O ćwierć miliarda zmniejszyła się w ciągu czterdziestu lat liczba wróbli żyjących w Europie. Ornitolodzy alarmują, że winę za ten stan ponosi człowiek.
Doktor Jarosław Sułek, wiceprezes Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody w Kielcach przyznaje, że liczba wróbli zmniejszyła się również w naszym regionie. Przyczyn jest kilka. Jedną z najważniejszych jest chemizacja rolnictwa i zanieczyszczenie powietrza.
– W miastach jest bardzo dużo metali ciężkich, dioksyn, które wróble przyjmują razem z pokarmem. Te groźne związki z biegiem czasu kumulują się w wątrobie, co powoduje zaburzenia w rozrodczości, zmniejszenie liczby jaj oraz osłabienie kondycji ptaka – wyjaśnia ornitolog.
Kolejną przyczyną jest zmniejszanie się liczb miejsc, gdzie wróble mogłyby założyć gniazda. Domy są coraz nowocześniejsze, ocieplane, znikają szczeliny, w których wróble lubią budować gniazda. W miastach zmniejsza się też liczba zakrzewień, które są dla tych ptaków schronieniem.
Doktor Jarosław Sułek zapewnia, że mimo spadającej liczby wróbli nie musimy obawiać się, że te ptaki znikną z naszych miast.
– Wróble zawsze jakieś miejsca lęgowe sobie znajdą. Dobrą wiadomością jest to, że te ptaki w naszym kraju mogą mieć dwa a nawet trzy lęgi w roku. Przy zmniejszającej się liczbie ten fakt pokazuje, że nie jest z wróblami aż tak źle – zapewnia ornitolog.
Doktor Jarosław Sułek dodaje, że w ostatnich latach w niektórych miastach, na przykład w Kielcach widać, że populacje wróbli powoli się odradzają. W naszym kraju liczebność wróbli szacuje się na 7 milionów par lęgowych.
Raport monitorujący sytuację ptaków w Europie przygotowało Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków z Wielkiej Brytanii, Czeskie Towarzystwo Ornitologiczne oraz BirdLife International. Łącznie w ramach badań przeanalizowano dane dotyczące większości gatunków ptaków pochodzących z krajów Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii.