Do ośmiu wydłużyli serię meczów bez porażki w PKO BP Ekstraklasie piłkarze Korony Kielce. W 25. kolejce podopieczni Jacka Zielińskiego zremisowali w Lubinie z miejscowym Zagłębiem 1:1 (0:1). Wynik w 12. minucie wynik spotkania otworzył Kajetan Szmyt, wyrównał w doliczonym czasie gry kapitan Żółto-Czerwonych Miłosz Trojak.
– Końcówka byłą taka rzeczywiście ponadnormatywnie emocjonalna. Cieszymy się bardzo, bo grając do końca, dążąc do wyrównania, zdobyliśmy upragnioną bramkę i mamy punkt. Choć nie ukrywam, że naszym założeniem było to, żeby zawalczyć o trzy punkty. Mecz się jednak tak ułożył, że szybko straciliśmy bramkę, a później Zagłębie cofnęło się do defensywy i szukało okazji z kontry. My nie mieliśmy za dużo atutów, żeby ich nadkruszyć. Zmiennicy naprawdę wnieśli dużo dobrego, asysta Błanika przy tej bramce, no i przesunięcie w końcowych minutach Trojaka na środkowego napastnika okazało się takim zagraniem vabank, trochę wariackim, ale kto będzie o tym pamiętał, jak było skuteczne – podsumował Jacek Zieliński.
– Jak spojrzymy w statystyki, to zdobyliśmy pierwszy punkt w tym roku na swoim stadionie, to można się cieszyć, ale jak się traci dwa punkty w ostatniej akcji meczu, to na pewno bardzo boli. Z przebiegu spotkania byliśmy słabszą drużyną i nastawiliśmy się przede wszystkim na obronę. Najskuteczniejsi byliśmy w niskim pressingu i wyprowadzaniu kontr, ale to też do końca nie wychodziło. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, byliśmy zbyt nerwowi. Nie pokazywaliśmy się na pozycjach i to było przyczyną tego, że nasze posiadanie piłki było w tym meczu makabryczne. Trojak już takie bramki zdobywał kiedy go jeszcze prowadziłem. Pamiętam, że tu też w końcówce strzelił w doliczonym czasie głową. Korona przy nas wyglądała jak dojrzała, o dwie klasy lepsza drużyna piłkarsko – ocenił trener Miedziowych Leszek Ojrzyński.
– Od lutowego meczu w Warszawie z Legią mnie nie było w kadrze. Dzisiaj dostałem szansę i po prostu chciałem pokazać, że zasługuję na to, żeby być blisko drużyny. Myślę, że w jakimś stopniu mi się udało pokazać swój charakter. Choć niewątpliwie mecz był bardzo trudny dla Korony. Myślę, że duży wpływ na to miało to, że Zagłębie się cofnęło, bo miało wynik i chciało wygrać nieważne w jakim stylu. My musieliśmy sobie radzić w ataku pozycyjnym. Koniec końców, udało nam się zdobyć bramkę w ostatnim minucie i cieszymy się z tego punktu na wyjeździe, bo to był ciężki mecz. Początek był w naszym wykonaniu bardzo dobry, bo kilka sytuacji sobie stworzyliśmy, ale to Zagłębie otworzyło wynik tego spotkania i później gdzieś ten plan musieliśmy korygować. Tak jak powiedziałem, zdobyliśmy dzisiaj punkt i na pewno go szanujemy – stwierdził asystujący przy golu Miłosza Trojaka, Dawid Błanik.
– Cieszy to, że nie przegraliśmy. Dalej mamy tą serię bez porażki. Przyjechaliśmy tu po trzy punkty, bo widzieliśmy w jakiej sytuacji jest Zagłębie. Wydaje mi się, że dobrze weszliśmy w mecz. Potem popełniłem błąd, mogłem wybić piłkę Wdowiakowi, ale tego nie zrobiłem, wrzucił w pole karne i straciliśmy gola. Zagłębie zabunkrowało się na swojej połowie. Nie ukrywajmy, atak pozycyjny nie jest naszym domeną. My dobrze czujemy się w ataku szybkim. Ciężko nam było skruszyć ten mur, jaki nam postawili Miedziowi. Z przebiegu meczu ten remis wydaje mi się sprawiedliwy, ale my przyjechaliśmy tutaj po trzy punkty – powiedział Miłosz Trojak.
Po przerwie reprezentacyjnej Korona Kielce zmierzy się w niedzielę 30 marca przed własną publicznością z Radomiakiem Radom. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 12.15.