Wiosna to czas narodzin młodych zwierząt – ptaków, saren, dzików czy zajęcy.
Bardzo często z czystej empatii chcemy je dotknąć lub pogłaskać. Nie zdajemy sobie sprawy, że tym gestem młode mogą zostać odrzucone przez matkę, przestrzega Paweł Kosin, rzecznik Nadleśnictwa Daleszyce.
– Bardzo często kierowani odruchem serca staramy się tym zwierzętom pomóc mimo, że one tej pomocy od nas nie potrzebują. Na przykład, gdy ptaki zaczynają się uczyć latać są bardzo nieporadne. Poruszają się po ziemi, sprawiają wrażenie rannych, nie do końca sprawnych. Wtedy mamy ten problem, że część ludzi traktuje je jako ranne i próbuje im na siłę pomagać. Natomiast musimy pamiętać, że to jest zupełnie naturalny proces. One na początku nie są tak sprytne, jak dorosłe osobniki. W żadnym wypadku nie zabieramy takich ptaków i nie dotykamy ich, bo to grozi odrzuceniem przez dorosłe – wyjaśnia.
W maju rodzi się duża część młodych zwierząt jeleniowatych – łosie, jelenie czy sarny. Możemy je spotkać spacerując w lesie, po łąkach, czy polach.
– Spotykamy takie małe, nieporadne koźle, czy małego łoszaka. Zwykle jest samo i zastanawiamy się dlaczego? Pierwsze, co nam przychodzi do głowy – taki trochę stereotyp, że pewnie matka porzuciła, albo stało się z nią coś złego. Generalnie jest tak, że matka przychodzi tylko na karmienie do młodych, a większą część dnia spędza czas sama. To taki element obrony młodych zwierząt, bo one nie mają zapachu i są niewyczuwalne dla drapieżników. Dorosłe osobniki mają już swój zapach, więc zwykle żerują gdzieś obok, mając w zasięgu wzroku swoje potomstwo – tłumaczy.
Widząc młode zwierzęta nie należy ich dotykać, podnosić, ani zabierać ze sobą. Dorosłe zwierzę może wówczas zaatakować człowieka.