Zwiększenie liczebności armii do 300 tys. żołnierzy, przeznaczenie trzech procent PKB na obronność i wprowadzenie dobrowolnej, zasadniczej służby wojskowej – to główne założenia ustawy o obronie ojczyzny. Czy kwestia wzmocnienia polskiej armii, zjednoczy wszystkie strony politycznego sporu, bez względu na poglądy? Na ten temat dyskutowali goście Studia Politycznego Radia Kielce.
Zdaniem Mirosława Gębskiego z Prawa i Sprawiedliwości, zjednoczenie polskiej sceny politycznej jest kluczowe dla bezpieczeństwa kraju, szczególnie w obecnej sytuacji wojny w sąsiedniej Ukrainie.
– Tylko silna armia, tylko silny kraj odstraszą przeciwników i nie pozwolą im zaatakować, zgodnie ze starą maksymą: „Chcesz pokoju, szykuj się do wojny”. Cieszy fakt, że teraz większość polityków zgadza się z opinią i działaniami PiS, np. wprowadzeniem Wojsk Obrony Terytorialnej, budową gazoportu w Świnoujściu, który uniezależnia Polskę od rosyjskiego paliwa, czy też przekopem Mierzei Wiślanej, ważnej inwestycji nie tylko pod względem gospodarczym, ale też strategicznym – powiedział starosta kielecki.
– Cieszę się, że wszyscy doceniają te, istotne dla bezpieczeństwa, przedsięwzięcia. Powinniśmy zjednoczyć się i naciskać na Komisję Europejską, by odstąpiła od nałożonych na Polskę kar za tzw. naruszenie praworządności. Polska jest w tej chwili na pierwszej linii frontu, pomagając Ukraińcom, przyjmując uchodźców w swoich domach. Myślę, że nie będzie już ani jednego europosła opozycji, który podniósłby rękę za wprowadzeniem kar. Potrzebne są pieniądze na obronność i pomoc Ukrainie – mówił.
Jak stwierdził Mirosław Gębski, jakże prorocze były słowa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2008 roku, który, nie bacząc na bomby i zawieruchę w Gruzji, udał się tam, by wspierać ten kraj wobec rosyjskiej agresji. Mówił wówczas w Tbilisi: „Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później być może przyjdzie czas na mój kraj”. Gdyby wtedy posłuchali prezydenta Lecha Kaczyńskiego przywódcy Europy, gdyby nie porozumieli się z Władimirem Putinem w kwestii dostaw gazu, to dziś wojny w Ukrainie by nie było – zaznaczył.
Lucjan Pietrzczyk z Platformy Obywatelskiej powiedział, że teraz wszystkie karty są w rękach rządzących. To od nich zależy, czy kraj będzie silny i bezpieczny. Polityk przypomniał, że budowę gazoportu w Świnoujściu rozpoczął rząd Donalda Tuska. Zdaniem Lucjana Pietrzczyka, siła Polski zależna jest także od jej uczestnictwa w sojuszach międzynarodowych, przede wszystkim w NATO, ale też w Unii Europejskiej, zatem nie należy lekceważyć zaleceń Komisji Europejskiej w kwestii praworządności.
– Mówimy o poziomie strategicznym. Silna Unia. Jaka? – dyskutujmy. Ale nie mówmy o okupancie brukselskim – podkreślił. Zdaniem działacza PO, przedstawiciele rządu niepotrzebnie bratali się z politykiem włoskiej Ligi Północnej, Matteo Salvinim, czy kierującą francuskim Frontem Narodowym Marine Le Pen, niepotrzebnie też mówili, że zrobią z Warszawy Budapeszt, skoro teraz Viktor Orbán oskarża Polskę o obecną sytuację w Europie.
Lucjan Pietrzczyk stwierdził też, że zarówno w polskiej armii, jak i w innych służbach awanse przyznawane są za szybko, bez względu na kwalifikacje. Zaznaczył, że służba wojskowa powinna być powszechna, by w razie zagrożenia każdy mężczyzna mógł chwycić za broń. Dodał też, że fundusze przekazywane na obronność powinny być transparentne.
Według Dawida Lewickiego z Konfederacji Partii KORWIN, wszystkie dotychczasowe rządy zaniedbały polską armię i jest ona teraz w bardzo złym stanie. Konfederacja popiera zatem wzmocnienie armii, ale wniesie wiele pytań i poprawek do ustawy. – Wojsko polskie powinno być liczne, powinno być zawodowe, a WOT stanowi znaczne jego wzmocnienie – stwierdził.
Działacz Konfederacji podkreślił, że jego ugrupowanie będzie postulowało o wprowadzenie w Polsce prawa do posiadania broni. – Przykład Ukrainy, gdzie broń wobec agresji rosyjskiej rozdawana jest cywilom, pokazuje, że stało się to za późno. Praworządni obywatele powinni mieć to prawo, tak, jak na przykład w Szwajcarii, w kraju, którego nikt dziś nie zaatakuje – dodał.
Zaznaczył też, że trzeba szkolić żołnierzy, ale też przeznaczać więcej pieniędzy na obronność. Przy czym, jak powiedział, ten proces musi być przejrzysty, by uniknąć korupcji lub nadużyć. Ponadto, kupowany dla armii sprzęt powinien być nowoczesny, sprawny i solidny, by miał dużą wartość bojową i dał żołnierzom właściwą ochronę.
Poseł Andrzej Szejna stwierdził, że dziś doceniana powinna być rola, jaką odegrała lewica w historii Polski, bo przecież pod prezydenturą Aleksandra Kwaśniewskiego nasz kraj został przyjęty do NATO, do Unii Europejskiej, a to wzmacnia jego pozycję. Parlamentarzysta powiedział, że ustawa o obronie ojczyzny została jednak przygotowana zbyt późno, nie poddano jej żadnym konsultacjom społecznym. Wątpliwości budzi na przykład propozycja, by centra zarządzania kryzysowego przenieść do wojsk obrony terytorialnej, które są rozmieszczone w kraju w sposób nierównomierny. WOT nie jest do tego przygotowany – stwierdził.
Poseł Nowej Lewicy powiedział, że nakłady na obronność w ostatnich latach są duże, ale nie spowodowało to zwiększenia zdolności armii do obrony. Dodał, że procedowana ustawa wejdzie w życie być może w lipcu, a jej skutki zobaczymy dopiero za kilka lat. Andrzej Szejna stwierdził też, że jeśli dziś nie pomożemy militarnie Ukrainie, nie wesprzemy jej dostatecznie sprzętem, to jutro armia rosyjska może przekroczyć granicę Polski.
Poseł Czesław Siekierski z Polskiego Stronnictwa Ludowego przypomniał, że prace nad ustawą o obronie ojczyzny rozpoczęły się dużo wcześniej, niż wojna na Ukrainie. Teraz natomiast, w trybie pilnym powinny być podejmowane wszystkie niezbędne decyzje, ważne dla obronności kraju.
– Ustawa jest bardzo obszernym, obejmującym wiele zagadnień dokumentem, który powinien zostać poddany konsultacjom, analizie ekspertów oraz uzgodnieniom z NATO i Unią Europejską. W związku z tym pośpiech w jej procedowaniu nie powinien mieć miejsca. Nikt, kto ma odmienne zdanie, nie może być posądzony o brak patriotyzmu, bo każdy ma prawo do wypowiedzi – stwierdził poseł.
Czesław Siekierski zapowiedział, że jego ugrupowanie poprze wszystkie zapisy ustawy, które są potrzebne i słuszne. Poseł zaznaczył jednocześnie, że nie należy z tego dokumentu czynić deklaracji politycznych.