Szczypiorniści zespołu Industria Kielce, w swoim ostatnim krajowym meczu przed świętami na własnym parkiecie, rozbili w sobotę (13 grudnia) zespół Gwardii Opole.
W 16 kolejce Orlen Superligi piłkarze ręczni Industrii Kielce rozgromili w Hali Legionów Corotop Gwardię Opole 48:26 (23:14). Najwięcej bramek dla gospodarzy zdobyli: Alex Dujszebajew 9 i Dylan Nahi 7. W zespole ze stolicy polskiej piosenki najskuteczniejsi byli Maciej Zarzycki i Bartłomiej Ruagała, którzy rzucili po 5 goli. MVP tego spotkania wybrany został bośniacki bramkarz Industrii Bekir Cordalija, który odbił 16 rzutów, co dało mu 38 procent skuteczności.
Początkowy kwadrans był jeszcze w miarę wyrównany, ale później kielczanie odskoczyli, a ostatnie 180 sekund pierwszej połowy wygrali 5:0. Początek drugiej odsłony był równie piorunujący: przez 7 minut Industria zdobyła 8 bramek tracąc tylko dwie. Młody zespół Gwardii nie miał argumentów, aby przeciwstawić się kielczanom.
Podkreślił to na konferencji pasowej trener gości Bartosz Jurecki.
– Wiemy, do kogo przejeżdżamy. Industria to jedna z najlepszych drużyn na świecie i tutaj te doświadczenia o bycie na arenie międzynarodowej pokazują w każdym momencie, w każdym elemencie gry. Początek meczu był fajny, obiecujący, nie baliśmy się zaatakować. Te rzuty też były precyzyjne i dobrze się to oglądało. Za dużo błędów własnych. My mamy z tym troszeczkę problem, a tutaj z taką drużyną, no to nie wybaczają. Pokazali nam charakter, jak się podchodzi do sportu i do spotkania, że każdy mecz trzeba traktować jak najwyższy cel. I zawsze trzeba pokazywać też szacunek dla rywala i myślę, że tą grą swoją pokazali nam też szacunek, ale też nam pokazali jak się powinno grać, jak powinno się rozwiązywać niektóre sytuacje. My szykujemy się na swój mecz za tydzień i cieszę się, że dzisiaj nikomu nic się nie stało i mam nadzieję, że ci kontuzjowani zawodnicy wrócą do nas i będziemy mogli zagrać w pełnym składzie – powiedział Bartosz Jurecki.
– Zagraliśmy tak, jak chcieliśmy, czyli mocno w obronie, żeby się, że tak powiem, w cudzysłowie nie męczyć. Płynęliśmy szybkie kontry i można było powiedzieć, że zrobiliśmy to, co do nas należy. Jak się prowadzi taką liczbą bramek, no gdzieś tam się rozluźniliśmy i te setki nie trafiliśmy, ale to nie przeszkadza. Ważne, że wszyscy zdrowi i że mamy następny wygrany mecz, teraz przygotowujemy się do następnego – podsumował skrzydłowy Industrii Piotr Jarosiewicz.
– Duża intensywność z naszej strony, dobra praca w obronie, dużo kontrataków. Kolejny mecz z rzędu, gdzie chłopaki bardzo chodź obiegają do przodu, to pokazuje, że cały czas paliwo w nogach jest. I to na pewno cieszy, że podchodzą do tych zadań bardzo rzetelnie, że nie lekceważą przeciwnika, to jest chyba najważniejsze w tym wszystkim. Oczywiście też możemy mówić, że drużyna z Opola jest nisko w tabeli, ma młodych zawodników, którzy potrzebują jeszcze czasu, żeby się zgrać. Grali dzisiaj też bez leworęcznego, na prawym rozegraniu to też troszeczkę ich ograniczało, jeżeli chodzi o atak pozycyjny. Tak naprawdę patrzyliśmy na siebie, chcieliśmy się skupić na tym, co my mamy robić, co chcemy poprawić, co chcemy zmienić. I oczywiście były fajne, niektóre nam też nie wychodziło, ale jak wygrywasz tak dużą liczbę bramek, no to możesz też sobie pozwolić na chwilową dekoncentrację. Naprawdę przyjemne z pożytecznym, dzisiaj było wszystko połączone. – powiedział drugi trener kielczan Krzysztof Lijewski.
W najbliższą środę (17 grudnia) w meczu rozgrywanym awansem piłkarze ręczni Industrii zagrają w Puławach z KS Lotto. To będzie ostatnie spotkanie w tym roku.













