Mieszkańcy Kielc będą karani za to, że ich sąsiedzi nie segregują śmieci. Władze miasta postanowiły stosować odpowiedzialność zbiorową wobec mieszkańców spółdzielczych osiedli i wspólnot mieszkaniowych i naliczać wszystkim podwójne opłaty, jeśli ktokolwiek nie będzie segregował śmieci. Przedstawiciele spółdzielni i opozycyjni radni nie zostawiają na tym pomyśle suchej nitki.
Zastępca prezydenta miasta, Agata Wojda z Platformy Obywatelskiej przekonuje, że to dobry pomysł.
– Jeśli sąsiad nie stosuje się do obowiązujących zasad, to wszyscy mieszkańcy danej nieruchomości będą zobowiązani do płacenia podwyższonej opłaty za niesegregowanie śmieci. Jesteśmy umówieni z firmą Eneris, która będzie informować i ostrzegać o niewywiązaniu się z obowiązków. W pojemnikach, gdzie segregacja nie będzie przeprowadzona prawidłowo, pojawią się naklejki. Pierwszym ostrzeżeniem będzie naklejka informująca o tym, że trzeba przyłożyć większą wagę do segregacji, natomiast druga będzie sygnałem, że działania nadal są wykonywane nieprawidłowo i na mieszkańców została nałożona kara finansowa – opisuje Agata Wojda.
Anna Tłuszcz, prezes największej w mieście Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie zostawia na tym pomyśle suchej nitki. Podkreśla też, że stosowanie odpowiedzialności zbiorowej jest niezgodne z Konstytucją.
– Społeczeństwo musi zdać sobie sprawę z tego, jak ważna jest segregacja odpadów, ale władze miasta powinny przemyśleć raz jeszcze jak ma wyglądać wyciąganie konsekwencji. Nie powinno być tak, że wszyscy odpowiadają za jedną osobę. W sytuacji kiedy jest u nas sporo mieszkań wynajmowanych, będzie ciężko dotrzeć do lokatorów i wtedy sytuacje z naliczaniem dodatkowych opłat będą nieuniknione – podkreśla Anna Tłuszcz.
Wtóruje jej radny Marcin Stępniewski z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem, kary powinny być zindywidualizowane, a zaproponowane rozwiązanie szybko spotka się z niezadowoleniem kielczan.
– Jestem prawie pewien, że mieszkańcy zaskarżaliby tego typu decyzje, a one zostałyby uchylane przez Sąd Administracyjny. Wprowadzenie indywidualnego systemu weryfikacji mogłoby opierać się na wprowadzeniu kodów kreskowych, albo chipów. Miasto chwaliło się, że mamy jeden z najnowocześniejszych systemów odbiorów odpadów, więc warto teraz to wykorzystać, by mieszkańcy nie musieli ponosić odpowiedzialności zbiorowej – komentuje radny.
Radny Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni uważa, że segregacja i naliczanie kar to tematy zastępcze i przysłaniają to, że miasto nie radzi sobie z polityką śmieciową.
– Jest szereg innych rozwiązań, które można tu zastosować, ale trzeba ich poszukać. Wielokrotnie monitorowałem sprawę w zakresie naliczania kar umownych dla firmy, która zajmuje się wywozem odpadów z Kielc. Miasto działa tutaj jak „słoń w składzie porcelany”, ponieważ kilkumilionowe kary, które powinna zapłacić firma nadal nie są wyegzekwowane. Prezydent ma problem z wystawieniem not obciążających Eneris, choć sami przyznają, że niedociągnięć jest wiele – dodaje Kamil Suchański
Aktualnie, opłata za wywóz odpadów niesegregowanych wynosi 28 zł, a za segregowane 14 zł miesięcznie od osoby.