Czyim świętem jest Święto Niepodległości obchodzone 11 listopada? Państwa czy narodu, jego poszczególnych obywateli, czy partii politycznych? – pytał biskup kielecki Jan Piotrowski podczas homilii wygłoszonej w kieleckiej katedrze podczas mszy świętej w intencji Ojczyzny. Podkreślił, że dzisiejszy dzień powinien być wspólnym świętem wszystkich Polaków.
Posłuchaj homilii biskupa kieleckiego Jana Piotrowskiego:
– Czego się boi i lęka współczesny świat? Histerycznie boi się Boga, który jest miłością w Jezusie Chrystusie, i który daje najlepszą i niezmienną w żadnych okolicznościach normę życia w zgodzie i pokoju, wolności i prawdzie, pojednaniu i nadziei, sprawiedliwości i wzajemnym poszanowaniu. Tą normą są Boże przykazania, a wśród nich: przykazanie Boga i bliźniego – mówił.
Biskup podkreślił, że nienawiścią nie obronimy naszej Ojczyzny, odwołując się do słów błogosławionego prymasa Stefana Wyszyńskiego.
– Brońmy jej więc z miłością, naprzód miedzy sobą, by nie podnosić przeciw nikomu ręki w Ojczyźnie, w której ongiś bili nas najeźdźcy. Nie możemy ich naśladować, nie możemy sami siebie poniewierać i bić, Polacy już dość byli bici przez obcych, niechże więc nauczą się czegoś z tych doświadczeń. Trzeba nauczyć się drogi porozumienia przez miłość – cytował słowa prymasa Wyszyńskiego wypowiedziane w Niepokalanowie w 1968 roku biskup Jan Piotrowski.
Biskup odwołał się też do znanych słów Jana Pawła II: Nie bójcie się, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, nie bójcie się, Chrystus wie co nosi w swoim sercu człowiek – cytował. Zauważył, że św. Jan Paweł II postawił Kościołowi i całemu światu wielkie wyzwanie. Niestety, człowiek, w tym całe społeczności, z powodu pychy i egoizmu nie przyjęły tego wyzwania, ale odrzuciły je z pogardą.
– Wybrały własne drogi, które okazały się złudne i uwodzicielskie, tworząc jeszcze większe przestrzenie dla wojen i terroryzmu, ubóstwa strukturalnego i pogardy oraz wrogich człowiekowi ideologii, których ostrze skierowano głównie wobec chrześcijan. Pytam dlaczego tak się dzieje? Przecież Bóg, który jest miłością, nigdy nie jest nieprzyjacielem człowieka – podkreślał biskup.
– Niestety, chciana i propagowana kultura śmierci, w niej eutanazja, aborcja, pogarda dla ludzkiego ciała i walka z dobrymi obyczajami, histeryczny lęk przed tradycyjną rodziną z matką i ojcem, deprawacja obyczajowa dzieci i młodzieży – to droga do duchowego i kulturowego, cywilizacyjnego niewolnictwa, a nawet zagłady. A to wszystko ma się dokonać w majestacie prawa – podkreślał biskup.
Dodał, że tam gdzie ze szkół, uniwersytetów i instytucji wyrzuca się źródło odwiecznej mądrości, jakim jest Bóg, pojawia się niebywały chaos, czego dziś jesteśmy świadkami.
– Obym był złym prorokiem: takie państwo, naród i społeczeństwo nie obroni siebie i swojej niepodległej Ojczyzny, której wolność nosi w sobie ogromne ofiary naszych narodowych bohaterów, a także cierpiącą i bolesną miłość tysięcy matek, których dzieci oddały swoje życie za wolność. Zrobili to z miłości, a wiara nie pozwalała im wątpić, że to ma sens. Czy dziś jest nas stać na taką miłość i ofiarę? Póki nie jest za późno, niech każdy znajdzie uczciwą drogę służby swojej Ojczyźnie Polsce, a kogo na to nie stać, niech wie, że nigdy nie można dwom panom służyć – zakończył biskup.