Rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej w Gieraszowicach w gminie Łoniów nie ustają w walce o pozostawienie tej placówki w obecnym kształcie. W środę (19 lutego) w programie Interwencja uczestniczyło około 70 matek i ojców. W spotkaniu wzięli też udział mieszkańcy tej i sąsiednich miejscowości.
Rodzice twierdzą, że przekształcenie szkoły w filię, czyli pozostawienie w niej tylko najmłodszych klas 1-3 oraz oddziału przedszkolnego będzie początkiem zupełnego końca tej szkoły. Starsze roczniki z klas od 4 do 8 będą musiały zmienić środowisko, co wiązać się będzie z emocjami, a poza tym uczniowie z Gieraszowic są przyzwyczajeni do bardzo małych klas, w których jest od 4 do 11 uczniów, czego nie będą mieć w innych placówkach. Większe klasy generują większe kłopoty, stwierdziła jedna z matek.
Według rodziców po zmianie dzieci zbyt dużo czasu będą spędzać w drodze do szkoły oraz w świetlicy. Nauczycielka, która przepracowała w szkole w Gieraszowicach prawie 40 lat powiedziała, że zawsze były tutaj nieliczne klasy. Dzieci czuły się wysłuchane, bezpieczne, tu zawierały pierwsze przyjaźnie, reprezentowały szkołę na zewnątrz, zawsze liczyła się jakość opieki i kształcenia.
Jeden z ojców stwierdził, że dzieci są zaniepokojone sygnałami o zmianach w szkole, boją się, że rodzeństwa zostaną rozdzielone, bo starsze dzieci będą musiały uczyć się gdzie indziej. Dodał, że w kampanii wyborczej wójt Martyna Pawłowska nie mówiła nic o zmianach w szkołach i dlatego ludzie czują się teraz oszukani.
Mariusz Kusik, przewodniczący Rady Rodziców stwierdził, że szkoła jest nie tylko miejscem nauki, ale stanowi również ośrodek życia kulturalnego, wychowania patriotycznego, tu odbywają się inne wydarzenia integrujące społeczność lokalną.
Wójt gminy Łoniów Martyna Pawłowska przekonywała, że podstawowym argumentem przemawiającym za przekształceniem szkoły w filię są: demografia oraz zbyt wysokie koszty utrzymania tej placówki, na co składają się głównie wynagrodzenia nauczycieli. Ponadto koszt utrzymania jednego ucznia w szkole w Gieraszowicach wynosi ok. 31 tys. zł, podczas gdy w innych szkołach na terenie gminy kształtuje się to na poziomie od 22 do 25 tys. zł.
Podkreśliła, że zadłużenie jakie zastała w gminie jest bardzo duże i wynosi 19,7 mln zł, dlatego sytuacja jest trudna. Zdaniem wójt Pawłowskiej chociaż teraz sprawa przekształcenia szkoły wydaje się rodzicom nie do przyjęcia, to w przyszłości będą z niej zadowoleni, bo utworzenie placówki filialnej uratuje istnienie szkoły. Jej utrzymanie w takiej formie jak obecnie jest zbyt kosztowne, poza tym na zmianie skorzystają dzieci, które trafią do większych grup rówieśniczych. Włodarz gminy dodała, że odległości pomiędzy sąsiednimi szkołami to zaledwie kilka kilometrów, więc trudno mówić o dużej ilości czasu, jaki jest do tego potrzebny.
Uczestniczący w programie Piotr Łojek, świętokrzyski kurator oświaty stwierdził, że demografia jest jedną kwestią, ale dla niego bezpieczeństwo i dobro dzieci są najważniejsze. Podkreślił, że nie podjął jeszcze decyzji odnośnie swojej opinii o przekształceniu szkoły, ponieważ ta sprawa jest jeszcze w trakcie analizy, jednak argumenty finansowe pani wójt nie mogą być jedynymi, decydującymi o tym, czy szkołę zlikwidować czy przekształcić. Zaznaczył, że nie składa żadnych deklaracji co do przyszłości szkoły, ponieważ to jest sprawa naprawdę trudna.
Opinia świętokrzyskiego kuratora oświaty w sprawie przekształcenia szkoły w Gieraszowicach w filię znana będzie 28 lutego.
Do placówki uczęszcza teraz ponad 70 dzieci, w tym jest jeden oddział przedszkolny.