W niedzielnym (22 czerwca) finale baraży o awans do Betclic III ligi Naprzód Jędrzejów pokonał Glinik Gorlice 4:3 (0:1), pieczętując tym samym swój awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gości – w 17. minucie Damian Śliwa otworzył wynik, dając swojej drużynie prowadzenie 1:0. Po zmianie stron odpowiedział Naprzód – w 60. minucie do siatki trafił Kacper Durda, doprowadzając do remisu. Dziesięć minut później Damian Śliwa ponownie wpisał się na listę strzelców, odzyskując prowadzenie dla Glinika. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem gospodarzy, w doliczonym czasie gry do wyrównania doprowadził Brazylijczyk Wibson, przedłużając nadzieje jędrzejowian.
W dogrywce emocje nie opadły. W 99. minucie Kacper Durda po raz drugi w tym meczu wpisał się na listę strzelców, dając gospodarzom prowadzenie 3:2. Glinik odpowiedział w 108. minucie golem Makara Mikhenki. Ostateczne rozstrzygnięcie przyszło w 113. minucie – bramkę na wagę awansu dla Naprzodu zdobył Bartosz Papka, ustalając wynik spotkania na 4:3.
Strzelec dwóch goli dla gospodarzy – Kacper Durda nie krył wzruszenia po tym emocjonującym spotkaniu.
– Powiem szczerze, że ciężko cokolwiek powiedzieć, bo taki mecz 4:3, dwie bramki w dogrywce, przy takim zmęczeniu… – mówił po ostatnim gwizdku.
– Chciałbym pochwalić drużynę, sztab, trenera. Zrobiliśmy kapitalną robotę, to była niesamowita runda. Gratulacje także dla Glinika – to bardzo poukładany zespół. Ale dziś to my byliśmy lepsi – dodał napastnik.

Trener Glinika Gorlice – Łukasz Krzysztoń nie ukrywał rozczarowania po przegranym meczu, ale jednocześnie nie szczędził pochwał dla swojego zespołu, który jeszcze niedawno walczył o utrzymanie.
– Wiedzieliśmy, że Naprzód to bardzo dobra drużyna, przygotowaliśmy plan i do 93. minuty wszystko szło zgodnie z założeniami, niestety, futbol bywa brutalny. Popełniliśmy błędy, a rywale je wykorzystali. Boli to strasznie, bo byliśmy bardzo blisko.
– Jestem dumny z tych chłopaków. Jak przejmowałem zespół, bili się o utrzymanie. Dziś graliśmy w finale baraży. Zostawili serce, nie mam do nich pretensji. Każdy może chodzić z podniesioną głową – podsumował z wyraźnym wzruszeniem.
Szkoleniowiec Naprzodu Jędrzejów – Marcin Pluta – nie krył radości po końcowym gwizdku. Dla niego ten dramatyczny mecz był symbolicznym zwieńczeniem sezonu.
– Ten mecz to taka puenta całej rundy. Nie mógł się skończyć inaczej. Kapitalna sprawa – powiedział.
– Jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy to zrobić tutaj, przed naszą publicznością. To było widowisko godne awansu do III ligi.
Po meczu głos zabrali również przedstawiciele klubu – Tomasz Matuszewski i Tomasz Borowiecki – którzy nie kryli dumy z sukcesu.
– Jędrzejów dzisiaj nie zaśnie, a my też raczej nie. My nie śpimy od tygodnia! – śmiał się Tomasz Borowiecki.
– To zwycięstwo jest dla całej społeczności. Dla ludzi, którzy byli z nami cały sezon. Dla tych 999 kibiców, którzy przyszli dziś na stadion.
– Goniliśmy wynik, ale wierzyliśmy. Od dwóch tygodni ćwiczyliśmy rzuty karne, ale stało się jeszcze lepiej – wyjaśniał Tomasz Matuszewski.
– Nie oszukiwaliśmy – od początku mówiliśmy, że idziemy po III ligę. I dzisiaj to było widać. Determinacja od pierwszej do ostatniej minuty. To musiało się udać.
Dodajmy, że po tytuł króla strzelców sięgnął zawodnik Naprzodu Mateusz Rejowski z 28 trafieniami.
Dla drużyny z Jędrzejowa jest to powrót do trzeciej ligi po trzynastu latach nieobecności.