza się z tym, że wnioskujemy o nowe inwestycje i sprawy ważne dla mieszkańców. Te wnioski są przez wójta odrzucane – żali się. I podkreśla, że rada nie utrudniała włodarzowi realizacji zeszłorocznego budżetu, natomiast w obecnym na 2025 rok chciała wnieść poprawki w postaci propozycji inwestycyjnych poszczególnych radnych. Te jednak nie zostały przez wójta uwzględnione.
Z kolei Przemysław Łysak, wójt gminy Górno zapewnia, że mieszkańców nie trzeba było do żadnej inicjatywy namawiać, bo sami widzą, co dzieje się w gminie.
– Górno po latach „prosperity” stanęło. Wcześniej tych inwestycji było bardzo dużo, a dziś nie robi się praktycznie nic – mówi.
Wójt z kolei obwinia za to radę gminy, która podejmuje takie, a nie inne uchwały. I tu skarży się m. in. na blokowanie budowy tanich mieszkań czynszowych dla osób, których nie stać na zakup własnego M.
– Cała ta inicjatywa upadła. Najpierw rada gminy podejmuje uchwałę o wyjściu z SIM-u, choć to jakieś kuriozalne rozwiązanie, bo SIM to spółka, więc albo się nabywa udziały, albo ich pozbywa. Później rada decyduje o wejściu do spółki. Rada przy tym nie godzi się na żadną lokalizację inwestycji – ani w Cedzynie, ani w Leszczynach. Poziom debaty samorządowej całkowicie podupadł. Są jedynie kontrole i bezpodstawne oskarżenia – twierdzi.
Grzegorz Skiba przedstawia zupełnie inny punkt widzenia. Wyjaśnia, że w przypadku dotacji dla Gminnego Ośrodka Kultury rada nie podjęła innych decyzji, niż rok wcześniej. Budżet dla instytucji był na tym samym poziomie plus fundusze dodatkowe uwzględniające inflację.
– Fundusze na GOK są zabezpieczone. Narracja jest taka, że myśmy pieniądze zabrali. To nieprawda. My jedynie możemy teraz zwiększyć dotację w ciągu roku, przed czym się nie wzbraniamy – mówi przewodniczący.
I dodaje, że taka praktyka była stosowana w latach ubiegłych i nigdy wcześniej nie było potrzeby odwoływania, czy zawieszania zajęć, co zrobiono tym razem. Grzegorz Skiba uważa, że decyzja dyrektorki GOK-u została podjęta pod wpływem obecnego wójta. W sprawie SIM-u Grzegorz Skiba również broni się, że rada gminy nie chciała zablokować tej inwestycji całkowicie, lecz zmienić jej lokalizację. Zapewnia, że sprawa jest w toku.
Przewodniczący rady gminy podkreśla, że działania zmierzającego w kierunku organizacji referendum go nie dziwią. Spodziewał się ich, bo komisje rady gminy prowadzą szereg kontroli, w których ujawniono nieprawidłowości zgłoszone do Najwyższej Izby Kontroli.
– To taki przyspieszony atak w naszą stronę, bo są pewne obawy, że po tej kontroli wyjdzie coś negatywnego w stosunku do działalności wójta – mówi.
Obie strony nie boją się referendum, są pewne swoich racji. Grzegorz Skiba nie wyklucza inicjatywy w kierunku odwołania wójta, jeśli taką wolę wyrażą mieszkańcy. Wójt z kolei mówi, że chętnie się takiej ocenie podda.