W 21. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zremisowała na wyjeździe z Cracovią Kraków 1:1 (0:1). Samobójczego gola dla Żółto-Czerwonych strzelił w 32. minucie Rumun Virgil Ghită, a wyrównał w doliczonym czasie gry Patryk Sokołowski.
W pierwszej połowie wyróżniającym się zawodnikiem Korony był Mariusz Fornalczyk, który kilkukrotnie inicjował akcje lewą stroną. To właśnie po jednym z takich przebojowych wejść młodzieżowego reprezentanta Polski gospodarze stracili bramkę.
– Zawsze jest szkoda, jak pracujesz na liczby i zaliczają samobója, ale nie przejmuję się tym. Cieszy mnie to, że pomogłem drużynie. Jak nie liczbami, to właśnie dobrą akcją, którą stworzyłem i padła po niej bramka. Czuję się teraz dobrze na boisku. Trenerzy wymagają, żebym wykorzystywał swoje walory i wygrywał pojedynki jeden na jeden i to robię. Wiadomo, zawsze szkoda w doliczonym czasie gry stracić bramkę, ale graliśmy jednego mniej całą drugą połowę i jeden za drugiego dawał z siebie wszystko. Gryźliśmy trawę, ale gdzieś tam nie wiem, co nie zadziałało, czy to było w polu karnym, czy szybciej mogliśmy doskoczyć do tej wrzutki. Niestety nie dowieźliśmy tego 1-0 do końca. Zremisowaliśmy na ciężkim terenie, w drugiej połowie graliśmy w osłabieniu, więc trzeba się cieszyć z tego jednego punktu.
– Trzeba szanować ten jeden punkt. Prawie całą połowę graliśmy w dziesięciu, więc dużo filozofii tutaj nie ma. Oczywiście najlepiej byłoby, jakbyśmy zapunktowali tutaj, za trzy punkty. Byliśmy bardzo blisko, ale niestety brakowało tego jednego zawodnika. Myślę, że ten mecz na pewno inaczej by się potoczył, jeżeli gralibyśmy w jedenastu, ale to można gdybać. Czujemy się dobrze. Zremisowaliśmy pierwszy mecz na Legii 1-1, więc dobrze zaczęliśmy rundę. U siebie to potwierdziliśmy. Teraz mało brakowało, więc zaczynamy dobrze rundę. Trzeba to podtrzymać i oby tak dalej. Ta druga połowa wyglądała jak wyglądała, bo ona musiała tak wyglądać – powiedział Marcel Pięczek.
– Przed meczem ten punkt przyjęlibyśmy z pocałowaniem ręki, bo tutaj jest ciężki teren i bardzo dobry zespół. Remisem nikt by nie pogardził, ale jak się traci bramkę w doliczonym czasie gry i to grając przez blisko pół meczu w dziesięciu, to boli. Cracovia w końcówce mocno nas jednak +złapała+ i było już bardzo groźnie, nie za bardzo byliśmy już w stanie doskakiwać, aby blokować dośrodkowania. Mimo to mam duże uznanie dla chłopaków, bo mimo przeciwności, graliśmy mądrze, choć może zabrakło trochę cwaniactwa, przetrzymania piłki z przodu. Szanujemy ten punkt, a kolejnych będziemy szukać w następnych meczach – stwierdził trener Jacek Zieliński.
– Pierwsza połowa w naszym wykonaniu nie przebiegała tak, jak sobie życzylibyśmy. Było dużo nerwowości, ciężko nam było złapać płynność. Za mało było atakowania przestrzeni, wygrywania walki o drugą piłkę. Tutaj lepsza była Korona. Zagraliśmy zbyt pasywnie, za wolno podejmowaliśmy decyzje. Pierwszym ostrzegawczym sygnałem była sytuacja z golem ze spalonego dla Korony. Potem już straciliśmy samobójczą bramkę – stwierdził trener Pasów Dawid Kroczek.