Obchody 159. rocznicy powstania styczniowego są wyjątkową okazją do przypomnienia tamtych heroicznych wydarzeń.
Powstanie styczniowe było największym zbrojnym wystąpieniem narodowym na rzecz niepodległości Polski. Podjęta walka skierowana była przeciwko rosyjskiemu zaborcy i miała na celu zrzucenie hańbiącej niewoli i życia w wolności. Objęła swym zasięgiem Królestwo Polskie i ziemie zabrane zaboru rosyjskiego. Powstanie stanowiło ostatnie wspólne działanie mieszkańców dawnej Rzeczypospolitej, a godło powstańcze symbolizowało Rzeczpospolitą Trojga Narodów.
Bilans Powstania Styczniowego
Bohaterstwo, męstwo i niesamowita determinacja powstańców sprawiły, że przez prawie dwa lata walczyli z najpotężniejszą europejską armią. Przez szeregi powstańcze przewinęło się około 200 tys. osób. Jednocześnie w oddziałach polskich heroiczną walkę przeciwko ponad 300 tys. armii rosyjskiej prowadziło jednak nie więcej niż ok. 25-30 tys. źle uzbrojonych powstańców, którzy stoczyli ponad 1,2 tys. bitew i potyczek. Polacy zbudowali podziemne państwo na czele z Rządem Narodowym, które funkcjonowało obok władzy zaborczej. W powstaniu zginęło ok. 20 tys. osób, w tym blisko tysiąc zostało straconych w wyniku wyroków sądów polowych, 35-40 tys. powstańców zesłano na Sybir, a około 10 tys. Polaków udało się na emigrację. Skonfiskowano kilka tysięcy majątków, wprowadzono stan wojenny i rozpoczął się okres rusyfikacji. Były to ogromne straty polskiego narodu, ale należy je odnieść również do sytuacji kiedy w latach 1832-73, nie licząc okresu powstania styczniowego, do armii rosyjskiej wcielono ponad 200 tys. Polaków, z tego po 25-letniej służbie do kraju powróciło ich tylko około 25 tys. Ta wielka danina polskiej krwi była płacona caratowi w okresie, kiedy naród polski nie prowadził walki zbrojnej.
Powstanie Styczniowe na arenie międzynarodowej
Powstanie styczniowe wzbudziło w całej Europie bardzo duże zainteresowanie i sympatię do Polaków walczących o niepodległość. Spowodowało też największe w XIX wieku zaangażowanie mocarstw europejskich w sprawę polską. Doprowadziło do jednego z poważniejszych kryzysów politycznych w stosunkach międzynarodowych, który mógł się przerodzić w wojnę z Rosją. Konflikt wywołany został konwencją Alvenslebena, na mocy której Prusy zaoferowały pomoc Rosji w tłumieniu polskiego powstania, co spowodowało jego umiędzynarodowienie. Niestety sprzeczność interesów miedzy Francją, Wielką Brytanią i Austrią uniemożliwiła skuteczną pomoc Polakom, chociaż walka powstańców była korzystna dla tych państw. Podjęta interwencja dyplomatyczna nie mogła być zagrożeniem dla Rosji, która krwawo stłumiła powstanie, a bez pomocy zewnętrznej nie miało ono szans powodzenia.
Fragment dyptyku Artura Grottgera „Rok 1863 – Pożegnanie i Powitanie”
Kontrowersje wokół Powstania Styczniowego – „bić się, czy nie bić?”
Powstanie styczniowe mimo, że od jego wybuchu minęło już 159 lat nadal budzi ogromne kontrowersje. Każdy naród ma niezbywalne prawo do własnego państwa i niepodległości. Polacy nigdy nie pogodzili się z utratą wolności i mimo przegrywanych kolejnych powstań, każde pokolenie podejmowało walkę, aż w 1918 roku zrealizowały się marzenia i sny o niepodległej Rzeczypospolitej. Jednak, czy bez powstań narodowych byłoby to możliwe? Podczas obchodów kolejnych rocznic wybuchu powstania pojawiają się głosy o szkodliwości przypominania tamtych wydarzeń. Powstanie styczniowe było niepotrzebne, bezsensowne i tragiczne w swoich skutkach. Głoszący te poglądy uważają, że należało pójść na ugodę z caratem, a wtedy moglibyśmy uzyskać autonomię i etapami dojść do niepodległości, nie narażając narodu polskiego na niepotrzebne ofiary. Zwolennicy tej tezy nazywają siebie realistami politycznymi i są przeciwnikami uprawiania heroicznego patriotyzmu. Raczej nie chcą pamiętać takich wydarzeń z historii Polski, ponieważ to tylko budzi upiory przeszłości i może pogorszyć obecne stosunki z naszym sąsiadem. Czy forsowanie takich poglądów jest uprawnione i rzeczywiście świadczy o znajomości faktów historycznych oraz o realizmie politycznym? Może należałoby raczej postawić pytanie, czy ugoda z Rosją była w ogóle możliwa? Czy powstania styczniowego można było uniknąć? Czy było ono nieuchronne? Na dwa pierwsze pytania nie można odpowiedzieć twierdząco, jedynie na ostatnie należy powiedzieć „tak” – powstanie było nieuchronne.
Naród bez tego zrywu, okupionego krwią, nie ostałby się Bismarckowskiej polityce Kulturkampfu. Nie oparłby się germanizacji i rusyfikacji. Przed tym etapem, który dla umęczonego narodu był jedną z najcięższych prób, trzeba było ofiar. Te ofiary padły i wydały swój owoc, co obudziło sumienie narodu (…) Powstańcy przygotowywali naród do zrywu wolności, który przeżyliśmy w latach 1917-1919 (…) Naród polski nad trumną powstańców roku 1863 zrobił rachunek sumienia. Był on dla nas zbawczy” – to bardzo ważne słowa prymasa Stefana Wyszyńskiego wypowiedziane w 100. rocznicę wybuchu powstania styczniowego.
„Żadnych marzeń panowie, żadnych marzeń”
Po kongresie wiedeńskim w 1815 roku 82 proc. terytorium dawnej Rzeczypospolitej przypadło Rosji, 11 proc. Austrii i 7 proc. Prus, a więc siłą rzeczy walka Polaków chcących odzyskać niepodległość musiała być skierowana przeciwko imperium rosyjskiemu, które było nazywane żandarmem Europy i strzegło wcześniej ustalonego reakcyjnego porządku. Czy można było liczyć na ugodę z Rosją w zamian za autonomię? Odpowiedzią są słowa cara Mikołaja I o Polakach:
Powstrzymuje ich tylko strach i obawa przed utratą tego wszystkiego, co im jeszcze do stracenia zostało. Dopóki siłą naszą jest nie tylko liczebność wojskowa, lecz i nieubłagane środki zespolenia z Rosją, pozbawieniem ich wszelkiej odrębności, która stanowi resztkę ich rzekomej narodowości – dopóty mieć będziemy nad nimi przewagę, choć dopiero za jakiś czas i przy pełnej konsekwencji”.
Mikołaj I był znienawidzony przez Polaków, gdyż we krwi utopił powstanie listopadowe i zlikwidował autonomię Królestwa Polskiego a represje były metodą prowadzonej antypolskiej polityki. Śmierć Mikołaja I w trakcie trwania wojny krymskiej, w której Rosja poniosła klęskę i wybór jego syna Aleksandra II na tron carski powitany został przez naród polski jako zapowiedź lepszych czasów. Osłabienie „kolosa na glinianych nogach” i odwilż posewastopolska rozbudziły nadzieje Polaków, którzy zaczęli wierzyć w możliwość odzyskania autonomii i przywrócenia konstytucji z 1815 roku. Aleksander II zniósł w Królestwie stan wojenny, ogłosił amnestię, złagodził cenzurę, otworzył polskie szkoły, a społeczeństwo uzyskało większą swobodę w życiu publicznym. Złudzenia wolnościowe Polaków rozwiały się wraz z wizytą cara w Warszawie w roku 1856, gdzie był owacyjnie witany przez zachowawcze kręgi polskich elit. Aleksander II szybko ostudził nadzieje Polaków na dalsze wolności i autonomię mówiąc brutalnie „żadnych marzeń panowie, żadnych marzeń”. Prymas Stefan kardynał Wyszyński w stulecie powstania styczniowego mówił:
Dla cara wszystko, co kipiało w duszy narodu, co było wołaniem o sprawiedliwość dziejową i prawo wolności, było tylko… mrzonką! O! Biada narodowi, który by w ten werdykt uwierzył„.
Uzbrojenie i wyposażenie wojsk powstańczych
Przyczyny wybuchu Powstania
Polacy nie posłuchali „swojego” cara, gdyż w Królestwie i w zaborze rosyjskim wyrosło młode pokolenie, które nie doświadczyło klęski powstania listopadowego, a chciało działać na rzecz niepodległości Polski. Porażka Rosji w wojnie krymskiej, zjednoczenie Włoch i ogromna w tym rola cesarza Napoleona III, który był uważany za obrońcę ruchów narodowych oraz wzrost tendencji niepodległościowych w Europie zachęcały Polaków do oporu wobec polityki carskiej i odrodzenia narodowego. Polski ruch niepodległościowy miał nowe doświadczenia wynikające z ostatnich wydarzeń międzynarodowych. Powstanie krakowskie z 1846 roku i sprowokowana przez rząd austriacki rzeź polskiej szlachty w Galicji, gdzie chłopi wystąpili przeciwko powstańcom, zmuszała do podjęcia uwłaszczenia, by pozyskać chłopów dla sprawy niepodległości. Walka „za Waszą i Naszą wolność” w okresie Wiosny Ludów także nie przyniosły Polsce wolności. Również sprzyjająca sytuacja międzynarodowa podczas wojny krymskiej nie stworzyła automatycznie szans na odbudowę niepodległości. Czynniki te sprawiły, że na początku lat 60-tych pojawiła się koncepcja odzyskania własnego państwa przez czyn zbrojny samych Polaków i pozyskaniem chłopów do powstania. Realizacja tych celów wiodła przez „rewolucję moralną” polskiego społeczeństwa, aby wyrwać go z letargu i rozbudzić nastroje patriotyczne. To „przeoranie świadomości społecznej” miało nastąpić przez organizowanie manifestacji uczących zbiorowego działania. Rewolucja moralna polegać miała na czynnym manifestowaniu społeczeństwa w dążeniu do niepodległości. Miała ona ogromny wpływ na przyzwolenie dla tworzącej się konspiracji i formułowania się programu powstańczego. Represje rosyjskie doprowadziły do wzrostu nastrojów patriotycznych i niepodległościowych, przyśpieszyły mobilizację społeczeństwa do walki z caratem i sprzeciwu wobec niewoli, która trwała już 70 lat. Czy przez sam fakt podejmowania działań zbrojnych w celu zrzucenia rosyjskiego panowania Polacy owładnięci byli „kompleksem rosyjskim”? Kardynał Stefan Wyszyński mówił:
Wydaje mi się, że nie ma nic bardziej nieprawdziwego (…)Gdy człowiek czy naród czuje się na jakimkolwiek odcinku związany i skrępowany, gdy czuje, że nie ma już wolności opinii i zdania, wolności kultury i pracy, ale wszystko wzięte jest w jakieś łańcuchy i klamry, wszystko skrępowane jak stalowymi gorsetami, wtedy nie potrzeba kompleksów. Wystarczy być tylko przyzwoitym człowiekiem, mieć poczucie honoru i osobistej godności, aby się przeciwko takiej niewoli burzyć, szukając środków i sposobów wydobycia się z niej. (…) Przyglądaliście się może kiedyś ptakowi, jak tłucze się w klatce? Wszystko pierze z piersi swojej wyrywa (…) Któż może się dziwić, że o klatkę w Polsce ustanowioną rozbijały się piersi „polskich ptaków”, aż pióra leciały, rany pozostawiając! (…) powstanie było w duszy każdego niemal Polaka (…) A wynikało nie z (…) kompleksu (antyrosyjskiego) tylko ze zdrowego dążenia do wolności. (…) Ona była ich prawem i obowiązkiem. Musieli o nią walczyć! (…) Bóg, Twórca narodów, wszczepił w dusze dzieci narodu polskiego pragnienie walki o własną wolność”.
Rewolucja moralna – manifestacje patriotyczne
Od księży zaczęła się rewolucja moralna, gdyż oni byli rdzeniem polskiego oporu i razem ze szlachtą oraz inteligencją stali się głównymi depozytariuszami polskiej świadomości narodowej. Wynikało to ze znaczenia religii katolickiej dla Polaków. Rosjanie doskonale to widzieli, dlatego prześladowania księży w powstaniu przybrały ogromny rozmiar. W roku 1860 rozpoczęły się wielkie manifestacje patriotyczno-religijne organizowane m.in. z okazji rocznic narodowych, w których brało udział setki tysięcy Polaków. Pokazały one, że naród nie chce żyć w Polsce zniewolonej, ale pragnie godnego życia. Władze rosyjskie odpowiedziały na to brutalnymi represjami i jednocześnie pozorowaną ugodą. Rozpoczęły się „czasy polskie”, a carat, pod wpływem zdecydowanej postawy społeczeństwa polskiego skłonny był do ustępstw. „Rewolucja moralna” realizowana przez pokojowe manifestacje i nabożeństwa przynosiła efekty.
Obraz Aleksandra Sochaczewskiego „Branka Polaków do armii rosyjskiej w 1863 roku”
Spór pomiędzy obozem „białych” i „czerwonych” oraz trzecia droga Aleksandra Wielopolskiego
Obóz „białych” uznał, że ta droga jest właściwa, gdyż społeczeństwo w sposób ewolucyjny uzyskuje prawa polityczne, a jednocześnie chroni kraj przed wybuchem powstania. Domagali się od cara przywrócenia Królestwu Polskiemu konstytucji z 1815 roku i szerokiej autonomii politycznej oraz przyłączenia do Królestwa ziem zabranych. „Czerwoni” uznali, że manifestacje są przygotowaniem społeczeństwa do przyszłego powstania, a rewolucja moralna nie może zastępować walki zbrojnej. Opowiadali się za powstaniem i radykalnymi reformami społecznymi, w tym za uwłaszczeniem chłopów, którzy powinni poprzeć insurekcję. Uważali, że masowy udział społeczeństwa zadecyduje o zwycięstwie powstania, którego nie można odkładać tak, jak chcą biali na „tysiąc lat”. To była istota sporu pomiędzy „białymi” a „czerwonymi”. Trzecią drogę proponował margrabia Aleksander Wielopolski, który uważał, że należy zaprzestać wszelkiej walki o niepodległość, a za cenę pełnej lojalności Polaków wobec caratu uzyskać autonomię dla Królestwa. Rosjanie nie mieli jednak zamiaru iść na daleko idące ustępstwa wobec Polaków, zbierali raczej siły do konfrontacji. 8 kwietnia 1861 roku podczas wielkiej demonstracji patriotycznej Rosjanie użyli siły i zginęło ponad 100 osób. Teraz kościoły stały się miejscem, gdzie śpiewano patriotyczne pieśni, zamawiano msze za ojczyznę, wkrótce odbyło się około 200 nabożeństw patriotycznych. Odpowiedzią było wprowadzenie 14 października 1862 roku stanu oblężenia i zakazu wszelkich demonstracji, w tym również w kościołach. W Warszawie wojsko rosyjskie otoczyło katedrę i kościół oo. Bernardynów i siłą weszło do środka. Pobito i aresztowano 1,5 tys. osób. Kuria warszawska w proteście zamknęła wszystkie kościoły w diecezji, a na znak solidarności to samo uczyniły zbory i synagogi. W tej sytuacji carat nie chcąc iść na otwartą konfrontację z Polakami mianował namiestnikiem swego brata Konstantego, a Aleksander Wielopolski został naczelnikiem rządu cywilnego w Królestwie Polskim. Nastąpiło spolszczenie administracji, powołanie Szkoły Głównej Warszawskiej na prawach uniwersytetu, przeprowadzono reformę szkolną, zapowiedziano oczynszowanie chłopów, równouprawnienie Żydów i rozszerzenie uprawnień samorządów. Reformy Wielopolskiego nie spotkały się jednak z poparciem społeczeństwa polskiego, były zbyt ograniczone. Za te ustępstwa caratu i za lojalność wobec niego Polacy nie chcieli wyrzec się niepodległości.
Branka i wybuch Powstania Styczniowego
Aleksander Wielopolski odważył się jednak na krok, który może być uznany za zdradę narodową. Ogłosił nadzwyczajny pobór do wojska, czyli brankę. Była to ułożona przez margrabiego i szefa rosyjskiej policji imienna lista osób do wcielenia do wojska rosyjskiego. Liczyła 12 tys. patriotycznej młodzieży podejrzanej o konspirację. Decyzja Wielopolskiego o ogłoszeniu branki w styczniu była skrajnie nieprzemyślana i miała tragiczne skutki.
Wrzód rewolucyjny nabrał, trzeba go przeciąć. Powstanie stłumię w ciągu tygodnia i wtedy będę mógł rządzić” – zapowiedział Wielopolski.
Okazało się, że nie można rządzić polskim społeczeństwem chowając się za rosyjskim terrorem. Margrabia nie zdawał sobie sprawy z nastrojów społeczeństwa polskiego, że siedzi na beczce prochu, którą podpalił prowokując wybuch powstania. Centralny Komitet Narodowy nie mógł się zgodzić na brankę, gdyż zniweczyłoby to wszystkie jego plany niepodległościowe, a Polacy uznali, że mają obowiązek walki o wolność nawet w tak tragicznych okolicznościach.
Kozacy atakują Kościół św. Anny w Warszawie 27 lutego 1861 roku
Czy Powstania Styczniowego można było uniknąć?
Powstania nie można było uniknąć, podobnie jak samego momentu wybuchu narzuconego przez Wielopolskiego. Na czym więc polegała wielkość margrabiego, który swoim „realizmem politycznym”, a w zasadzie upartym i nieprzemyślanym działaniem, zniweczył wszystkie uzyskane ustępstwa i sprowokował wybuch powstania, nad którym nie umiał zapanować? Wielopolski nie zdawał sobie również sprawy z tego, że carat zgodził się na kompromis nie dzięki jego zabiegom i polityce lojalizmu wobec Rosji, ale pod wpływem rewolucji moralnej jaka zaszła w społeczeństwie polskim i działań niepodległościowych białych i czerwonych, które uznano w Rosji za groźne. Taka polityka caratu była tylko posunięciem taktycznym, aby zażegnać niebezpieczeństwo, skłócić i podzielić Polaków. Wielopolski okazał się tylko posłusznym rosyjskim narzędziem. Świadczy o tym list Aleksandra II do brata Konstantego, w którym pisze, że Królestwo Polskie w jego obecnych granicach powinno na zawsze pozostać własnością Rosji, natomiast uzyskane ustępstwa są tylko rękojmią pojednania i są one ostateczne.
O dalszych ulgach „nawet mowy być nie może, a w szczególności ani o konstytucji ani o armii narodowej. (…) Zgodzić się na to oznaczałoby wyrzeczenie się Polski i uznanie jej niepodległości ze wszystkimi jej zgubnymi konsekwencjami dla Rosji”.
Czy można mieć po tych słowach jeszcze jakieś złudzenia co do celów polityki rosyjskiej wobec Polaków?
Czy bez Powstania Styczniowego byłaby możliwa Polska w 1918 roku?
Powstanie styczniowe przekreśliło możliwość współpracy i kolaboracji Polaków z rosyjskim zaborcą. Rozpoczęta praca organiczna była kontynuacją walki z Rosją i powstańczym testamentem prowadzącym w ostateczności do niepodległości Polski. Program Wielopolskiego musiałoby doprowadzić do szerokiej kolaboracji społeczeństwa polskiego z Rosją, a ziemie zaboru rosyjskiego mogłyby być na tyle związane z Rosją, że w 1918 prawdopodobnie nie bylibyśmy gotowi podjąć walki o niepodległość. Czy polski chłop miałby wówczas świadomość narodową, żeby walczyć o Polskę? Czy wygralibyśmy bitwę warszawską i obronili niepodległość w wojnie bolszewickiej, gdyby nie 800 tys. synów chłopskich walczących w wojsku polskim? W 1918 roku nikt nam niepodległości nie dał, sami ją sobie wywalczyliśmy wykorzystując sprzyjające okoliczności, a Józef Piłsudski wychowany na tradycji roku 1963 zrealizował marzenia tych, co podjęli czyn zbrojny. II Rzeczpospolita z wielkim szacunkiem odnosiła się do powstańców styczniowych. Nie można potępiać powstań i idei walki zbrojnej, ponieważ była to polska droga do niepodległości. Paradoksalnie można stwierdzić, że w klęskach powstańczych było źródło polskiej siły, a polskość odradzała się w kolejnych pokoleniach Polaków przejmujących ideę walki o niepodległość. Kardynał Stefan Wyszyński mówił:
Dlatego z głęboką czcią klękamy na śladach krwi naszych braci, którzy nie zawahali się oddać jej, abyśmy żyć mogli(…) Powstania (…) były budzeniem ducha narodu, aby powstał i żył (…) Z krwi, którą użyźniano polskie zagony, wzrosła wolność w Ojczyźnie (…) dlatego człowiek odnosi się z ogromnym szacunkiem do swojej przeszłości, stara się ją poznać, ocenić, zrozumieć, uważa ją za swoje własne dziedzictwo, którego zdradzić nie wolno. Trzeba się tego dziedzictwa trzymać sercem i pazurami, jak trzymał się go ongiś Drzymała czy Reymontowski Boryna”, gdyż „bonum rei publicae suprema lex esto – dobro Rzeczypospolitej jest dobrem najwyższym”.
Obraz Michał Elwiro Andriolli „Walka powstańcza”
Opracował: Marek Kwitek
MAREK KWITEK
Poseł na Sejm RP, samorządowiec, nauczyciel, z wykształcenia historyk. Studia ukończył w 1984 roku na Wydziale Humanistycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Kielcach. Pasjonat historii, walk niepodległościowych Polaków, szczególnie powstania styczniowego oraz dziejów ziemi sandomierskiej.