Parę miesięcy użytkowania wystarczyło, by gruntownie przebudowana ulica Witosa w Kielcach zaczęła rozpadać się w oczach. Przy studzienkach kanalizacyjnych popękał i zapadł się asfalt, przewracają się też krawężniki. Jezdnia została udostępniona w listopadzie ubiegłego roku. Wątpliwości części radnych budzi sposób nadzoru nad inwestycją.
Radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości, Marcin Stępniewski jest zaskoczony całą sytuacją.
– Sam do niedawna byłem przekonany, że oddana do użytku ledwo cztery miesiące temu ul. Witosa będzie modelowym przykładem kieleckiej drogi pozbawionej uszczerbków w nawierzchni. Niestety okazało się inaczej. W związku z tym należy zastanowić się, dlaczego do tego doszło oraz czy przy odbiorach inwestycji w Kielcach urzędnicy przykładają odpowiednią wagę do jakości ukończonego przedsięwzięcia. Możliwe, że także inżynierzy drogownictwa powinni ocenić, czy technologia, w jakiej wykonano ul. Witosa była właściwa – komentuje.
– Kluczowe w całej sprawie jest też wyjaśnienie, czy kierownictwo Miejskiego Zarządu Dróg zweryfikowało protokoły odbiorów tej drogi. Wskazane byłoby także przeprowadzenie poważnej rozmowy z urzędnikami, a nawet komisją odpowiedzialną za odbiór tej ulicy, w celu wyjaśnienia, z czego wynikają te problemy i dlaczego właśnie na etapie odbioru tego typu usterki nie zostały wychwycone – zwraca uwagę radny.
Katarzyna Suchańska, z klubu Bezpartyjni i Niezależni uważa, że taka sytuacja nie powinna zdarzyć się przy tak dużej inwestycji.
– Jeżdżę tą ulicą praktycznie codziennie i widzę z jak poważnymi problemami mamy do czynienia. Swoje wątpliwości, co do poprawności prowadzenia budowy zgłaszałam jeszcze podczas realizacji inwestycji. Na przykład kilkukrotne układanie nawierzchni. Jak widać, moje obawy potwierdziły się. Po pierwszym teście, jakim jest zima, droga nie zdała egzaminu i uwidoczniają się wady. Otwarte pozostaje pytanie, czy MZD zweryfikuje, czy droga nie wymaga bardziej zaawansowanych napraw. Zastanawiające jest, czy drogę odebrano w należyty sposób i czy kieleccy drogowcy dopełnili wszystkich obowiązków – zastanawia się radna.
Kierownik projektu, Łukasz Pawłowski z Miejskiego Zarządu Dróg twierdzi tymczasem, że zapadnięta jezdnia w pobliżu kilku studzienek na całej długości ul. Witosa nie stwarza zagrożenia dla użytkowników.
– Prawdopodobnie znajdujący się tuż pod asfaltem pierścień odciążający, podczas zagęszczania lub układania nie został ułożony w należyty sposób. Sama studnia jest zbudowana prawidłowo. Można tu mówić o zjawisku klawiszowania, czyli sytuacji ruchliwości poszczególnych elementów konstrukcji. Dlatego na drodze powstały charakterystyczne wykruszenia i zapadnięcia asfaltu – tłumaczy.
Drogowiec twierdzi, że w trakcie prowadzenia prac nad realizacją inwestycji był prowadzony stały nadzór. Jednak z uwagi na rozmiar przedsięwzięcia nie jest możliwe przewidzenie każdej usterki. Z kolei badania kontrolne były wykonywane, ale tylko na poszczególnych odcinkach budowanej drogi.
– Nadzór prowadziła zewnętrzna firma. Jednak są takie sytuacje, że prowadzona inwestycja jest bardzo duża i im większy jest jej zasięg, tym trudniej wychwycić każdą wadę. Czy można było tego uniknąć? Teoretycznie i tak, i nie. Badań kontrolnych nie wykonuje się co chwilę. Specyfikacja określa, gdzie i ile powinno wykonywać się takich badań. Usterkę stwierdzono jeszcze w grudniu ubiegłego roku. Skupiliśmy się jedynie na obserwacji problemu, bo warunki atmosferyczne nie pozwalały na jej usunięcie – twierdzi przedstawiciel MZD.
Usterki mają zostać usunięte przez wykonawcę w ramach gwarancji, ale spowodują kolejne utrudnienia w ruchu. Na czas prac zamykana będzie przynajmniej część jezdni. Realizacja inwestycji kosztowała ponad 130 mln zł..