Rutyna, zaniedbania techniczno-organizacyjne i niedotrzymanie parametrów procesów technologicznych – to zdaniem Państwowej Inspekcji Pracy przyczyny wypadku, do którego doszło we wrześniu w skarżyskich zakładach MESKO. Śmierć poniosła wówczas 41-letnia kobieta.
Wyjaśnianiem okoliczności zdarzenia zajęli się śledczy. Sprawę badała między innymi Państwowa Inspekcja Pracy, która w październiku zakończyła postępowanie i przygotowała protokół w tej sprawie – informuje Barbara Kaszycka z tej instytucji.
– Zapisy protokołu zostały objęte tajemnicą przedsiębiorstwa, na wniosek zakładu pracy. Ogólnie mogę powiedzieć, że według ustaleń inspektora pracy, przyczyną kolejnego w tym roku śmiertelnego wypadku była rutyna, zaniedbania techniczno-organizacyjne oraz niedotrzymanie parametrów procesów technologicznych – mówi. Jak dodaje, dokument został wysłany do pracodawcy, w celu usunięcia nieprawidłowości i uniknięcia takich zdarzeń w przyszłości.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Skarżysku-Kamiennej. Szef instytucji prokurator Tomasz Rurarz informuje, że brane są pod uwagę dokumenty, nadesłane przez inspekcję pracy.
– Jest to też istotny dokument dla biegłego z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy. Z pewnością wnioski płynące z protokołu, sporządzonego przez Państwową Inspekcję Pracy, będą brane pod uwagę przy opracowywaniu opinii – dodaje.
Obecnie śledczy kończą uzupełnienie materiału dowodowego w tej sprawie. – Oczekujemy jeszcze na protokół z zakładowej komisji powypadkowej i ostatnie dokumenty z Państwowej Inspekcji Pracy. Zostali powołani już biegli z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy oraz amunicji i materiałów wybuchowych – dodaje.
Przypomnijmy, do wypadku doszło we wrześniu tego roku, w suszarni spłonek. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, do eksplozji doszło w momencie, gdy pracownica przenosiła pudełko ze spłonkami. Wyniki sekcji zwłok jednoznacznie wskazują, że poniosła śmierć na miejscu.
Niezależnie od tego, śledczy wyjaśniają okoliczności wypadku, do którego doszło w kwietniu w tym samym zakładzie. Wybuch pocisku spowodował wówczas oparzenie twarzy i dróg oddechowych u jednej z pracownic, która po dwóch miesiącach zmarła.
Prezes Mesko Elżbieta Śreniawska powiedziała w rozmowie z Radiem Kielce, że firma wyciąga wnioski z tragicznych zdarzeń, które miały miejsce w zakładach i robi wszystko, by poprawić bezpieczeństwo. Jak zaznaczyła – niestety, żadne działania nie wrócą życia koleżankom, które zginęły. Wyjaśniła też, specyfika produkcji w Mesko jest wyjątkowa, pracownicy mają bowiem do czynienia z materiałami niebezpiecznymi, towarzyszy im podwyższone ryzyko.
Elżbieta Śreniawska dodała, że zarząd zatrudnił specjalnego pełnomocnika ds. poprawy bezpieczeństwa pracy, który jest zarazem biegłym sądowym. Będzie on zwracał uwagę na wszystkie szczególne procedury, które można poprawić.
Prezes Mesko poinformowała również, że w zakładach dokonywane są przeglądy instrukcji stanowiskowych, aby zapobiegać, a najlepiej wyeliminować w przyszłości podobne zdarzenia.