Felieton Michała Karnowskiego, publicysty tygodnika Sieci i portalu wPolityce.pl.
Kolejny raz uroczystość upamiętnienia śp. Jadwigi Kaczyńskiej i śp. Lecha Kaczyńskiego w Starachowicach nie mogła być celebrowana w atmosferze podniosłej powagi i spokoju.
Z dużym niesmakiem słuchałem okrzyków, nielicznych, ale głośnych i wulgarnych, mających zakłócić wystąpienie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego w Starachowicach, gdzie upamiętniał śp. Jadwigę Kaczyńską, swoją mamę i śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ale jeszcze gorsze wrażenie niż same okrzyki zrobił na mnie sposób zrelacjonowania tego wydarzenia przez część mediów centralnych, związanych z opozycją. „Wynocha, będziesz siedział. Kaczyński wygwizdany w Starachowicach” – triumfował niemiecki portal dla Polaków. Cieszyła się też wyraźnie gazeta Michnika, jak się ostatnio dowiedzieliśmy, wieloletniego przyjaciela dyktatora Jaruzelskiego. Tyle usłyszeli i zrozumieli z ważnego przemówienia wicepremiera, prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Mają prawo, wolny kraj, ale ja mam prawo nazwać taką postawę mediów – haniebną. Z kilku powodów.
Po pierwsze, dobrze zaopatrzone i zapłacone lotne bojówki opozycji jeżdżą za politykami Zjednoczonej Prawicy oraz za prezydentem od lat. Dlatego każdą uroczystość da się opisać w ten sposób – że ktoś tam gwizdał i coś krzyczał. Ale to nie będzie prawdziwy opis, to nie jest dziennikarstwo, ale propaganda mająca wywołać wrażenie rzekomo masowo antypisowskich nastrojów.
Po drugie, upamiętnienie osoby bliskiej w naszej cywilizacji jest świętym prawem każdego człowieka, nieważne, czy jest osobą prywatną, czy publiczną. Każdy z nas mija tablice i pomniki poświęcone postaciom, także historycznym, których możemy nie cenić. Ale jeśli nie upamiętniają zbrodniarzy, uznajemy że mogą w spokoju wisieć. Niestety, część środowisk opozycyjnych depcze i te ostatnie już zasady narodowej wspólnoty, próbując w imię politycznych zysków reaktywować przemysł pogardy. Promują prymitywne, barbarzyńskie zachowania.
Po trzecie, śp. Jadwiga Kaczyńska to postać naprawdę wyjątkowa. Była nie tylko matką prezydenta i premiera, ale – właśnie w Starachowicach, jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Jasiewicz – harcerką Szarych Szeregów, aktywnym uczestnikiem kościelnych wspólnot i organizacji. Po wojnie, już w Warszawie, została cenionym pracownikiem naukowym. W trudnych latach PRL pozostała wzorem patriotyzmu i wierności dziedzictwu polskiej inteligencji. O Starachowicach zachowała dobre wspomnienia, zawsze mówiła o tym mieście z uznaniem, sympatią i wdzięcznością. To realne powody do jej upamiętnienia.
Czy bojówki, które w momencie upamiętniania takiej postaci, nie wahają się na wulgarną polityczną manifestację, cokolwiek osiągną?
Sądzę, że ludzi dobrej woli, ludzi przejętych polskością, nie zniechęcą. Ale uświadamiają nam to, o czym mocno, ale prawdziwie, powiedział w Starachowicach, reagując na te krzyki, Jarosław Kaczyński:
„Polska stała się wolna, ale niestety trzeba ze smutkiem powiedzieć, że następcy IV Departamentu MSW, czyli tego, który walczył z Kościołem, tego, który walczył z polskością, ciągle żyją. Można powiedzieć, że przeszli do następnych pokoleń”.
To prawda. I byłby to bardzo smutny wniosek, gdyby nie mocne przekonanie, potwierdzane w czasie ostatnich kilku lat, że ludzi poczuwających się jednak do polskiej, akowskiej tradycji, do żołnierzy wyklętych, jest jednak więcej. Nie mają oni czasu na bojówkarskie objazdy, bo muszą pracować, nie odziedziczyli przecież sprywatyzowanych złodziejsko majątków i pozycji społecznej. Nie mogli w PRL odbywać staży na zachodnich uniwersytetach, nie robili karier w PZPR. Nie są też kulturowo zdolni do wulgarnych manifestacji w urbanowym stylu. Dlatego często mniej ich słychać.
Ale są i nie pozwolą, by postaci takie jak śp. Jadwiga Kaczyńska czy śp. Lech Kaczyński zostały zapomniane. Hołd dla nich jest uznaniem dla całego pokolenia. Tam, gdzie trwa pamięć o nich, tam jest wolna i niepodległa Polska.
Dlatego wszystkim, którzy w Starachowicach te coroczne spotkania celebrują, bardzo jestem wdzięczny.
ŚP. JADWIGA KACZYŃSKA ZASŁUGUJE NA UPAMIĘTNIENIE – posłuchaj felietonu Michała Karnowskiego: