Były wiceburmistrz Jarocina Robert Kaźmierczak w liście otwartym krytykuje władze miasta za zmiany w projekcie remontu zabytkowego Pałacu Radolińskich.
Po remoncie ma tam się przenieść muzeum regionalne, które zyska większą niż dotąd powierzchnię. Ale okazuje się, że w nowym muzeum nie będzie miejsca na szereg wydarzeń z historii miasta, w tym na Powstanie Wielkopolskie. I to oburzyło Kaźmierczaka.
Obecny wiceburmistrz Bartosz Walczak wyjaśnia, że po prostu zmienił się pomysł na urządzenie pałacu.
– Ponieważ udało nam się pozyskać z ministerstwa edukacji narodowej SOWĘ, czyli małe centrum nauki „Kopernik”, które będzie też w Pałacu Radolińskich, nie będzie ekspozycji stałej, która miała – w ramach pierwotnego projektu traktować o Powstaniu Wielkopolskim. Natomiast nawet jeśli nie byłoby SOWY, pytanie, czy ona [tzn. stała ekspozycja opowiadająca m.in. o Powstaniu Wielkopolskim] by powstała, ponieważ w tej chwili już projekt jest niedoszacowany na ponad trzy i pół miliona złotych – mówi nam Bartosz Walczak, przyznając jednak, że nawet gdyby nie brakowało pieniędzy, to i tak w pałacu nie dałoby się zmieścić i SOWY, i ekspozycji powstańczej.
Walczak uspokaja jednak, że miasto zadba, aby co roku przypominać o Powstaniu Wielkopolskim poprzez doraźne lekcje czy wydarzenia.
– To niech wiceburmistrz Walczak też raz w roku przypomina o sobie mieszkańcom Jarocina. A przez trzysta sześćdziesiąt cztery dni niech milczy” – komentuje Robert Kaźmierczak, i dodaje:
– Dla mnie niewyobrażalnym jest to, że z tej ekspozycji wyrzuca się Powstanie Wielkopolskie, wyrzuca się pierwszego dowódcę powstania generała Taczaka, pochodzącego z podjarocińskiego Mieszkowa… – mówi Robert Kaźmierczak.
Kaźmierczak nie rozumie, jak w trakcie realizacji można zmieniać projekt finansowany przez Unię Europejską, a na ulokowanie SOWY (z której pozyskania też się cieszy) widzi inne miejsca w mieście.