Tłumy wiernych obserwowały sobotnią (19 kwietnia) wieczorną procesję z „bziukami” w Koprzywnicy (woj. świętokrzyskie). „Bziuki” to widowiskowe słupy ognia wydmuchiwane na płonącą pochodnię przez druhów z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Ten unikalny zwyczaj, wpisany na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.
Procesja rozpoczęła się o godzinie 22, po wieczornej Wigilii Paschalnej, i przeszła wokół kościoła Matki Bożej Różańcowej w centrum Koprzywnicy. Zgodnie z tradycją, bziuki mają symbolicznie oświetlać drogę kapłanowi niosącemu Monstrancję.
Choć dokładne pochodzenie zwyczaju pozostaje nieznane – nie pamiętają go nawet najstarsi mieszkańcy, a kulturoznawcy dotąd nie ustalili jego źródeł – lokalna społeczność traktuje go z wielką dumą.
– Mieszkać tu i nie przyjść to wstyd. To nasza tradycja – coś koprzywnickiego. Bez nocnej rezurekcji nie ma świąt – mówią panie Marta i Dominika.
Obecnie bziuki wykonują trzej bracia: Aleksander, Jarosław i Szymon Beksińscy, którzy przejęli tę rolę po swoim ojcu.
– To dla mnie naturalne, po prostu wyszedłem i zacząłem bziukać – opowiada pan Aleksander. – Chciałbym, żeby w przyszłości włączył się w to mój syn.
Jak przyznają, chętnych do kontynuowania tradycji nie brakuje, ale wielu rezygnuje z obawy przed ogniem.
– Trzeba być bardzo ostrożnym, zwracać uwagę na kierunek wiatru. Kiedyś zapalił się strażak, na szczęście nic mu się nie stało – wspomina Jarosław Beksiński. Strażacy biorący udział w bziukach są asekurowani przez kolegów z jednostki, wyposażonych w gaśnice, koce azbestowe i apteczkę.
Widowisko co roku przyciąga wielu ciekawskich – nie tylko z regionu.
– Słyszeliśmy o tym zwyczaju i chcieliśmy zobaczyć go na własne oczy. Warto! – mówią pani Mirka i pan Jurek z Tarnobrzega. – To coś oryginalnego, szkoda tylko, że tak mało się o tym mówi.
Procesję uświetniła Młodzieżowa Orkiestra Dęta z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Koprzywnicy.